W tym filmie Francja to kraj, gdzie organy można ściągnąć jedynie za opłatą zza granicy (co
za idiota to wymyślił?), a policja wyznacza oddział specjalny do schwytania grupy
freerunerów, dowodzony przez popaprańca, który traktuje ich jak terrorystów i zbrodniarzy, a
do tego obwinia się ich o wypadek chłopaka (no faktycznie - wlazł na drzewo przez
miłośników parkouru). Mój ojciec właził na drzewa na lata przed wymyśleniem parkouru, ale
można za to obwiniać sportowców, bo w końcu mały pomyślał, że też taki będzie (brat jak
złamał rękę na boisku, to nie obwiniał zawodowych piłkarzy).
W ogóle w tym filmie bzdura goni bzdurę. Bardzo to drażniące.. bo kino akcji kinem akcji, ale minimum zdrowego rozsądku i wyczucia trzeba mieć..
Brak w.w. uniemożliwił mi skupienie się na rozrywce i czerpaniu przyjemności z filmu niestety..
Włączyłem ten film jako tło, ale jak zacząłem wyłapywać elementy fabuły, to się zainteresowałem. Nie wierzyłem, że można było coś równie głupiego wymyślić. Tak jak piszesz - kino rozrywkowe ma swoje prawidła, ale są też pewne ramy konwencji i skoro akcja filmu toczy się we współczesnej Francji, to fabuła powinna zawierać pewne minimum realizmu i logiki. A tu pustynia.
Widać mało uważnie to oglądałeś.
Najpierw lekarz sprawdził czy są narządy ale akurat nie było pasującego dla chłopca więc zaproponował nielegalny zakup organów.
Co do oddziału policji do złapania freerunerów - ŁAMALI oni prawo łażąc po budynkach więc miał do tego pełne prawo.
I nie porównuj łażenia po drzewach twojego ojca do wspinaczki po wieżowcach - tam ci yamakasi byli idolami wszystkich dzieciaków, gdyby tak nie robili to i dzieciaki by ich nie naśladowały.
A na koniec - gdzieś było napisane że to film dokumentalny albo na faktach?
To film AKCJI - tu nie chodzi o oddanie realiów dzisiejszej Francji.