Złodziejka książek

The Book Thief
2013
7,5 78 tys. ocen
7,5 10 1 78115
5,3 15 krytyków
Złodziejka książek
powrót do forum filmu Złodziejka książek

Słabizna...

ocenił(a) film na 3

Znów film o Niemcach gnębionych przez hitlerowców :] Tak w skrócie, bo więcej nie che mi się pisać. To film telewizyjny a nie kinowy.

Soundgarden

Wpierw przeczytaj książkę a potem wypowiadaj się co będzie w filmie. Gówno wiesz a komentujesz

ocenił(a) film na 3
kosna_fw

Nie mam zamiaru czytać tej książki i nie ją oceniam. Oceniam film.
Film widziałem wiec nie piszę "co będzie...".

Soundgarden

Słusznie. Teksty w rodzaju "wpierw przeczytaj książkę" są idiotyczne - film to samodzielne dzieło, a jeśli potrzebna jest książka, by w pełni zrozumieć historię, to tym gorzej dla filmu, bo najwyraźniej jest dodatkowo żałosną ekranizacją ;-).

Agarwaen_

Racja, film to samodzielne dzieło, ale gdy jest ekranizacją to WYPADA przeczytać najpierw książkę, a jeśli nie chce się to BEZ żalów, że się czegoś do końca nie zrozumiało, czy (sic!), że ktoś rzucił "spojlerem" jak przy np. Hobbicie (trzeba być kompletnym cymbałkiem, by żalić się o informację, że Thorin zginie :P).
PS Zrozumienie filmu najczęściej wynika z inteligencji widza, a nie jakości ekranizacji :P Myślący zrozumie nawet słabą ekranizację.

pixi222

Nie do końca się zgadzam, ale Twój wpis dał mi do myślenia. :-]

pixi222

Zupełnie się nie zgodzę. Film to nie książka, jeżeli wymaga od widza, by przeczytał książkę, to najwyraźniej coś jest bardzo nie tak. Przykładowo, nie będę bronić słabego filmu, tylko dlatego, że znam fabułę pierwowzoru i wiem jakie sceny wycięli, co kierowało postaciami i tak dalej. Wiadomo, że łatwiej wszystko wytłumaczyć na papierze, ale żadnej słabizny, nie wolno bronić. Właśnie po to kręci się takie filmy, bo ktoś pomyślał "ohoho, nieźle to będzie wyglądało na ekranie." A jeżeli ekranizacja sama się nie broni, to najwyraźniej wcale to nie wygląda "nieźle" i film jest słaby. Koniec, kropka.
A spoiler, to spoiler. Nie uważam, że ludzie którzy czytali Hobbita są lepsi i wolno im rzucać spoilerami na prawo i lewo. Tego się po prostu nie robi. Zawsze można napisać "UWAGA SPOILER" od tego się nikomu krzywda nie stanie.

Leran

Przecież napisałam wyraźnie:WYPADA. To nie jest synonim "wymagać" :-) Tak poza tym racja, film to nie książka, ale gdy film jest na podstawie książki to nie dziwota, że wypadałoby ją przeczytać choćby dla samego siebie i frajdy z wyłapywania różnic, błędów itd. ;) nie mówiąc już o większym zrozumieniu filmu znając podstawę, na której go zbudowano.
Nie pisałam o bronieniu tylko o zrozumieniu ;) Słaby film ciężko czymkolwiek obronić...

Ad Hobbit. W kraju, gdzie na ogół to lektura szkolna, jeśli nie czytana przez dzieciarnię to omawiana i tak na lekcjach to wstyd żalić się, "to spojler" :P Tylko o to mi chodziło. Nie ma tu nic o lepszych/gorszych. Osobiście, gdy przypadkiem przeczytam spojler to mam żal DO SIEBIE, bo mogłam nie czytać wątków, kiedy nie powinnam, szczególnie przy ekranizacjach znanych dzieł literackich. Nie czytałam, więc nie mam prawa wymagać od świata, by uważał, żebym przypadkiem nie została "zaspojlerowana". To ja mam uważać, a nie inni na mnie tj. nie czytać wątków przed obejrzeniem ;)

