Dawno nie widziałem tak kiepskiego filmu, który dałby mi tyle radości. Choreografię scen walki (jest ich sporo) układał chyba Najman a odgłosy ciosów podkładał jego niewidomy kolega. Erol Günaydın to śmieszny gość (gra półgłówka, który udaje Sherlock'a Holmes'a) jednak najbardziej rozpie*dala Erol Tas, który gra doktora Szatana. Mine Mutlu to urocza dziewoja, zaś Tijen Doray to ostra sucz. Jest też niezbyt szybki, ale zabójczy robot z pancernego kartonu. Muzyka jest świetna. Naprawdę.
"Oh no! It's Dr. Satan!"