Prosty, niespójny, przewidywalny, nielogiczny, szablonowy - 4/10. Mimo wszystko, film nie jest nudny. Polecam tylko zapalczywym fanom Deppa i ludziom, których pasjonuje Kuba Rozpruwacz (choć, podobnie, jak ja - będziecie zawiedzeni).
Pozdrawiam.
Nie zgodzę się, że jest przewidywalny. Byłam zaskoczona tym, że Kubą Rozpruwaczem okazał się (no wiesz kto- ja zapomniałam tego nazwiska). Co do tego że jest niespójny- no niestety muszę się zgodzić. Niektóre fragmenty były jakby powstawiane z innego scenariusza. A on sam(scenariusz) utyka.
Co do tego określenia w Twojej wypowiedzi "prosty"- chyba jestem mało domyślna, bo niezrozumiałam o co chodzi. O samą fabułe? Punkty zwrotne?
Ja owszem interesowałam się historią angielskiego mordercy- ale nie widziłam niestety wiecęj ekranizacji jego historii, dlatego porównania nie mam.
Najbardziej co mnie zachwyciło w tym filmie to scenografia- żywcem wyjęta z Londynu wieku XIX. Klimat filmu, ciemnych uliczek, wiktoriańskiej Anglii...Bardzo mi się podobała sfera wizualna filmu.
Pozdrawiam serdecznie-Melody_Jodie
Również zapomniałem o scenografii. Tekturowa, niczym w Power Rangers.;-)
Prosty i przewidywalny - to ma ze sobą powiązanie.
Film okazał się przewidywalny. Od początku wiedziałem, kto jest mordercą, bo:
1) Nie zatrudniono by znanego aktora (Iana Holma), żeby zagrał w trzech scenach.
2) Zawężono liczbę podejrzanych. Od początku wiadomo było, że zabójcą był ktoś, kto podczas filmu gdzieś już się przewinął. Lekarz był jedynym ... chirurgiem w kręgu przedstawionych przez reżysera postaci.
3) W tego typu tanich historyjkach rodem ze Scobby Doo zawsze najmniej podejrzewana osoba okazuje się mordercą.
Prostym czyni go podpunkt 2 i 3 oraz nieliczna ilość wątków.
To wszystko.
Pozdrawiam równie serdecznie i gorąco - Ja.
Ciekawe... mi scenografia wydała się bardzo przekonujacai klimatyczna...
1 - Nie "w trzech scenach"... Pojawiał się wielokrotnie i był jedna z ważnych postaci fabuły. Policz dobrze...
2 - Zawężono podejrzanych... owszem, do chirurgów i ludzi z wyzszych sfer...
Wbrew temu co napisałes, Holm nie byl jedynym chirurgiem, ktorego pokazano w filmie... Jesli juz stawiasz tezę, opieraj ja na faktach.
3 - Owszem, efekt zaskoczenia w wielu filmach rozgrywany jest na podobnej zasadzie: najmniej podejrzany bohater okazuje sie byc zbrodniarzem. Tylko, czy oznacza to, ze wszystkie te filmy sa do bani? Niekoniecznie. Przytoczyć tu można choćby klasycznego juZ "Harry Angela" Parkera, gdzie bohater (Rourke) idzie tropem mordercy, by na końcu odkryć, ze on sam nim byl...
Jesli film oparty jest jedynie na jednym, ogranym pomysle, oczywiscie nie byloby powodu go bronic.Ale "Z piekla rodem" (mimo widocznych usterek i mielizn) jest filmem , ktory robi wrażenie. Dobre, dodam, zeby nir bylo wątpliwosci.
Co ma Scooby do tego filmu, trudno mi domniemywać. Moze dlatego, ze slabo znam tego bohatera...;)
Cała intryga w bajkach pokroju Scobby Doo jest bardzo podobna do "Z piekła rodem".
Ad. 1 - Z Holmem nie było więcej niż 5-6 scen. Byłoby o połowę mniej, gdyby nie miał być Rozpruwaczem. Wiadomo jednak, że nie zatrudniano by aktora takiej rangi, by zagrał epizoda (bo gdyby nie okazał się Rozpruwaczem, jego rola w filmie byłaby małą znacząca, stąd z łatwością można było wydedukować, że to on jest mordercą).
Ad. 2 - Zawężono podejrzanych do: jednego chirurga i jednego z ludzi z wyższych sfer, inspektora - szefa Deppa oraz pomocnika Deppa. Żadna inna możliwość nie wchodziła w grę, bo po prostu nie przedstawiono większej liczby postaci.
