1 Wiecznie naćpany glina ma złapać morderców (świadek, 15letni dzieciak mu umyka, wsiada w samolot i frunie na drugi kontynent), ale że brakuje mu kasy to się z nimi sprzymierza. Razem ćpają kokę, jest przyjemnie. Potem glina ich wystawia. Super.
2 Glina okrada klienta prostytutki (jego ukochanej, bo dał jej nową rodzinę, łyżkę-skarb z dzieciństwa i zrobił dziecko), ale że ten ma wysoko postawionego tatusia, nasyła na glinę bandytów. Tych wykańczają jednak sprzymierzeńcy gliny (o których w punkcie pierwszym). Klient prostytutki przychodzi następnie na posterunek i go przeprasza. Genialne.
3 Glina gwałci w środku miasta pannę. Jej chłopak nie może uciec, bo glina strzela z pistoletu. Strzału nikt nie słyszy. Pod koniec filmu glina próbuje powtórzyć ten motyw z inną parką. Wow.
4 Brak ci kasy? Przyłap na ulicy z dragami gwiazdę rugby i zaszantażuj. Wtedy możesz obstawić mecz. I nie martw się jeśli ta gwiazda nie zagra, i tak wynik będzie wporzo i zgarniesz kasiorkę. Bomba.
5 Co z tego, że przegrałem kilka tysięcy. Ważne, że moja córa nie musi zapłacić mandatu. Podziękuję więc na posterunku glinie, bo gdzieżby indziej (tam też dam mu kasę). Genialne.
6 Gdy po kataklizmie uratujesz więźnia z celi, gdzie wzbiera woda, zawsze możesz liczyć, że spotkasz go za jakiś czas pracującego w hotelu. I razem pójdziecie pooglądać ryby. Miód.
7 Jak się nie da po dobroci wyciągnąć informacji, wystarczy wyciągnąć rurkę z dopływem tlenu z nosa starszej pani. Piękne po prostu.
I można by tak dalej. Dno na dnami! I tylko nie pisać mi tu, że to były jego jakieś narkotyczne wizje! I jeszcze jedno, dlaczego ciągnąca się przez całe to filmowe straszydło mina głównego aktora przypomina miskę z mlekiem dla kota.
Aha, bo w sumie najważniejsze uciekło. I co? Że jestem głupi, bo to po prostu narkotyczne wizje? I że ten film ma jedno i piąte dno oraz tysiące metafor (no tak, przede wszystkim pewnie takie, że krokodyl i inne gady można utożsamiać z głównym bohaterem, który też był gadem) oraz jest pastiżem na gatunki takie jak dramat i kryminał? Albo może że Herzog (Słowacki wielkim poetą był) burzy konwencję filmu sensacyjno-kryminalnego!? Ja tego nie kupuję.
Pewnie gdyby wszystkie filmy były spójne i logiczne to nie mielibyśmy co oglądać bo takich Mistrzów co to potrafią nakręcić taki film i jeszcze uzyskać zwrot kosztów to chyba już nie ma :)
Pomijając więc brak logiki i przyjmując, że tak musi być i już to film nie był zły. Jak dla mnie Cage zagrał rzetelnie rolę - postawa, mimika i oczy były adekwatne do sytuacji (w Naciągaczach było jeszcze lepiej).
A sam film nie rozczarowuje i mimo wszystko minimalnie zaskakuje - dobro lub zło nie zawsze zwycięża a granica miedzy nimi jest bardzo płynna w zależności od punktu odniesienia.
..ja natomiast nie kupuję ignorancji, bezmyślnego cytowania licealnych frazesów, taniej ironii i neologizmów takich jak Twój " pastiż ". ..i co wystawisz mi 1/10 ? :)
P.S. może nie koniecznie jesteś głupi, a jedynie nieuważny, ewentualnie niedoświadczony. Film jest świetny pod wieloma względami, a "byt kształtuje świadomość" :)
Moje uszanowanie,
"... nie kupuję ignorancji, bezmyślnego cytowania licealnych frazesów, taniej ironii..."
Gdzie zacytowalem cokolwiek, w Twoim mniemaniu bezmyslnie, i gdzie sie pojawil licealny frazes (gdzie, rozumiem, ze sie dowiem?)
Ignorancja (czego, rozumiem, ze tez sie dowiem?)
". ..i co wystawisz mi 1/10 ? :)"
Ze co? Nic Ci nie zamierzam wystawiac.
... może nie koniecznie jesteś głupi...
No moze niekoniecznie (sie razem pisze).