Oczywiście, napisanie "uwaga spojler" to łatwe, ale problemem jest, gdy widz zna książkę i pisząc coś zapomina, że ktoś może nie znać. Bierze za oczywistość znajomość TAKIEJ książki XD

pixi222

Och, nie zabrzmiało to tak. "...a jeśli nie chce się to BEZ żalów, że się czegoś do końca nie zrozumiało" - chodzi mi o ten fragment. Jeżeli się czegoś nie zrozumiało, to albo się nieuważnie oglądało, ALBO scenariusz został napisany tak, że kuleje. I wtedy dupa, trzeba przeczytać. A wtedy to właśnie jest wymóg.
Mimo wszystko, rozumiem, że się trochę rozpędziłam.
Spoilery to inna bajka. To nie żaden wstyd, że ktoś nie przeczytał. W końcu taka osoba chce obejrzeć film. Po prostu. Bez przesady, jako czytelnicy nie jesteśmy jakąś rasą wyższą xD I nie miej żalu do siebie, bo spoilery to wszędzie taka sama zmora i jeżeli ktoś napisze je np. w temacie "wrażenia po filmie", to ok, wiadomo co się dzieje. Ale ludzie rzucają nimi na prawo i lewo we wszystkich tematach, a tego robić NIE POWINNI. Też się czasami na tym łapie, że piszę coś co mogłoby być uznane za spoiler, ale wtedy mam pretensje tylko i wyłącznie do siebie :'D

Leran

"do końca" to kluczowy fragment ;)
Gdy się nie przeczytało książki, ekranizacja jest dobra, a ktoś nie łapie całkiem fabuły, więc 3 razy albo :P

Zdarza się, ze rzucają tam, gdzie nie powinni, ale głównie przy omawianiu konkretów z filmu/serialu, a ja się nadal nie umiem powstrzymać przed czytaniem tego, co nie trzeba :P Gdy piszesz w wątku omawiającym film, postać itd. to trudno powstrzymywać się, bo ktoś przeczyta spojler. Dobrze, że jest opcja na filmwebie do zaznaczenia to łatwiej :)

pixi222

Do końca, nie do końca. Nie zrozumiało się, to się nie zrozumiało. Mimo wszystko, książkę zawsze warto przeczytać :'P
A ja się przyznam, że spoilery nawet lubię. Bo często jestem zaciekawiona, czy faktycznie to co przeczytałam jest prawdą. Zawsze chcę zobaczyć na własne oczy. No, ale co innego jeżeli chodzi o spoilowanie śmierci postaci. To taki szczególny przypadek. Brr, tego nienawidzę. Chyba wszyscy tego nienawidzą.

Leran

To najgorsze :/ Ostatnio tak miałam z SoA, eh na własne życzenie, bo wlazłam w wątek nie dla osoby oglądającej pierwszy sezon :P

pixi222

Zrobiłam raz dokładnie to samo :'P Uhhh. To nie było miłe. Zwłaszcza, że w SoA łatwo o takie spoilery.

pixi222

"film to samodzielne dzieło, ale gdy jest ekranizacją to WYPADA przeczytać najpierw książkę"

NIC nie WYPADA. Człek z tyloma punktami a sugeruje takie farmazony.

shamar

Wpada wypada ;) Gdy człek dojrzeje to wie, że czasem coś wypada zrobić lub nie ;) Ja już tak mam, starość dopada :P:P
Sama się przekonałam a propos Gry o tron. Bez przeczytania książki przed obejrzeniem sezonu I miałabym duży problem z ogarnięciem fabuły, postaci itd. Warto czytać przed oglądaniem ekranizacji.
Podobnie z "Miastem kości" - przeczytałam po i dopiero wtedy ogarnęłam tak naprawdę film...

pixi222

Ja rozumiem chęć "przeczytania książki" ale nigdy bym nie napisał, że wypada. Zazwyczaj stosuję metodę najpierw film, pózniej książka bo... nie chcę oglądać historii , którą już znam. Więc wg. mnie NIE WYPADA ;)

shamar

Wypada nie znaczy "musi się", więc róbta co chceta ;)
Po prostu zacięłam się brakiem znajomości książki przed seansem, stąd mam takie zdanie :-)

pixi222

Ale to już wina filmowców. Film jako osobny byt nie powinien potrzebować książki.

