klasyczny film policyjny (na pierwszy rzut oka) z klasyczną dramaturgią zaciskającego się na szyi bohatera sznura (na drugi rzut oka), który niewiele ma wspólnego z filmem abla ferrary o tym samym tytule (katolickie poczucia winy gdzieś wyparowały). pełen zaburzających narracyjne ciągi onirycznych segmentacji, dezorientujących zniekształceń, prześwitów z innego świata zjawisk, na ficzuringu, przeważnie ze zwierzątkami - aligatorami, wężami, legwanami i iguanami - które zaświadczając o jego wielkości czynią go wprost doskonałym.
zadziwia całkowity brak drobiu, przede wszystkim zaś kurczaków - ulubionych jak się zdaje zwierzątek z multiuniwersum wernera - ale nie dajmy się zwieść pozorom. podczas strzelaniny, kiedy dusza bohatera wywija podłogowe brejkdensy, muzyczka odsyła do kurczęciego fokstrota z finału Stroszka, a ja mam trzydzieści pięć sekund ekstatycznego kołatania w sercu:
shoot him again, his soul is still dancing!
full wyczad i wielka dziękówa.