Z calym szacunkiem do Herzoga ale ten film po prostu mi nie lezal. Pamietam ciagle Keitela i jego gre jako porucznika i niestety, mimo groznych min, mimo staran Cage zrobil z siebie moim zdaniem pajaca w tym filmie. Mial byc grozny a tak naprawde Herzog wybielil postac i z filmu wyszla hollywodzka papka z happy endem. Co bylo naprawde dobre w filmie to wizje z iguana - jedyny motyw ktory mnie przekonal, ze porucznki jest na haju. Szczerze, wszystko bylo nudne, po prostu banalnie nudne. Film jest nudny i tyle. Troche poSPOJLERuje, ale zakonczenie kompletnie do bani. Co to mialo byc!!! Mendez w ciazy, wszyscy happy... a moze cos przeoczylem po koncowym napisach, moze za szybko wyszelem z kina. Krotko, troche wiecej wymagalem od takiego rezysera, od takich aktorow... wyszlo bardzo przecietnie. Film wyglada tak jakby przeszedl przez rece recenzenta od szczesliwych zakonczen. eh. Tytul powinien brzmiec - Szczesliwy porucznik z bolem plecow.