shamar

Generalnie tak, ale czasem nawet dobry scenariusz nie wystarczy, by ogarnąć wszystko ;)

pixi222

No nie wiem. Nie wiem czy "Lśnienie" serialowe było lepsze niż "kinowe". Nawet przy zbytnim ogarnianiu wszystkiego można przesadzić. "Hobbit" jest chyba lepszym przykładem.

shamar

Chodziło mi o ogarnięcie przez widza fabuły, treści itd. ;)
Racja, filmowcy potrafią tak ogarnąć, że przesadzają, właśnie jak z Hobbitem, ale tam nazmyślali sobie (jak dla mnie) niepotrzebnie. Wątków miłosnych im się zachciało i to trójkątów między rasami hihi

ocenił(a) film na 5
pixi222

Kochaniutka. W aktualnych realiach filmofanom ("wypada, nie wypada"), czasu nie starczyłoby na czytanie pierwowzorów ;)

A więc, albo zafascynowani książką możemy obejrzeć adaptację, albo ewentualnie zafascynowani filmem możemy przeczytać źródło. Resztę można pominąć ;) Film ma bronić się sam. I co najwyżej, może być marchewką na sznurku dla osła, dla zachęty na czytanie :D

pixi222

Czyli, że zanim obejrzę "Szczęki", muszę najpierw przeczytać "Wielkiego białego rekina"?

jporuba

Z tego, co wiem "musieć" nie jest synonimem "wypadać" :P

kosna_fw

a co to portal miłośników książek czy kina,że mu takie z d.. wzięte rady dajesz?

ocenił(a) film na 3
Soundgarden

Film sztuczny, sztywny, słaby. Coś strasznego. Skąd ta średnia ocena...

ocenił(a) film na 5
Soundgarden

skad informacja, ze telewizyjny?

ocenił(a) film na 3
heyo7

W moim odczuciu to film telewizyjny a nie kinowy - bida piszczy (widać że tanio zrobiony). Przypomina w wykonaniu film Dzieci Ireny Sendlerowej, który u nas pojawił się w kinach a na "zachodzie" w TV.

ocenił(a) film na 8
Soundgarden

to film żeby był dobry i trafił do kin musi być wysokobudżetowy i mieć masę efektów specjalnych a nie przedstawiać jakiejkolwiek treści. Moim zdaniem prostota tego filmu to duży plus ale niestety dzisiejszy społeczeństwo jest tak spaczone i tak płytkie iż potrzebuje komasacji efektów specjalnych a nie treści.

ocenił(a) film na 3
werciku

Gdzie napisałem że film musi być wysokobudżetowy by trafił kin? Proszę czytać ze zrozumieniem. Stwierdzam jedynie że jest "bidny" w wykonaniu i bardziej mu to filmu TV niż kinowego. Nie twierdzę też że musi być efekciarski, wystarczy spojrzeć na moje oceny filmów by się przekonać że nie jestem fanem kina "efekciarskiego". Dla mnie prostota tego filmu jest zbyt płaska, historia nudna i oderwana od realiów życia w III Rzeszy.

ocenił(a) film na 8
Soundgarden

Zastanawiam się, skąd Pan zna realia życia w III Rzeszy. Z innych filmów?

ocenił(a) film na 3
Veryapedumb

Z książek, ale nie pisanych przez kogoś z antypodów na dodatek z niemieckiej rodziny, jak autor "Złodziejki książek", który co nieco usłyszał od babci. Tylko książek wspomnieniowych oraz prac historyków na temat III Rzeszy.

ocenił(a) film na 8
Soundgarden

Czym więc różniły się realia trzeciej rzeszy od tego co przedstawiono?

ocenił(a) film na 5
lestek190

Rożni się tym, że dziś w filmach lansuje się obraz społeczeństwa niemieckiego jako szlachetnych ale bezwolnych i tłamszonych obywateli swojego kraju Tymczasem można nawet na filmach dokumentalnych, nie mówiąc o relacjach ludzi, którzy wtedy żyli i byli tego świadkami, zobaczyć że niemalże 100% społeczeństwa stało ze łzami szczęści i wzruszenia w oczach i z wyciągniętą ręka w geście hitlerowskiego pozdrowienia, krzycząc w obłędnym uwielbieniu "heil! heil!" Ot, to tak w skrócie

ocenił(a) film na 8
piopio

Polecam scenę z bodajze urodzin Hitlera. Wtedy też wszyscy niby świętowali jego urodziny.
A może jeszcze mam dodać tych wszystkich typowych Niemców ślepo zapatrzonych w Hitlera jak chociażby Deutcher czy Ci hitlerowcy.

