Po obejrzeniu końcówki filmu nie mogę wyjść z podziwu nad wytrzymałością amerykańskich
(kanadyjskich?) podkoszulków. To co się przydarzyło Wolverinowi nie powinno pozostawić
na nim strzępy ubrania (walka z bratem, potem z tym super mutantem, który kilkakrotnie go
chlastną mieczami i przebijał na wylot, upadek z komina chłodniczego tak że aż dziurę w
betonie zrobił, 4 bezpośrednie trafienia z pistoletu "sporego" kalibru w tors) a tymczasem
ten jego podkoszulek na koniec nosił ślad może ze dwóch pocisków i bardzo słabiutkie
przedarcia, nawet się specjalnie nie zakurzył! Spodnie zresztą też niczego sobie.