Ad. 3 - Właśnie o to chodzi, ringo, że nie było żadnego efektu zaskoczenia. Koncepcja pomocnika Deppa, jako Rozpruwacza to czysty absurd, z kolei Charles Warren, jako Rozpruwacz, brzmiało zbyt oczywiście. Można jedynie brać pod uwagę jeszcze inspektora, ale skąd on miałby znać się na chirurgii?
Scenografia, jak dla mnie, była nieco kiczowata. Do tego jednak niewielką przykładam wagę i nie zamierzam się tego za bardzo czepiać.
Rozwiązanie zagadki jest zbyt pospolite, zakończenie idiotyczne, ogółem film nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Jak ktoś chcę ciekawej koncepcji na Rozpruwacza, to zachęcam do poczytania Doyle'owego Sherlocka Holmesa.
Pozdrawiam.
PS - Taki logiczny brak mi się przypomniał. Gdy wyszło na jaw, że Holm jest rozpruwaczem i rozdupcyła się dorożka, Depp doskonale wiedział, gdzie ma biec, wiedział, gdzie ukrywają się prostytutki, chociaż zakazał swojej ukochanej mówić tego komukolwiek (nawet jemu samemu). Skąd on zatem wiedział, gdzie biec?
Scenariusz był pisany na kolanie, ot co. Nie mieli, jak wyjaśnić odkrycia przez Rozpruwacza kryjówki prostytutek to wykorzystali najprostszy w świecie chwyt - zwykły przypadek.
Po głębszym namyślę, zmieniam ocenę na 3.;-)
1. Niedawno naliczyłeś ledwo 3 sceny, teraz już 5, a moze 6... jak sie troszke postarasz, może dojdziesz do 10...? ;)
Niekoniecznie udział Holma w filmie musiał oznaczać to, ze jest zabójcą. Był ważnym ogniwem fabuły, dopomagał Deppowi w prowadzeniu sledztwa, był sladem prowadzacym do rodziny krolewskiej... Nie kupuje Twojego przekonania, ze skoro zatrudniono Holma, to automatycznie nalezalo przyjac sprytnie, ze to on bedzie zbrodniarzem.
2.Zapomniales jeszcze o mlodym chirurgu, który prowadził operację "lecznicza" za pomoca mlotka... On takze pojawia się kilkakrotnie (np. scena przyjęcia do masonerii), i on także był potencjalnym podejrzanym...
"Zadna inna możliwosc nie wchodziła w gre"... OK, ale kilku podejrzanych to tak mało...? Mi wystarczylo, zeby sie zastanawiać.
3.Sam sobie nieco zaprzeczasz: skoro obiera sie na morderce najmniej podejrzana osobę, czy nie mozna mowić o zaskoczeniu? Skoro, jak piszesz "rozwiazanie zagadki bylo idiotyczne", powinienes być nim zaskoczony... czyż nie? OK, zrozumialem, że Ty, ujrzawszy Holma na ekranie, od razu wiedziales, że on jest sprawca...:) Zapewniam Cie jednak, że dla innych nie bylo to takie oczywiste.
Przyjmijmy np., ze w koncowej partii filmu dowaiadujemy się, ze szef Deppa, przed podjeciem pracy w policji, skończyl studia medyczne... I co? Cała Twoja koncepcja Holma-mordercy ległaby w gruzach... Ja nie twierdze, ze ona jest nieprawdopodobna czy zupełnie zaskakujaca, ale tylko to, że jest jedną z możliwych do zaproponowania osi konstrukcji fabuły.
Kto to jest "ringo"...;)
Scenografi jest pyszna, mi nasunęla podobieństwo do rownie starannej inscenizacji historycznej w "Dziewczynie z perła". Oba filmy, mimosłabosci svcenariusza, scenograficznie sa niezwykle wysmakowane. esli szukasz nedzy scenograficznej poogladaj sobie polskie "Qvo dadis?", tam mozesz sie wyzłośliwiac do woli, bo jest z czego...
PS.Sorry, nie odnise się do tego, bo najwyraźniej umknęly mi te epizody, bądz podczas wczorajszwej emisji ich niwe widziałem (kilka fragmentów niestety mi ucieklo)To nie wybieg z mojej strony, zapewniam. Jesli jest tak, jak napisales, to oczywisty bład scenariusza. Tak, czy siak: moja ocena filmu - miedzy 6 a 7...
Dzieki za możliwośc podjecia dyskusji i polemiki. B. cenię sobie rozmowe bez rzucania inwektywami ..a to niestety zdarza sie dość czesto, szczególnie, gdy rozmówcy maja bardzo odmienne zdania o filmie.
1. 6 scen naliczyłem, włączając w to te sceny (wiem, wiem - powtórzenie;-)), gdy ujawnił się już, jako Rozpruwacz. Bez tego byłyby z 3.
