mimo, że zachwycił mnie ten film to chciałem tylko zauważyć, że zakończenie z praktycznego punktu widzenia ma mało sensu. Wystarczy, że Elder powie policji, że to Armando wmanewrował go w zabicie jego ojca. Może i nie udowodnią mu tego przed sądem, ale na pewno policja nie zadowoliłaby się schwytaniem dzieciaka ze slumsów, który bez żadnego motywu zabija przypadkowego biznesmana?
Mi również film się bardzo podobał. Na zakończenie mogę narzekać jedynie z powodu zbyt dużego "przyspieszenia" akcji, gdy całość rozwijała się powoli. To, co reżyser pieczołowicie budował trochę wg mnie zbyt szybko uciął, chociaż samej logiki finału nie czepiam się. Elder żyje w slumsach i zabicie kogokolwiek na tle rabunkowym jest wystarczającym motywem. Relacje bohaterów oparte były na sprzecznościach. Armando z jednej strony chciał być z Elderem, ale z drugiej nie oczekiwał klasycznej bliskości. Nie nawiązywał z jego "obiektami" wcześniej żadnych intymnych kontaktów. Widać w scenach z imprezy, że nie czuje się komfortowo w takich momentach. Temat na pewno można rozwinąć, bo i film mimo prostoty fabularnej jest bardziej złożony. Rozumiem jednak lub staram się zrozumieć motyw bohatera. Podobnie bym był w stanie uwierzyć, że Elder zachowa "prawdę" dla siebie.