Pomijając kiepską muzykę, całkowity brak czarnego humoru i kiepskie ujęcia, wciąż jest się do czego przyczepić.
Jestem w stanie zrozumieć, że twórcy urozmaicają swoją historię, poprzez własną interpretację lub zmianę detali. Jednakże, Deadpool, który się teleportuje, ma adamantowy szkielet i strzela z oczu wiązkami energii to przesada! To prawda, że dostał transfuzję krwi od Wolverina przez co uzyskał jego umiejętność regeneracji ciała, ale nie było to podyktowane zamiarem stworzenia z niego cyborga-zabójcy mutantów, tylko tym, że był śmiertelnie chory na zmutowanego raka.
Kolejny mutant, kobieta która zamieniła się w diament to Emma Frost i zabrakło u niej potężnych mocy telepatycznych. Wolverine, który nie zauważył, że krew na jego ukochanej to krew jego brata, a ona nie posiada żadnych ran. Przecież on powinien mieć super wyczulone zmysłu powonienia i słuchu! No i gdzie do cholery jest Doctor Abraham Cornelius?! Przecież to on był główna osoba odpowiedzialną za program Weapon X!
Pojawiło się też tutaj mnóstwo mocno naciąganych motywów fabularnych, a infantylność niektórych sekwencji walki woła o pomstę do nieba.No i walka o PG-13, Logan przebija kilkukrotnie Creeda szponami i nie ma na nich ani śladu krwi. (Jeżeli to przeoczenie twórców, to jeszcze gorzej...)
W adaptacji Hellboya, twórca również zmienił trochę postacie. Na ten przykład Abe Sapien zyskał moc psychometrii i telepatii, ale zrobił to na tyle umiejętnie, że nie wpłynęło to negatywnie na odbiór filmu, a wręcz przeciwnie.
4/10