Peter ustinov to najlepszy aktor, który gra poirota.Suchet tez jest dobry ale zbyt powazny na tę rolę.jednym słowem USTINOV!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!
nie zgodze sie z Toba... suchet podchodzi do swojej roli z wiekszym dystansem.. tylko pozornie jest powazny tak naprawde gre na granicy kpiny.. zreszta Christie nie przepadala za Poirotem nazywajac go zarozumialym malym czlowieczkiem :P
no nie przesadzaj z tymi zachwytami. Moim zdaniem to własnie najgorszyaktor odtwarzający tę rolę , nie pasuje w moim wyobrażeniu. Natomiast najlepszy aktor grający poirota hercule to oczywiście koleszka który grał w morderstwie w orient expres.
Chyba żartujesz? Czytałeś książki Christie? Bo sądząc bo komentarzu to tak nie bardzo ;) David Suchet wygląda dokładnie tak jak opisany w jej książkach Poirot, idealnie dopasowuje się do jego charakteru - jest zarozumiały, zawsze i wszędzie dumny z siebie. Natomast nie przecze że Ustinov jest złym aktorem bo to nie prawda jednak nie mogłam uwierzyć kiedy zobaczyłam ze on gra Poirota - zero podobieństwa
Nic dodac nic ujac Weroniko Suchet zagral w Orient Expresie dokladnie tak jak go sobie wyobrazalem po przeczytaniu ksiazek, Ustinov natomiast zagral ta postac hmm bardziej na luzie i wykreowal ja na bardziej j mila i przyjazna co odrobine nie pasuje do niej.Mimo tych roznic oba filmy sa rewelacyjne , nie mowiac juz oczywiscie o ksiazkach.
Przepraszam oczywiscie z rozpedu maly blad w Orient Expresie nie gral Suchet lecz Finney co nie zmienia faktu ,ze on i Suchet to najlepsi odtworcy tej postaci.
Oczywiście Suchet najlepszym odtworcą Poirota. Mały, z wąsikiem, cyniczny, zarozumiały, bystry. Jednym słowem: idealny!
Finney w 'Morderstwie...' (które kiedyś wprost uwielbiałem) zagrał może trochę nazbyt krzykliwie. Jednak książkowa postać nie okazywała aż tak bardzo emocji z tego co pamiętam, a Finney rzucał się w filmie do granic absurdu. Ale może taki był zamysł filmowców. Suchet jest w porządku, tylko że same adaptacje z jego udziałem są nazbyt wypomadowane, teatralne i nieco sztywne, brakuje (jak dla mnie) nieco swobody. A Ustinov chyba zagrał na największym luzie. Nie jest może typem pedanta, ale ma sporo dystansu do otoczenia, a to też jest jakaś cecha literackiego pierwowzoru. Oczywiście aparycja nieco inna niż w książkach Christie, ale aż tak bym nie narzekał.
Myślę, że każdy z aktorów zasługuje na uznanie.
Akurat ja się z tym zgadzam :)) Dla mnie te porównania są trochę tak jak wybór między Jamesem Bondem z aparycją Seana Connery, albo Rogera Moora. Wybieram tego drugiego, bo jest bardziej ludzki, bardziej zabawny i bardziej dystyngowany. Podobnie Poirot w tym wydaniu zyskuje przede wszystkim element lekkiej groteski, który przecież był wszechobecny w książkach zwłaszcza w ocenie jego osoby przez samych Anglików. A w wykonaniu Sucheta jest to wszystko takie sztuczne, napuszone i byle jakie (choć nie do końca w negatywnym znaczeniu). Wolę Ustinova za śmiałość w próbie zerwania z konwencją do której strasznie przywiązał się serialowy Poirot.