wg mnie to troche jednak wialo nuda. pozatym bardzo nie przypadl mi do gustu ten cukierkowaty humor oraz nadpruderyjnosc w zachowaniu bohaterow. jest tu kilka dobrych tekstow, jak np. ten: "Marriage is a beautiful mistake which two people make together... but with you, Francois, I think it would be a mistake." Bardzo udanie wg mnie wypadla miriam hopkins, ktorej kazde pojawienie sie ozywialo ten film. bardzo fajna rola. jedankze to troche za malo. oczekiwalem znacznie wiecej.szkoda.

nie,no proszę cię....nie załamuj mnie

a ja prosze bys nie popadala tak latwo w depresje

a kto tu mówił o popadaniu w depresję ?
po prostu film nie wydaje mi się tak zły jak mówisz

a czy ja powiedzialem, ze jest to zly film? ocenilem go bodajze na 5. poprostu oczekiwalem troche wiecej po tej klasyce. nie do konca przypadla mi do gustu estetyka i humor tego filmu. musze przyznac takze, ze nie jestem wielkim fanem komedii [wylaczajac screwballe].
bardzo sie ciesze, ze zdecydowalas sie mnie poinformowac, ze nie podzielasz mojej opinii nt. tego filmu. przyjelem to do wiadomosci. czuje sie zobowiazany.

nie musisz ironizować, zrozumiałam
dla mnie to jest jeden z najlepszych filmów Lubitscha, a czy widziałeś inne?

wybacz, nie moglem sie powstrzymac.
madame dubarry, merry widow, to be or not to be, heaven can wait, shop around the corner, royal scandal, ninotchka...chyba wszystko. zdecydowanie to be or not to be, shop around the corner lub ninotchka to najlepsze flmy lubitscha. ale prawde powiedziawszy to raczej nie szukam filmow lubitscha. np. obejrzalem madame dubarry dla poli negri, to be or not to be dla carole lombard, shop around the corner dla stewarta, ninotchke dla garbo etc. wyglada na to, ze nie specjalnie lubitsch mnie pociaga. chociaz ogladalem dosyc niedawno ninotchke i nadal mam bardzo pozytywne odczucia.
a wracajac do trouble in paradise to dyskusja na temet tego czy film sie moze podobac czy nie jest dyskusja o tym czy estetyka przyjeta w tym filmie nam sie podoba czy nie. mnie ta kokieteria, pruderia i cackanie sie ze soba gastona z madame colet draznily. dlatego wspomnialem, ze m. hopkins mi sie podobala, bo grala postac dynamiczna, prostolinijna, momentami przewrotna, a to wprowadzalo duzo ozywienia do tego filmu.

Hm dla mnie te wszystkie aluzje, gesty, niedpowiedzenia (chociazby dotyczące łóżka) stanowia wielki plus tego filmu. To co ty odbierasz jako cackanie dla mnie jest powolna, wciagającą grą, w której kazda strona wie o co chodzi, ale przedłuzanie tego faktu, igranie, komplikowanie tylko dodaje smaku. Pisze to nie dlatego, żeby ciebie przekonywac, bo jak wadomo o gustach sie nie dyskutuje, tylko tak w obronie filmu, na wypadek gdyby ktos trafił na twoją negatywne opinie, aby się nie zniechęcił.
A czy oglądałeś może "Filadelfijską opowieść", "Nagą prawdę" czy też "Romantyczna pułapkę"?

widzialem wszystkie trzy i uwazam je za wysmienite. z tymze ta sa screwballowe komedie. w tych filmach konflikt plci urasta do rangi wojny. tymczasem trouble in paradise jest filmem bardziej subtelnym i wysmakowanym. niemniej zawiera wiele elementow charakterystycznych dla screwballi. sam lubitsch uwazal go za swoj najlepszy. ja mam troche inne zdanie. niemniej polecam go wszystkim, bo to film wart uwagii. jednak powtarzam, ze estetyka tego filmu bardzo mnie drazni i jestem pewien, ze nie tylko mnie .
ja doskonale zrozumialem aluzje jakie ten film zawiera i na czym on polegal. niestety ta gra milosna byla wciagajaca przez pare minut, pozniej stalo sie to troche zenujace.
apropo gustow, to wydaje mi sie, ze kazda dyskusja polega wlasnie na konfrontowaniu gustow.