Na początku sporo zabawnych scen, i to takich na prawdę śmiesznych, a nie wymuszających śmiech, a od połowy, zaczyna się smutny dramat. Bardzo ładnie została zachowana równowaga między jednym a drugim, historia wzrusza, nie do łez, ale wzrusza, gra aktorska bez zarzutów, ale... właśnie musi być jakieś ale.
Jak dla mnie całkowicie zbędny był wątek z guzem mózgu u Min-su, tak nagle z tym wyskoczyli, nie bylem zdziwiony tylko raczej poirytowany, bo to nie było w ogolę potrzebne, film był już wystarczająco wzruszający.
Jestem tylko ciekaw czy Min-su chciałby być z Hye-won gdyby nie miał guza mózgu, może byl z nią nie dla niej, lecz dla siebie.