Spodziewałem się kolejnej wersji Opowieści Wigilijnej, a dostałem anty film świąteczny, z wrednym alkoholikiem, karłem i przygłupim dzieciakiem w rolach głównych. I nie chodzi jedynie o zerwanie z typową atmosferą świąt: śnieg, przedmieścia, rodzina, miłość, przyjaźń i choinka. Film obdziera ze wszystkiego, co najlepsze okres świąt, zamienia je w czas, kiedy złodziejom i chamom na serduchu robi się cieplej, a prezenty i kolędy zastąpione są przez płaczące dzieci i seks z panem Mikołajem.
Paradoksalnie ten film bardzo mocno oddaje to,co w świętach najważniejsze - drewniany ogórek/różowy słoń prezent - nie liczy się wiara w wyimaginowanego pana z brodą, nie liczy się choinka i wesołe ozdoby, liczy się to, co między nami jest, to, co do siebie czujemy i jak o to dbamy(jakkolwiek to brzmi w przypadku relacji chłopca i Mikołaja). Poparte jest to jednym z najlepszych świątecznych soundtracków jakie słyszałem (mnóstwo obowiązkowych szlagierów). Taki nietypowy film świąteczny, pozostający w duchu świąt i posiadający stałe elementy produkcji spod sztandaru Gwiazdki, ale tak bardzo inny od reszty. Pomysłowy scenariusz i rzetelna reżyseria dopełnia całość.