No to jedziem. Syf, kiła, mogiła. Po pierwsze: jak takie coś mogło odebrać Oscara za efekty specjalne "Transformersom"??? Tam mieliśmy mistrzostwo świata - tutaj komputer widać jak na dłoni! Dalej: Cała historia nie prowadzi do niczego oprócz wrestlingu dwóch komputerowych miśków. Hehe, śmieszne, ale od kiedy w ogóle usłyszałem o tym filmie, od pierwszego plakatu poprzez pierwszy zwiastun i tą nieszczęsną oscarową galę myślałem sobie: co oni mają z tymi miśkami? Czy to ma być główna atrakcja tego filmu? No i wykrakałem, ta myśl okazała się żenującą prawdą. Szkoda tylko, że w "Opowieściach z Narni" Biała Wiedźma jeżdziła już na podobnych, które do tego lepiej wyglądały...i teraz biję się w piersi przypominając sobie jak źle oceniłem "Narnię", która przy filmie Weitza okazuje się być wzorem w kategorii współczesnych filmów fantazy dla małoletnich. "Złoty kompas" to film bez żadnego pomysłu, sceny po prostu po sobie następują powiązane prostackimi rozwiązaniami fabularnymi, w których nie brak niedorzecznych wręcz uproszczeń. Reżyser ograniczył się chyba jedynie do krzyczenia "akcja" i "cięcie", a potem: "następna scena". Z tego wszystkiego wyszło wielkie niewiadomoco - dla starszych nudna bajka podszyta jakąś żenującą filozofią, dla młodszych- bełkotliwa, ponura historia, w której sztywni bohaterowie gadają o jakimś pyle, kompasie i pancernych miśkach. Plamy nie dał chyba tylko Desplat, którego muzyka jest po prostu na jakimś poziomie, chociaż i tu bez zachwytów. Szkoda, że film widziałem już jakiś czas temu i nie pamiętam na tyle dobrze, żeby sypać konkretnymi przykładami. A! Jeszcze to wnerwiające efekciarstwo - pieniądze wykompane w cyfrowym błocie. No, przyznam się z bezczelną wręcz szczerością, że mi ulżyło jak nieco obsmarowałem tego marnego produkcyjniaka. Ocena 2 czyni to "dzieło" jednym z niewielu w zaszczytnym gronie najgorszych widzianych przeze mnie filmów. Pogratulować twórcom.