... a nieuważny, ewentualnie niedoświadczony. Film jest świetny pod wieloma względami, a "byt kształtuje świadomość" :)
O co chodzi z bytem i swiadomoscia he? I z byciem nieuwaznym, i ewentualnie (ewenetualnie, bo moze byc roznie) niedoswiadczonym (w czym?) "Film jest swietny" i tyle... z Twojej merytoryczne j wypowiedzi :)
"No moze niekoniecznie (sie razem pisze)."
A "pastisz" piszę się z "sz" na końcu.
Idź oglądać W-11 jak szukasz prawdziwej policyjnej sensacji. Ten film to jeden z najwspanialszych sposobów na świetną zabawę jaki widziałem. Czy to tak trudno zrozumieć, że pewne filmy opowiadają poważne historie, inne opowiadają historie śmieszne, a jeszcze inne, jak na przykład ten, są jednym gigantycznym dowcipem?
Jasne, wszystko to co piszesz jest, jeśliby podchodzić do sprawy zupełnie poważnie, nielogiczne, trochę infantylne i całkowicie nierealne. Ale co z tego? Gdyby 3/4 "Złego porucznika" toczyło się "na poważnie", a w ostatnim akcie nagle zaczęłyby się dziać jakieś dyrdymały, wtedy rzeczywiście film byłby niespójny i mogłoby to denerwować. Ale tutaj od samego początku widzimy, że mamy do czynienia z ostrą jazdą na mocnym haju i ostatnią rzeczą jakiej można się spodziewać, to powaga.
Naturalnie, niektórym tego typu podejście może się nie podobać. Ale to jeszcze nie powód, by nazywać ten film dnem nad dnami. Jak ktoś tu już mądrze zauważył, "Zmierzch" to jedno, a "Zły porucznik" to świetny film, choć na pewno nie dla każdego.
A na marginesie, poszedłem sobie dla jaj na trzecią część "Zmierzchu" i... było to jedno z najlepszych wyjść do kina jakie przeżyłem w życiu. Chyba nigdy się tak nie uśmiałem, jak na tym filmie, a efekt był tym lepszy, że pół sali ryczało ze śmiechu ze mną. Już się nie mogę doczekać części czwartej.
Buziaki!
kolego, dno to "Zmierzch", ten film zasługuje na wyższą ocenę niż 1, trochę przesadziłeś
Z powyższego tekstu wynika że film jest wg Ciebie dnem bo postać nie wpisuje się w żaden stereotyp, a fabuła nie jest prostoliniowa. Sądzę że gdyby konstrukcja opowieści przypominała Slumdoga ocena byłaby znacznie wyższa? To nie ten gatunek filmów, gdzie fabuła jest jasna, logiczna a bohater całkowicie dobry lub zły. W życiu ludzie zachowują się neiprzewidywalnie, a nie zawsze to co proste musi nim być. Ten film staje się przez to bardzo realny.
"Z powyższego tekstu wynika że film jest wg Ciebie dnem bo postać nie wpisuje się w żaden stereotyp, a fabuła nie jest prostoliniowa."
Nie, z powyższego tekstu nic takiego nie wynika.
"Sądzę że gdyby konstrukcja opowieści przypominała Slumdoga ocena byłaby znacznie wyższa?"
Konstrukcja - nie, sam film Slumdoga - tak. Ps. Wybacz, ale to najgłupszy rodzaj argumentu, by podpierać się oceną innego ocenionego przez kogoś filmu. Głupszy jest tylko taki, że o gustach się nie dyskutuje ;)
"To nie ten gatunek filmów, gdzie fabuła jest jasna, logiczna..."
Tak, zgadzam się, to nie ten gatunek. I wcale nie musiałby to być taki gatunek, by dla mnie być dobrym filmem.
"Ten film staje się przez to bardzo realny."
Tu przesadziłeś kolego ;)
Pzdr.
''Nie, z powyższego tekstu nic takiego nie wynika.''
Wynika to, że że uważasz - film jest dnem, bo bohater nie jest czarny lub biały.
''Tu przesadziłeś kolego ;)''
Wyjaśnij zatem, dlaczego ten film nie jest realny. Przez nieschematyczną fabułę i skomplikowanego bohatera bliżej mu do realizmu niz typowym filmom. W życiu często się zdarza, że ktoś zmienia zasady czy postępowanie - bohater najpierw usilnie chce odnaleźć zabójców, po czym ma to gdzieś bo liczy się dla niego korzyść. Takie postawy zdarzaja się na co dzień w przecwieństwie do gliniarza który całe życie jest prawy, znajduje morderców, wrzuca za kratki po czym happy end z piękną laską.
