Czytając opis filmu spodziewałam się czegoś na wzór "Opowieści z Narnii", a nawet odrobinę z Harrego Pottera. Nie czytałam książki, a film nie sprawił abym chciała po nią sięgnąć.
Spodobały mi się pokazane w nim zwierzęta. Jednak zakończenie sprawiało wrażenie, że producentom, scenarzystom i bóg wie jeszcze komu zabrakło funduszy aby przedłużyć film.
Moja ocena?
5/10.
Też mnie rozczarował, bo podobnie jak ty oczekiwałam czegoś na wzór "Opowieści z Narnii" a tu przy nich słabo. Za to lubię Dakotę i ona uratowała ten film. Podobnie 5/10.
Tytul filmu byl iteresujacy myslalem ze bedzie jakas garstka z Pottera czy cos podobnego ale tu nic nie bylo, film mnie rozczarowal i nie ciekawy koniec filmu
ocena 3/10
"Jednak zakończenie sprawiało wrażenie, że producentom, scenarzystom i bóg wie jeszcze komu zabrakło funduszy aby przedłużyć film."
A może po prostu zakończenie było takie, bo są kolejne części książki. . .
Są kolejne części książki ale nie będzie kolejnych części filmu. Dziwne bo film im się raczej udał.
Może i są kolejne części książek, ale mówimy o filmie, który pozostawia takie wrażenie.
Jest wiele filmów, które mają swoje dalsze części, ale są zakończone w inny sposób.
film w ogole nie zacheca do przeczytania ksiazki! a ksiazka, wlasciwie cala trylogia jest genialna!!!!!!bardzo bardzo zepsuli fabule. ogolnie ksiazka nie jest dla dzieci a film zrobili calkiem jak dla dzieci. w nastepnych czesciach ksiazki glownym motywem jest motyw antykoscielny co sie nie spodobalo kidman i stwierdzila ze nie zagra w 2 czesci. dla mnie to wszystko dziwne, bo cala trylogia byla dlugo przed filmem wydana i wyglada mi to tak jakby ktos przeczytal 1 czesc, wymazal wszystkie'dziwne i krwawe' momenty i potem zrobil film tak jakby nastepne czesci nie istnialy.. do filmu nie zachecam ale ksiazka genialna!
przeczytaj trylogię Mroczne Materie, nie pożałujesz! Jest cudowna, o wiele lepsza niż film! - ciekawostka, pierwsza część się zupełnie inaczej kończy, a reżyser wyciął z filmu końcówkę, żeby za dużo nie ujawniać, palant. Mroczne Materie to najlepsza rzecz jaką czytałam!
Chętnie przeczytam "Mroczną materię". Szkoda, że reżyserzy często pomijają lub całkowicie zmieniają wydarzenia książce, gdy przenoszą je na duży ekran.
Dokładnie na odwrót zrobili w "Niani w NY". W filmie jest happy end, a w książce nie, przez co film traci. Ale cóż.