Jeżeli przepadacie za wczesnym Quentinem Tarantino bądź też Guy'em Ritchie, to film właśnie dla Was! Twórcy jego bowiem najwyraźniej też za nimi przepadają i dzieło swoje w mniejszym bądź większym stopniu oparli na dokonaniach owych panów. Mamy więc mnóstwo nieprawdopodobnych sytuacji, gangsterów którzy dają się lubić, dialogów z przymrużeniem oka i epizodyczną konstrukcję, koncentrującą się wokół pary głównych bohaterów. Do tego dochodzą takie zabiegi jak dzielenie ekranu, zdjęcia kamerą z ręki w długich ujęciach, oraz specyficzna muzyka na dokładkę. Z drugiej strony, niektóre sytuacje są dodane na siłę, humor miejscami jest niezbyt wyrafinowany, w dodatku główni bohaterzy po pewnym czasie zaczynają przypominać parę dziesięciolatków, którzy dorwali się do broni i kwiecistym językiem próbują ubarwić sobie życie. Na deser aktorsko też jest bardzo nierówno. Ale koniec końców film ogląda się nieźle, fabuła nawet wciąga, a sposób realizacji pozwala przymknąć oko na niedociągnięcia. Warto sięgnąć i zobaczyć, jak za małe pieniądze można zrealizować niezły film...