Patrząc na komentarze mam wrażenie, że większość ludzi nie oglądała nigdy dzieł Sama Raimiego. Przecież ostatnie sceny w tym filmie to wykapane martwe zło. Od początku reżyser daje nam znać, że to nie horror, a bardziej miszmasz między horrorem a komedią. Polecam pójść na ten film nie oczekując strachu tylko ciekawej historii, zombie się Raimiemu skończyły teraz przyszła pora na trochę wampirów. W każdym razie gorąco polecam, trochę się dłużył, ale pod koniec mnie zaczarował ;)
Pomijając już scenariusz, ten film technicznie jest gniotem. Zdjęcia fatalne, montaż totalnie fatalny. Dynamiki zero. A fabularnie... zwyczajnie głupi - przecież mógł na początku spalić te budę i problemu by nie było... potem robi te dziury w dachu, zamiast rozprawić się do końca, przecież to nie ma żadnego sensu i logiki. A jeśli nawet iść w kierunku pastiszu, to trzeba to jednak umieć zrobić. Ja się dziwię, że to w ogóle trafiło do dystrybucji kinowej. Wygląda jak home video w sam raz na YouTube.
Przecież Pan wampir ze środka jest otulony w szmaty, więc dalsze wiercenie by mu nic nie zrobiło, poza tym jednak w tego typu filmach mało kto się kieruje logiką. Ten film ucierpiał przez to, że dystrybucja nazwała go "Złe miejsce", a nie po prostu "Szopa", bo inaczej się podchodzi do tego filmu, gdy wszystko wskazuje, że to horror, a on niestety nie straszy. Mordercza opona to według gatunku jest thriller z tego co pamiętam, a jednak ma spore grono fanów. Ten film się literalnie zaczyna od klasycznego wciągania dziadka do szopy, scena z nożem, z kumplami Marble'a, dubeltówką, plus zakończenie. Nie wiem czy oglądałeś, ale to wszystko krzyczy inspiracją z martwego zła. Toteż montaż i efekty pewnie są zabiegiem celowym, są nawet za dobre patrząc na np. "Krwawą ucztę". To nie jest kino dla ambitnych, wymagających tylko dla tych co się lubią pośmiać, a scenariuszowo może trochę przydługi, ale mnie jakoś po oczach nie razi. W końcu to opowieść o szopie, a nie 50 część obecności.