"Wynika to, że że uważasz - film jest dnem, bo bohater nie jest czarny lub biały"
Wiesz, przeczytałem jeszcze raz to co napisałem, kiedy założyłem posta, i doprawdy trudno mi znaleźć cokolwiek na potwierdzenie Twej tezy ;) Wskaż , z którego dokładnie, nie wiem zdania, akapitu, coś takiego wynika. Ja bohaterów między czernią a bielą lubię (najprostszy chyba przykład to Jack Sparrow z Piratów ;) A uważam, że film jest dnem,
bo - na przykład - ma mnóstwo irracjonalnych motywów, które powyżej opisałem, i które składają się na brak jakiejkolwiek realności, o której tu piszesz.
"W życiu często się zdarza, że ktoś zmienia zasady czy postępowanie - bohater najpierw usilnie chce odnaleźć zabójców, po czym ma to gdzieś bo liczy się dla niego korzyść. Takie postawy zdarzaja się na co dzień w przecwieństwie do gliniarza który całe życie jest prawy, znajduje morderców, wrzuca za kratki po czym happy end z piękną laską."
Zgadzam się z powyższym, ale co ma piernik do wiatraka ;) No ale jak już piszesz o postawach - tak zdarzają się takowe, ale sytuacje, o których napisałem powyżej nie zdarzają się na co dzień. Nie zdarzają się w ogóle ;)
''ma mnóstwo irracjonalnych motywów, które powyżej opisałem, i które składają się na brak jakiejkolwiek realności, o której tu piszesz.''
Żaden z tych motywów nie jest irracjonalny. Wszystko to mogło się wydarzyć. Mało to mamy policjantów handlujących z gangsterami, popalających zioło i robiących wiele rzeczy nielegalnie? Ludzie są bardzo zmienni i nieprzewidywalni.
Odpowiadam na każdy punkt:
''1 Wiecznie naćpany glina ma złapać morderców (świadek, 15letni dzieciak mu umyka, wsiada w samolot i frunie na drugi kontynent), ale że brakuje mu kasy to się z nimi sprzymierza. Razem ćpają kokę, jest przyjemnie. Potem glina ich wystawia. Super.''
Ta sytuacja jest nierealna? Mało to razy policjant zaniedbał obowiązki lub kogoś wypuscił? Nie.
Zdrady i wystawianie w gangach, czy nawet organizacjach legalnych też są na porządku dziennym.
''2 Glina okrada klienta prostytutki (jego ukochanej, bo dał jej nową rodzinę, łyżkę-skarb z dzieciństwa i zrobił dziecko), ale że ten ma wysoko postawionego tatusia, nasyła na glinę bandytów. Tych wykańczają jednak sprzymierzeńcy gliny (o których w punkcie pierwszym). Klient prostytutki przychodzi następnie na posterunek i go przeprasza. Genialne.''
Nie przedstawiłeś tej sytuacji poprawnie, ale nawet w formie jaką napisałeś mogłoby się to wydarzyć. Gość traci swoją ''ochronę'' więc się boi. od kiedy postawa tchórzowska jest nierealna.
''3 Glina gwałci w środku miasta pannę. Jej chłopak nie może uciec, bo glina strzela z pistoletu. Strzału nikt nie słyszy. Pod koniec filmu glina próbuje powtórzyć ten motyw z inną parką. Wow.''
Pooglądaj wiele innych filmów na FAKTACH gdzie zgwałcono kogoś przy świadkach a ludzie mimo to milczeli. Skąd wiesz że nikt tego nie słyszał? Po prostu to dzielnica w której ludzie mogą się bać i nie reagują ze strachu na strzały, gangi itp, czego dowodem jest postawa babci i tego 15latka.
''4 Brak ci kasy? Przyłap na ulicy z dragami gwiazdę rugby i zaszantażuj. Wtedy możesz obstawić mecz. I nie martw się jeśli ta gwiazda nie zagra, i tak wynik będzie wporzo i zgarniesz kasiorkę. Bomba.''
Nigdy nie zdarzył się Tobie zbieg okoliczności? Miewałem sytuacje, których nigdy bym się nie spodziewał. A spotkać gwiazdę sportu nie jest tak trudno.Zwykły człowiek mógłby nie zwrócić na to uwagi ale to gliniarz który jest wyczulony na handlowanie z racji zawodu a także swojego nałogu, więc się rozgląda gdzie handlują i ćpają.
''5 Co z tego, że przegrałem kilka tysięcy. Ważne, że moja córa nie musi zapłacić mandatu. Podziękuję więc na posterunku glinie, bo gdzieżby indziej (tam też dam mu kasę). Genialne.''