ocenił(a) film na 3
piopio

Amen! :)

ocenił(a) film na 9
Soundgarden

Przykro mi że muszę Pana/ Panią zmartwić, ale nie wszyscy ludzie posiadający narodowość Niemiecką byli źli i głosowali za Hitlerem. Napiszę więcej wielu Polaków współpracowało z ssmanami i donosiło na swoich rodaków. pewnie chce Pan/Pani więcej historii, więc mój dziadek trafił do niewoli niemieckiej, osoby u których pracował nie przejmowały się co je i gdzie śpi. Pomogła mu pewna rodzina Niemiecka, która go przyłapała na wyjadaniu resztek z ich śmietnika. Dostawał jedzenie, ubranie i ciepły kąt do momentu kiedy jakaś świnia( polskiego pochodzenia, pracująca z nim) nie doniosła na tych ludzi. Ssmani wywlekli tych ludzi z dziećmi i rozstrzelali, bo okazało się że oprócz pomagania dziadkowi, ukrywali żydów. Głupota, fanatyzm, sadyzm, podłość, itp nie mają narodowości, źle Pan/ Pani Trafił/a ze swoim wpisem. Moją Babcię - kobietę z dzieckiem, czekającą na powrót męża z wojny, nie okradli Niemcy, Rosjanie, tylko Polacy. To tyle jeśli chodzi o historię. Film ocenię po oglądnięciu go.

ocenił(a) film na 3
m_stan_2

Nie musisz mi tłumaczyć takich oczywistości. Z choinki się nie urwałem. Wojna nie jest czarno biała a ma setki odcieni szarości. Moi dziadkowie pracowali u "bauera" na przymusowych i też dobrze ich wspominali, na tyle by po wojnie ich parę razy odwiedzić. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Więc nie umniejsza faktu jak zachowywała się zdecydowana większość herrenvolku. Przykład - w ostatnich miesiącach wojny(!) mordowanie więźniów uciekających z marszów śmierci, przez zwykłych obywateli niemieckich - którzy pewnie nie kochali Adolfa i nie należeli do partii. Przykładów na "jakieś świnie" w tamtym okresie znajdziemy więcej u Niemców.
Jakoś dziwnym trafem w filmach wojennych przedstawiających naszych zachodnich sąsiadów są oni antyfaszystami i nie lubią Hitlera. Ci na dodatek przymierają głodem (fakt Niemcy racjonowały żywność, ale bez przesady) wszyscy boją się hitlerowców w mundurach a chłopaczek mający szansę na zostać SSmanem jest przerażony tą perspektywą :] No ja porozpraszam to jakiś ewenement :D
W filmie nie mamy postaci z "krwi i kości" optującej za hitleryzmem a jedynie jakieś stereotypowe kukiełki w mundurach, których pojawienie się na ekranie wywołuje pewien niepokój, co już sugeruje nam że są oni wrogiem własnego obywatela. Niemcy hitlerowskie to nie Rosja sowiecka.

Co do polaków to wiadomo jak to u nas - piekiełko. Druga sprawa, statystyczny obywatel II RP był raczej dość ograniczonym prostakiem z minimalnym wykształceniem. Ci mądrzejsi albo walczyli w armiach albo w partyzantce. Po trzecie wojna wyzwala w człowieku najgorsze instynkty i zdziczenie.

