Myślę, że tak, co nie znaczy, że to zły film. Dawno nie widziałem Cage'a w tak dobrej roli, zresztą ciężko przyczepić się do aktorstwa w tym dziele. Właściwie tylko Finkelstein (scenarzysta) dał ciala, ale jeśli ktoś się mierzy z kultowym filmem Ferrary, to musi być przygotowany na miażdżącą krytykę. Tak naprawdę film mi się podobał, jednak Cage, nawet w szczytowej formie, nie przebił Keitela, a Herzog (mam takie wrażenie) zabrał się za temat, który go przerósł (nie jego estetyka). W efekcie, po projekcji filmu, jedyne pytanie, ktore mnie dręczyło brzmialo: "po co?". Po co nakręcono ten film?
Zgadzam sie w pelni z opina o aktorstwie Cage'a. dawno nie gral w niczym lepszym. Mi sie wydaje ze to byla taka historia z przymruzeiem oka. I ten Cage ciagle na bani:) Co bardzo mi sie spodobalo to pomysl umiejscowiena tego w Orleanie po huragnaie, co jest dosc orginalnym pomyslem i wnosi pewien inny kolory.