Przecież to nic nie realnego, lecz najprostszy przykład łapówki. Wielu dzianych ludzi postępuje w ten sposób - wolą zapłacić kasę niż dostać punkty karne, czy mieć sprawę w sądzie.
''6 Gdy po kataklizmie uratujesz więźnia z celi, gdzie wzbiera woda, zawsze możesz liczyć, że spotkasz go za jakiś czas pracującego w hotelu. I razem pójdziecie pooglądać ryby. Miód.''
Gdy akcja dzieje się w jednym mieście można czasem trafić na te same osoby, szczególnie że upłynęło między pierwszą a końcową sceną wiele miesięcy.
''7 Jak się nie da po dobroci wyciągnąć informacji, wystarczy wyciągnąć rurkę z dopływem tlenu z nosa starszej pani. Piękne po prostu.''
Bez przesady. takie metody są w wielu filmach kryminalnych jak i życiu policji. By schwytać mordercę często gliniarze przekraczają różne granice.
Nie widzę w tych zdarzeniach nic nierealnego. Powiesz że to ''głupi'' argument, ale Slumdog dla mnie jest w porównaniu do Złego Porucznika filmem fantasy. Czy jest jakakolwiek realność w tym że bohater otrzymuje pytania w Milionerach, gdzie każde pytanie układa się w kolejności chronologicznej w kolejne sytuacje jego życia. To dopiero jest irracjonalne i nie maiłoby miejsca, bo aż taki zbieg okoliczności nie istnieje. ;)
„...ale Slumdog dla mnie jest w porównaniu do Złego Porucznika filmem fantasy. Czy jest jakakolwiek realność w tym że bohater otrzymuje pytania w Milionerach, gdzie każde pytanie układa się w kolejności chronologicznej w kolejne sytuacje jego życia. To dopiero jest irracjonalne i nie maiłoby miejsca, bo aż taki zbieg okoliczności nie istnieje. ;)”
Bo Slumdog jest swego rodzaju filmem fantasy, piękną, nierzeczywistą, odrealnioną bajką. Nie ma tam wiele realności, ale przecież nie musi jej być. Tyle że w Slumdogu szybko orientujesz się jaką konwencję obrał reżyser, jaki jest to scenariusz (że właśnie jest to swego rodzaju film fantasy). Natomiast w Złym Poruczniku – przynajmniej dla mnie – jest to lecenie z widzem w kulki. Bo ja doprawdy nie wiem, czy brać ten film bardziej na poważnie (jeśli tak to jest bezdennie głupi) czy bardziej żartobliwie (jeśli tak to dla mnie jest slaby). Ps. Tak z ciekawości, skoro już jest o Slumdogu, na ile oceniłeś? Ps 2. Wiesz co, kurcze dopiero teraz po tym co napisałeś, zwróciłem uwagę na tę chronologiczność przy zadawaniu pytań , wcześniej nie dostrzegłem tego.
Co do Twoich odpowiedzi na moje punkty. Przeczytałem, oczywiście, ale nie analizowałem ich dogłębnie, bo doprawdy nie ma takowej potrzeby. Wiesz dlaczego? Ano dlatego, że inteligentna osoba potrafi znajdować dobre argumenty nawet przeciwko swoim (choć oczywiście w tym przypadku tak nie jest, bo napisałeś to co naprawdę myślisz). Ok, by nie zachachmęcić mojej wypowiedzi jeszcze bardziej – mógłbym, po napisaniu tych swoich punktów, zacząć pisać do nich kontrargumenty, i myślę, że napisałbym podobne rzeczy do Twoich ;) Tylko co z tego wynika? No jak dla mnie na przykład to, że inteligentna osoba (a taką mi się wydajesz) potrafi irracjonalne (przynajmniej w moim przekonaniu) sytuacje odrirracjonalinić ;)
Ps. Jestem od niedawna na filmwebie i jesteś pierwszą osobą, z którą wyszła jakaś ciekawa dyskusja. Zapraszam do znajomych, choć filmów nie mam wielu ocenionych, bo oceniłem tylko te od kiedy jestem na filwebie ;)
Aha, i w sumie to nie napisałeś, skąd tak naprawdę wywnioskowałeś, że "Wynika to, że że uważasz - film jest dnem, bo bohater nie jest czarny lub biały" ;)
Chodziło mi o to że sposób w jaki przedstawiłeś punkt tak właśnie mówi, ponieważ te sytuacje które wymieniłes nie są argumentem że film jest dnem. Są to sytuacje, które nie są spotykane powszechnie, ale mimo wszystko mogą się wydarzyć np. glina zmienia zdanie gdy chodzi o kasę, czy zbieg okoliczności kiedy przyłapał gwiazdę kosza. Nietuzinkowa fabuła, w której naprawdę nie widzę nic dennego.