ocenił(a) film na 9
Soundgarden

Sądzę że filmy wojenne, w których głównymi postaciami są antyfaszyści budzą o wiele większe zainteresowanie. Filmu który opowiadałby o zbrodniarzu i fanatyku faszystowskim, raczej bym nie oglądnął.
Osobą pracującą i utrzymującą dom do którego trafiła Liesel jest kobieta piorąca cudze rzeczy, trudno więc oczekiwać dobrobytu i to w czasach wojny. Chłopaczek o którym Pan pisze, był dzieckiem i miał prawo bać się zabrania go z rodzinnego domu. On nie miał zostać ssmanem, został zauważony podczas zawodów szkolnych (wygrał wyścig) więc chciano go pewnie wysłać do szkoły sportowej.
Tematem filmu nie jest wojna, faszyzm, tylko dziewczynka która odkrywa piękno książek, w tym okresie." Postać z "krwi i kości" optująca za hitleryzmem, jest dla mnie zbędna.

ocenił(a) film na 3
m_stan_2

"Sądzę że filmy wojenne, w których głównymi postaciami są antyfaszyści budzą o wiele większe zainteresowanie."- dziwne twierdzenie, często mroczne postacie zapamiętuje się bardziej, są wyrazistsze i ciekawsze (patrz Lista Schindlera - Amon Göth, Bruner ;-)). Film z samymi antyfaszystami jest po prostu nudny. Kto by ich gonił i prześladował? Przecież jeśli są "anty" to musi być i oponent.

Ciekawy film z postaciami "żywymi" i wiarygodnymi to np. Sophie Scholl, gdzie faszyści nie są specjalnie demoniczni choć ich działania mielą istnienia ludzkie. Są prawdziwsi a film o niebo lepszy.

Nie twierdzę że w filmie miała być wplątana w scenariusz postać faszysty, ale te śmieszne kukiełki w mundurach były dość komiczne i tandetnie stereotypowe. Mogli poprzypominać bardziej prawdziwych ludzi a nie grać jak drewno złych faszystów.

Może dziwić że dziewczynka trafiła do tak biednej rodziny, trochę to głupie jak państwo by na takie coś pozwoliło? Sami nie mają co jeść a przyjmują dziewczynkę (może liczyli na dodatkowe kartki żywnościowe :]) która w sumie im nie pomaga w pracy.

SS- było dla młodych Niemców bardzo cool i trendy. Zostawało się rasowym Aryjczykiem, taki trochę awans społeczny. Ten chłopaczek idealnie pasował na SSmana, blondyn, niebieskie oczy sukcesy na zawodach sportowych - tak rozumiem przedstawione w filmie "zaproszenie" do szkoły sportowej. . W tamtych czasach dzieci często były odrywane od rodziców. Zaś szkoły sportowe w nazistowskich Niemczech można porównać do jednostek wojskowych. Podobne szkolenia przygotowujące ich do pola bitwy. To już działało od 1933 jak tylko NSDAP doszła do władzy - poligon pod przykrywką sportu.

Właśnie tematem filmu nie jest faszyzm a książki, jednak holokaust gdzieś tam się pojawia. Taki holokaust bez wojny.

ocenił(a) film na 9
Soundgarden

Nie sposób się z częścią Pańskich stwierdzeń nie zgodzić, jednak każdy jest inny i o tym musimy pamiętać. Oczywiście ciekawszą do zagrania j i łatwiejszą jest postać " zła do szpiku kości". Nie zgodzę się jednak, że postać fanatyka jakiejkolwiek ideologii jest ciekawa. Fanatyzm i uleganie wpływom ogółu społeczeństwa jest dla mnie przejawem głupoty i brakiem samodzielnego myślenia, powiązanym z własnymi kompleksami. Nie wiem czemu dziewczyna trafiła do takiej , a nie innej rodziny ,nie mi to oceniać, choć będąc nią chciałbym trafić do ludzi mających odruchy człowieczeństwa.
Ten chłopak pasował wizualnie chwała mu za to że nie intelektualnie. Książki tylko wzmacniają efekt tego filmu.

ocenił(a) film na 3
m_stan_2

"Nie zgodzę się jednak, że postać fanatyka jakiejkolwiek ideologii jest ciekawa." - polecam film "Fanatyk" lub "Romper Stomper" - to są złe ale ciekawe postaci.
"Fanatyzm i uleganie wpływom ogółu społeczeństwa jest dla mnie przejawem głupoty i brakiem samodzielnego myślenia, powiązanym z własnymi kompleksami." - święta racja! Dlatego też nie mam zamiaru czytać tej książki choć jest bestselerem, czyli kupił ją ogół. Zamiast takich bzdurnych historyjek wolę prawdziwe wspomnienia i relacje z tego okresu np. wspomnienia Twojego dziadka i sam wyciągać wnioski.
"...choć będąc nią chciałbym trafić do ludzi mających odruchy człowieczeństwa. " - Hitler i Himmler, Höss byli prywatnie bardzo miłymi ludźmi, co potwierdza wiele relacji w tym więźniarki obozu w Oświęcimiu usługującej "panu komendantowi". Tak jak wspominałem losy ludzkie oraz historia nie są czarno białe.

