Film jest świetnie zrobiony i robi wrażenie nawet dzisiaj. Szkoda, że zdobył Oskara tylko za dźwięk, bo zasłużył na więcej wyróżnień, choćby za muzykę Lalo Schifrin'a czy zdjęcia. A teraz o aktorach, którzy byli po prostu obłędni, Sutherland w roli Świrusa nie doprzebicia, w takich rolach uwielbiam go najbardziej, otarło mi się nawet o uszy, że jest to juz postać kultowa, Don Rickels też pierwsza liga, sceny w których prosi przez radiostacje kumpla o przysługe, albo znajduje minę zostaną mi w pamięci nawet jak dostanę amnezji, na samą myśl o nich robi mi się weselej, nie moge oczywiście zapomnieć o popisowych rolach Eastwood'a i
Savalas'a. Cały film jest przezabawny, super zagrany i zrobiony, moja ulubiona scena to ta w której Kelly przejezdż z Niemcem przez miasto w rytm muzyki.