''Bo ja doprawdy nie wiem, czy brać ten film bardziej na poważnie (jeśli tak to jest bezdennie głupi) czy bardziej żartobliwie (jeśli tak to dla mnie jest slaby). ''
Film ten można interpretować na wiele sposobów. Dla mnie widoczne jest coś bardzo prawdziwego - możesz być gnojem, skorumpowanym gliną, oszustem a życie płata takie figle że nie poniesiesz odpowiedzialność. Tak jak w życiu - beknie drobny złodziejaszek a glina/urzędas/gangster (który ćpa, łamie prawo) dostanie medal. Po prostu życie jest skomplikowane w ten sposób że jedni za takie same czyny są karani, inni nagradzani. Świat jest chaotyczny.
''Ps. Tak z ciekawości, skoro już jest o Slumdogu, na ile oceniłeś? ''
Oceniłem na 7, czyli dobry.
''Ps 2. Wiesz co, kurcze dopiero teraz po tym co napisałeś, zwróciłem uwagę na tę chronologiczność przy zadawaniu pytań , wcześniej nie dostrzegłem tego.''
No właśnie ja to zauważyłem, co po częsci odrealniło film. Może być bajka realna lub nierealna. Slumdog jest gatunkowo dramatem, nie baśnią. Jednak można było pomieszać pytania, zakłócić bieg chronologii, żeby nie wydawał się aż tak oderwany od rzeczywistości, bo taki zbieg okolicznośći przy pytaniach to rzeczywiści fantasy. :) Do takiej współczesnej baśni z elemntami nierealnymi można zaliczyć Vanilla Sky. Tam jest to sprecyzowane. W slumdogu wygląda trochę dla mnie to tak jakby film reżyser zrobić dramatem, a wychodzi jako odrealniona baśń.
''Ps. Jestem od niedawna na filmwebie i jesteś pierwszą osobą, z którą wyszła jakaś ciekawa dyskusja. Zapraszam do znajomych, choć filmów nie mam wielu ocenionych, bo oceniłem tylko te od kiedy jestem na filwebie ;)''
Niestety takie dyskusje zdarzają się coraz rzadziej od kiedy filmweb się skomercjalizował. Coraz mniej tematów gdzie ludzie piszą posty po jednym zdaniu, czy kilku wyrazach, z czego wychodzi na kilka stron ''dyskusja'' z takimi właśnie postami, kłótniami lub przytakiwaniami. :)
Muszę podkreślić jak bardzo zgadzam się z tamtaradej. Film tragiczny, naciągany, sztuczny. Ciężko mi było wytrwać do końca. Cage może nie grał najgorzej, ale sama fabuła?
Co do sytuacji realnych/nierealnych... Nie będę komentowała każdej po kolei, ale owszem - niektóre można gdzieś podciągnąć do filmu jako pojedyncze sytuacje z takim właśnie zwrotem przypadków jako możliwe, ale że każda scena jest na granicy? To już przesada.
Co do Slumdoga i jego pytań w milionerach - chyba naprawdę nie ma co porównywać tych filmów Przecież w Slumdogu z góry zostało założone, że to jest sposób opowiadania filmu, dochodzenia do każdego z wątków jego życia rozdział po rozdziale :) No i sytuacja hardkorowa ze względu na otoczenie. A tu nie zapominajmy, że jesteśmy w magicznych Stanach Zjednoczonych (to nic że po katrinie, bez przesady, aż takiej anarchii tam nie ma).
Pozdrawiam i zdecydowanie nie polecam :)
popieram film tragiczny. może nie a tak bardzo ale straszny nudny. Mimo że lubię Cage'a to film mnie się tak bardzo nie spodobał.
super opisałeś ten film wydaje się bardzo klimatyczny i świeciowy ważne że nie jest to nudnawy kryminał już 2 tu koment który zachęcił mnie do obejrzenia tego filmu:D więc dziś odpalamy Canal+Film HD 21:55 i oglądamy;)
jestem tym filmem choro zafascynowany. dziękuję za rzetelny opis filmu, bo jak zacząłem czytać pozytywne opinie, to już myślałem że coś ze mną na prawdę nie tak. uratowałeś sprawę. nie wiem, czy widziałem kiedykolwiek tak denny, ograny, niespójny, karykaturalny, marny aktorsko, niespójny(2) i śmieciowaty, wysokobudżetowy film. jak będę miał chwilę napiszę rozprawę o kretyństwach tego filmu których nie wymieniłeś, choć gdyby wymienić wszystkie, zajęło by to więcej niż scenariusz...