Każde z nas ma inna percepcję i inaczej postrzegamy świat przez pryzmat swoich doświadczeń, więc możemy się tak przerzucać argumentami do końca świata ;)

ocenił(a) film na 8
Soundgarden

dwie rzeczy:
-rodzina przymierała głodem bo głowa owej rodziny nie chciała przystąpić do partii
-adoptowali dzieci po to by mieć dodatkowy zasiłek, szczególnie, że to była córka komunistów

ocenił(a) film na 3
lestek190

-rodzina przymierała głodem bo głowa owej rodziny nie chciała przystąpić do partii
Hahahaha, taak kolejne myślenie że hitlerowskie Niemcy to ZSRS... .
-adoptowali dzieci po to by mieć dodatkowy zasiłek, szczególnie, że to była córka komunistów
Jak na takie coś godziło się państwo i słynny Jugendamt? Tak sobie dali dziewczynkę cwaniaczkom bo im było biednie i chcieli sobie kosztem dziecka los polepszyć? Wytłumacz co ma do tego komunistyczna rodzina dziewczynki.

ocenił(a) film na 8
Soundgarden

Nie mam pojęcia co to ZSRS. Faktem jednak jest, że Ci, którzy byli w partii mogli liczyć na dodatkowe ulgi. Sądzisz inacej? Powiedz dlaczego.
Odnośnie adopcji: każdy ma jakiś sposób na życie. Niektórzy przykładowo tworzą rodziny zastępcze i to właściwie staje się ich zawodem. Jeśli byś czytał książkę wiedziałbyś, że Hubermannowie już wcześniej wychowywali inne dzieci, które dorosły i wybyły na świat. Ich rolą było wychowanie dzieci na ludzi. Lepsze to niż, żeby miało wylądować w sierocińcu czy na ulicy, prawda? A co do prawdziwej matki Liesel: to było jednak ryzyko brać córkę komunistki. Która rodzina by się odważyła? Widocznie Ci się tylko zgodzili.

ocenił(a) film na 3
lestek190

"Nie mam pojęcia co to ZSRS"- no to o czym chcesz rozmawiać?
"Faktem jednak jest, że Ci, którzy byli w partii mogli liczyć na dodatkowe ulgi." - nie neguję, ale nie wmawiaj tu ludziom że biedę klepali bo nie był w partii. Bidni byli bo koleś nie umiał pracy znaleźć, w sumie to chyba jej nawet nie szukał, co tez jest dziwne bo choć w Niemczech Hitlera było bezrobocie to za uchylanie się od pracy można było trafić na "wczasy" do KL.

"Odnośnie adopcji: każdy ma jakiś sposób na życie. Niektórzy przykładowo tworzą rodziny zastępcze i to właściwie staje się ich zawodem." - ok przyjmuję to dość naciągane jak na ówczesne czasy i obyczaje tłumaczenie.

"Jeśli byś czytał książkę wiedziałbyś, że Hubermannowie już wcześniej wychowywali inne dzieci, które dorosły i wybyły na świat. Ich rolą było wychowanie dzieci na ludzi" - jak ktoś powyżej mądrze napisał - " film to samodzielne dzieło, a jeśli potrzebna jest książka, by w pełni zrozumieć historię, to tym gorzej dla filmu, bo najwyraźniej jest dodatkowo żałosną ekranizacją ;-)"

"A co do prawdziwej matki Liesel: to było jednak ryzyko brać córkę komunistki. Która rodzina by się odważyła?" - dalej powtarzasz frazesy o życiu w Niemczech hitlerowskich. Powtarzam to nie ZSRS (dokształć się w tym co to jest). Co z tego że córka komunistki?