Wszystko prawda... Film widzę jako klasy B.
Od pierwszych ujęć czuć tanią produkcją telewizyjną. Ujęcia i scenografia niekiedy jak ze starego dobrego McGyvera.
Muzyka bardzo niewyszukana, tania i wyłącznie drażniąca... Ona również budzi skojarzenia tylko z tandetą i hurtowo produkowanymi filmami z 90'ych(?).
Film się dłuży i zdaje się nigdzie nie zmierzać. Ujęcia dziwaczne... Niektóre nawet udane, ale to < niż 5-10%
Irytująco pozbawione sensu zachowania postaci. Oglądający ciągle się zastanawia po jaką cholerę twórcy odwracają jego uwagę od najważniejszych elementów historii jakimiś chorymi pierdołami.
Zupełnie zrypany scenariusz, zdjęcia i montaż. Narracja wydaje się być w tym wszystkim najgorsza.
Żałośnie nieatrakcyjnie opowiedziana nudna historyjka.
Cage grywał chałtury, Kilmer oczywiście też. Raper Xzibit to już chyba wyznacznik filmowego dna.
Mendes jeszcze w niczym takim nie widziałem, aż do dziś.
Najgorszy film od co najmniej roku jeśli nie trzech. Rzadko zdarza mi się wdepnąć w takie g...no.
Ocena 6,5 ...? Szkoda słów.
Dzieki, uświadomiłeś mi, jakie to płytkie wszystko jest. Do momentu przeczytania twojego posta (postu?) zyłem w przekonaniu, że to nawet fajny film był. A ty mi kurcze ten obraz tak chamsko zmieniasz. Ale mimo sycko dzieki!
Następny zakompleksiony licealista, co to myśli że zna się na filmach, a nie potrafi oglądać.
Na marginesie - wielki pokłon dla aktorstwa Cage'a,
"Następny zakompleksiony licealista"
Liceum dawno skonczylem. Kompleksy - jasne, mam ich mnostwo. Nastepny? Gdzie oni sa, czym sie charakteryzuja? WTF.
"co to myśli że zna się na filmach, a nie potrafi oglądać"
Nie mysle. Staram sie.
Ps. Uklon w strone merytorycznej wypowiedzi ;)
Nie każę Ci wierzyć w to co tam napisałem, to jedynie świadectwo tego jak ja odbieram ten film, równie dobrze interpretacja może być debilna, ale za to jest moja własna.
A to że się spinasz i każdą wypowiedź usilnie ripostujesz coraz dłuższymi wypowiedziami świadczy o kompleksach i tyle. No offence.
Ps. http://youtu.be/XYJOAW7r03s - Golarka <3
“Nie każę Ci wierzyć w to co tam napisałem, to jedynie świadectwo tego jak ja odbieram ten film, równie dobrze interpretacja może być debilna, ale za to jest moja własna.”
To dobrze, ze nie kazesz mi wierzyc w to co napisales, czyli w swiadectwo ;) W dalszej czesci ciezko mi sie polapac.
“A to że się spinasz i każdą wypowiedź usilnie ripostujesz coraz dłuższymi wypowiedziami świadczy o kompleksach i tyle. No offence.”
Kolego - co to jest, co to ma byc? WTF! “Spinasz, dluzsze wypowiedzi..., kompleksy...). No niezla zlota mysl, naprawde zlota ;)
Ps. Spieralem sie na filwebie odnosnie tego filmu z uzytkownikiem o nicku KLAssurbanipal. (przesledz) Kompletnie nie zgadzalismy sie (nie zgadzamy) co do tego filmu. Ale dyskusja, choc zazarta, byla merytoryczna – nie bylo tekstow o jakims byciu licealista, o jakis kompleksach (tu dajesz niezle czadu z tym kompleksami he he, choc widzisz - wyzbywam sie kompleksow odpisujac na takie posty ;) I po tym spieraniu (naprawde fajnym i merytorycznym) , zaprosilem go do znajomych, a on przyjal zaproszenie.
Ps2. Dwie rzeczy w Twoich postach byly w miare (w miare) merytoryczne – zdanie, ze Cage gral dobrze i druga – link (choc te scene znam, bo film widzialem). Ale i tak fajnie.
Ps3 Nie obraz sie, ale cokolwiek odpiszez, a zapewne odpiszesz, ja nie odpisze, bo – no wiesz – starczy ;)
Nie ma to jak internetowi krytycy filmow, marnujecie sie w domach przed komputerami:) Ja polecam film, swietny, zaskakujący, inny.
Ten film nie był i nie miał być filmem serio. Na początku też się nastawiłam, że będzie jak najbardziej poważny, podobny do filmu z Keitelem, ale w miarę postępu akcji i kolejnych absurdów stało się dla mnie jasne, że to pastisz filmów o policjantach z problemami, zresztą bardzo udany. Chwilami bawiłam się jak na najlepszej komedii. Wytykanie filmowi Herzoga braku powagi realizmu mija się z celem, bo brak powagi i realizmu był jego podstawowym założeniem. Zgadzam się z komentarzem Luke55.
To jest film poetycki, on nie ma cię nauczyć jak żyć. Jeśli tak myślałeś, to przykro mi. Jako scenarzyście brakuje mi w tym filmie głębszego zarysowania charakteru postaci i wyraźniejszego przedstawienia brudnego, przekupnego światka policyjnego. Zakończenie też nie urzeka (mam na myśli dziecko, nową rodzinę, brak problemów z kasą). Mimo tych i wielu innych drobnych niedoróbek film jest naprawdę przyzwoity, zwłaszcza, że ostatnio mało się robi ballad charakterologicznych o złym glinie. Ten film to nie "M jak miłość", powinieneś zwrócić na to uwagę przy ocenianiu. Uważam za desperacki kretynizm ocenianie przyzwoitego filmu na 1/10 lecz skoro tak zrobiłeś, to nie widziałeś wielu filmów w swoim życiu i nie masz porównania ;)
“To jest film poetycki, on nie ma cię nauczyć jak żyć”
No i wlasnie widzisz, jego poezja nie nauczyla mnie jak zyc – jakos ;) Poezja? Jak zyc? No dobrze no ;)
“ballad charakterologicznych o złym glinie”
A to ci dopiero nowy gatunek ;)
“Ten film to nie "M jak miłość", powinieneś zwrócić na to uwagę przy ocenianiu”
Nie zwrocilem, wybacz, po prostu myslalem, ze do kolejny odcinek tego popularnego sreialu.
“Uważam za desperacki kretynizm ocenianie przyzwoitego filmu na 1/10 lecz skoro tak zrobiłeś, to nie widziałeś wielu filmów w swoim życiu i nie masz porównania ;)”
Widzialem – wiec moze dlatego wykazalem sie (wykazuje) “desperacki kretynizm ocenianie przyzwoitego filmu” - cytuje cytat nie do konca wiedzac o co w nim chodzi.
Ps. Nie pisz “nie widziales filmow w swoim” (wiadomo, ze nie cudzym) i“zyciu” (wiadomo, ze nie czyms innym) – bo to takie – sam sobie tu dopisz.
Ps 2 Staram sie dyskutowac, rozmawiac, podejmowac polemike MERYTORYCZNA – bo odpisywanie na posty jak Twoj to swego rodzaju zabawa i wybacz – dla mnie – zenada.
Ps 3. Bo byc moze to ja sie myle i to ktos inny ma racje – do ktorej – jestem w stanie sie przyznac – zdarzalo sie. Ale niestety - zwykle przychodza takie gnioty jak Twoj, w ktorych brakuje dyskusji, merytoryki,a jedynie jest puszenie sie pseudo intelektualizmem i rzeczami w stylu “ , to nie widziałeś wielu filmów w swoim życiu i nie masz porównania”. Czasami mam ochote odpisac – “tak nie widzialem i nie mam porowniania\” I na tym zakonczyc.
Więc czemu nie zakończyłeś? Byś się przynajmniej nie ośmieszył swoją niewiedzą :>
"Ballada charakterologiczna" - opis, w formie filmu lub prozy, skupiający się na opisaniu jednego wyrazistego charakteru; wydarzenia wokół są tłem.
Jeśli piszę "nie widziałeś filmów w swoim życiu" to wiadomo, że nie cudzym i nie życiu? I chyba się mylisz :) Nie można powiedzieć, że "widziałeś wiele filmów w ostatnim czasie"? I nie można powiedzieć, że dopatrujesz się czegoś w czyimś życiu, np. filmów?
Co do podejmowania dyskusji - nie chciałem z tobą dyskutować; przedstawiłem kilka argumentów, według których twoja ocena jest nieuzasadniona. Oceniasz film patrząc przez pryzmat codziennego życia.
Wiesz co to jest metafora?
No właśnie...