Pozwól że przytoczę opinię o Niemcach napisaną przez rosyjskiego generała wziętego przez nich do niewoli który potem służył w armii Własowa. Miał okazję poznać dwa państwa totalitarne:
"Nazistowski reżim dążył do totalitarnej, wszechobecnej władzy, lecz ona nie osiągnęła jeszcze diabelskiej skuteczności stalinizmu. W Trzeciej Rzeszy funkcjonowały jeszcze jakieś fundamenty tradycyjnej struktury państwowej i społecznej; wciąż nie unicestwiono prywatnej inicjatywy ani prywatnej własności; można było żyć i pracować, będąc niezależnym od państwa. Niemcy mogli wypowiadać osobiste poglądy, choć kolidowały one z państwową doktryną polityczną, mogli też do pewnego stopnia działać niezależnie, jeśli uważali za stosowne...".

Wiedze na temat historii proponuję brać z poważnych opracowań a nie dzieł typu "Złodziejka książek".

m_stan_2

"Przykro mi że muszę Pana/ Panią zmartwić, ale nie wszyscy ludzie posiadający narodowość Niemiecką byli źli i głosowali za Hitlerem".

To jak ktoś w 1932 w dobie Wielkiego Kryzysu zagłosował na NSDAP był z góry zły?

"Napiszę więcej wielu Polaków współpracowało z ssmanami i donosiło na swoich rodaków".

Zapewne wiesz to z relacji dziadka :). A na serio to licytowanie się o to mając za konkurencję Francuzów, Holendrów czy Norwegów jest bezsensowne i ma poziom "a u was biją murzynów".

"pewnie chce Pan/Pani więcej historii, więc mój dziadek trafił do niewoli niemieckiej, osoby u których pracował nie przejmowały się co je i gdzie śpi. Pomogła mu pewna rodzina Niemiecka, która go przyłapała na wyjadaniu resztek z ich śmietnika. Dostawał jedzenie, ubranie i ciepły kąt do momentu kiedy jakaś świnia( polskiego pochodzenia, pracująca z nim) nie doniosła na tych ludzi. Ssmani wywlekli tych ludzi z dziećmi i rozstrzelali, bo okazało się że oprócz pomagania dziadkowi, ukrywali żydów".

Zanim następnym razem wymyślisz z dupy bajeczkę to sprawdź najpierw jak wyglądały procedury postępowania Niemców z tymi co zostali przyłapani na tym przestępstwie. Z automatu nikogo nie rozstrzeliwano, najwyżej w dobie chaosu zimy i wiosny 1945 ale na bank nie o to chodziło w tej wymyślonej bajce.

"Moją Babcię - kobietę z dzieckiem, czekającą na powrót męża z wojny, nie okradli Niemcy, Rosjanie, tylko Polacy".

Biorąc pod uwagę zerową wiarygodność bajki o dziadku to lepiej już dalej bajkopisarstwa nie twórz, na ten moment dopisz jeszcze że podczas obrony Monte Cassino rosyjski granat urwał coś twemu krewnemu jako wisienkę na torcie :).

ocenił(a) film na 9
tc1987

Gratuluję Panu/ Pani wiedzy z podręczników szkolnych!. Zapewne uzna Pan/Pani informację o tym że większość Polaków w Wilnie i Lwowie przywitała czołgi niemieckie kwiatami, za moja kolejną bajkę. Podobnie Pana/ Pani mózg odbierze informację o zbrodniach dokonanych na ludności nienieckiej w Łambinowicach po wojnie, cóż zwycięzców nikt nie sądzi, a wiedza z podręczników okazuje się być niewystarczająca.

ocenił(a) film na 3
m_stan_2

Oczywiście Niemców witano radośnie po tym co robili z Polakami sowieci myśleli że nic gorszego spotkać ich nie może - niczym nie zaskakujesz.
Nie neguję też mordowania Niemców i to w znacznych ilościach przez wszystkie nacje biorące udział w wojnie w tym zachodnich aliantów - nic nowego i jakoś ich kurde nie żałuję.

m_stan_2

Ludności nienieckiej? O ile się dobrze orientuję, Nieńcy żyją na terenie Syberii.

m_stan_2

ja wiem lepiej bo pracuje na zmywaku a nie u was za 1200