I jeśli nie rozumiesz wypowiedzi, to jej nie cytuj, nie wyjdziesz na - sam sobie tu dopisz.
"No i wlasnie widzisz, jego poezja nie nauczyla mnie jak zyc"
Właśnie napisałem, że filmy tego typu nie mają uczyć. Rozczarowany? :) Nie przejmuj się :>
"Ale niestety - zwykle przychodza takie gnioty jak Twoj, w ktorych brakuje dyskusji, merytoryki,a jedynie jest puszenie sie pseudo intelektualizmem i rzeczami w stylu “ , to nie widziałeś wielu filmów w swoim życiu i nie masz porównania”. "
Tak? Gdzie jest ten MÓJ gniot? Chyba chodziło ci o "takie gnioty jak TY". Mówisz, że to ja się "puszczam pseudo intelektualizmem" - co by to nie znaczyło... To ty zacząłeś usilnie analizować moją wypowiedź jakby cię bardzo zraniła albo po prostu chciałeś się wykazać pseudo intelektualizmem ;) Właściwie tej twojej wypowiedzi nie za bardzo zrozumiałem, więc nie będę jej już komentował.
I tym akcentem kończę dyskusję, bo jesteś - jakby to powiedzieć? - za dziecinny, by na poziomie, bez OBRAŻANIA rozmawiać o filmie. Pomyśl też nad tym co piszesz, bo potem ludziom jest ciężko to odczytać :>
Ja się zmywam, powiedziałem to, co chciałem. Jestem przekonany jednak, że jeszcze sobie do mnie popiszesz, w sumie "każdy" chce mieć ostatnie zdanie :)
Nie chcialem odpisywac i obiecuje, ze juz nie bede,wiec czuj sie wygranym. Puszenie, nie puszczanie ;) Potem piszesz, ze nie rozumiesz.
prosze nie karmic Trola i nie polemizowac z idiotą który dla ,,Chłopaki nie płaczą ,,wystawia 2/10 oraz jest namiętnym fanem ,,Piraci z Karaibów,,
amen Trolu
Tego filmu nie można przeanalizować....trzeba by przyjąć ,że po zażyciu narkotyków każda sytuacja jest możliwa!? film jako narkotyczna wizja?
nie dziwię się że film wzbudza emocje, film ten jest pastiszem,puszcza do widza oczko,często się mówi o polakach że nie mają poczucia humoru i nie potrafią śmiać się z samych siebie,Ci co tak bardzo ten film krytykują zaliczyłabym do tej kategorii.Uważam że film jest świetny,polecam.
Włączę się z chęcią do dyskusji ze względu na to, że jak widać "Porucznik" rzeczywiście budzi wiele emocji, choć u każdego te emocje są inne. Niestety jednak w moim przypadku nie wzbudził żadnych emocji. Nie mogę powiedzieć, że był to film zły lub dobry bo dla mnie był on po prostu troszkę nijaki. Pierwszą połowę tak mniej więcej do sceny opisywania poszukiwań łyżeczki troszkę się wynudziłem ale potem było już trochę lepiej i ciekawiej. Nie chciałbym wchodzić w polemikę na temat czy film ten był pastiszem czy też co reżyser miał na myśli, bo ja oglądając go czułem się trochę jakby mi przedstawiono historię współczesnego kowboja, który ma swoje problemy spowodowane w głównej mierze urazem kręgosłupa, a ponadto jest ponad prawem, choć stara się trzymać w ryzach tego prawa. Rzeczywiście zgodzić się muszę, z opinią Tamtaradeja co do niektórych krytycznych uwag wobec tego filmu. Fabuła może i nie była zła tylko dla mnie była źle przedstawiona. Aktorzy też mnie nie zachwycili, a najlepiej to zagrał chyba Xzibit :) i wiem, że wiele osób mówiło o świetnej grze Cage'a, jednak mnie jakoś zrażała grana przez niego postać (choć może to też świadczyć o dobrym aktorstwie). Na koniec chciałem napisać o rzeczy, która najgorzej irytowała, a mianowicie o wstawkach dźwiękowych, które dla mnie były straszne. Podsumowując to "Zły porucznik" mnie nie urzekł, trochę na początku znudził, ale potem było lepiej. Być może miałem za duże oczekiwania wobec tego filmu, co przyczyniło się do mojej oceny. Ode mnie "Porucznik" maksymalnie może dostać 5/10. Na koniec chciałem jeszcze wspomnieć o moim automatycznym skojarzeniu postaci Terenca McDonatha z doktorem Hausem :) myślę, że Hugh Laurie świetnie zagrał by rolę porucznika Terenca :)