"Niekoniecznie udział Holma w filmie musiał oznaczać to, ze jest zabójcą." Ale to właśnie oznaczał. Udział Holma, gdyby nie wątek Rozpruwacza, nie byłby w żaden sposób ważny.
2. Czterech (no dobra, teraz już pięcioro) podejrzanych, z czego tylko dwaj to potencjalni zabójcy (szanse reszty na bycie mordercą nie mieszczą się w rachunku prawdopodobieństwa;-)).
3. Paradoks, prawda? Ten motyw (najmniej podejrzany winnym) jest już po prostu ograny i można się tego było spodziewać. Trochę logicznego myślenia wystarczy, by wywnioskować, kto był zabójcą.
Nie napisałem, że rozwiązanie zagadki było idiotyczne. Napisałem "Rozwiązanie zagadki jest zbyt pospolite, zakończenie idiotyczne", zatem sorry Winetou, zonk - nie wyszło Ci to, acz doceniam szczere chęci.;-)
To, co mówisz na temat szefa Deppa jest nieco mało prawdopodobne. Zresztą, szef Deppa musiałby ukończyć wówczas dwa kierunki - mało, mało prawdopodobne. Wtedy, rzadko kto miał ukończony chociażby jeden kierunek, a co dopiero dwa...
Kto to Ringo? A Dyliżans oglądałeś? Wayne miał tam ksywę Ringo i się przyjęło - to takie moje (i nie tylko moje) nazewnictwo, raczej kumplowskie.;-)
Scenografia raziła mnie, kiedy pokazywano panoramę całej dzielnicy. Komputer i tekturowe budynki.;-)
Również dziękuje za miłą dyskusję. Inwektywy to niestety nierzadko konieczność, kiedy ma się za adwersarza najzwyklejszego w świecie imbecyla. Ty jednak człowiek jesteś światły i w klimatach filmowych obeznanych (zajrzałem w Twoje oceny), zatem peace.;-)
Pzdr.
"1) Nie zatrudniono by znanego aktora (Iana Holma), żeby zagrał w trzech scenach."
Bzdura! Zagral Bilbo Bagginsa w I i III cz. Wladcy Pierscieni. Pojawił sie tam w sumie w 2-óch scenach?
Nielogiczne i niespojne jest w tym momencie Twoje rozumowanie.
Tak samo było z S. Seagalem w filmie "Krytyczna decyzja" (Chyba ze pomyliłam filmy =] ) Zagrał tam nie dłużej niż 5 minut....
7/10 chyba, a moze mniej bobylem spiacy ? Tak czy siak od pierwszych scen wiedzilem kto zabija, przewidywalny strasznie, bylo wymienione juz czemu ;]
Czy ktoś w WAS czytał biografię KUBY ROZPRUWACZA? Lub CHOCIAŻ liznął kilku faktów na ten temat?
Może od tego wypadało by zacząć!?
W tym filmie nie chodziło o to by ZASKOCZYĆ widza rozwiązaniem typu - w końcu okazało się, że zabijał Depp(co po tych aplikacjach opium byłoby możliwe) tylko LOGICZNE połaczenie FAKTÓW dotyczących Kuby!
W From Hell połączono sprytnie kilka wątków wyjasniających całokształt zagadki. Konkretnie Rozpruwaczowi przypisuje się od kilku do kilkunastów zbrodnii, w tym ze względu na miejsce i wiek ofiary są watpliwości co do ostatniego aktu pokazanego w filmie. Pytania budzą tez dwie dziwki, którym podciął gardło, lecz nie wypatroszył. Film znajduje rozwiazanie - które ofiary były naprawdę sprawką Kuby (a które mogła zamordować okoliczna kanalia), czemu dwie kobiety były tylko 'podcięte' i dlaczego ostatnia ofiara zginęła w mieszkaniu i była znacznie młodsza niż pozostałe.
Poza tym połączenie wątku księcia Alberta z usługami masonów jest bardzo trafne.
Jak ktoś zna sie na brudnych stronicach historii to serdecznie polecam.
No i ogromny plus dla Deppa. Ja dodaję do ulubionych.
Ps. Ciekawe w jaki sposób WY przedstwilibyście KONCEPCJE tych zbrodni!
Ps. O zakład idę, że gdyby przeczytano WAM artykuł o JTR to wymyślilibyście tak WSPANIAŁE, LOGICZNE I ZASKAKUJĄCE rozwiązanie, że aż sam Rozpruwacz wyszedłby z piekielnej otchłani i płakał nad tą TEORIĄ wielce zszokowany.
Teraz posłuchaj mnie synu.
Czytałem biografie Rozpruwacza i zagłębiłem się w tę sprawę głęboko, gdyż ongiś pisałem własną powieść na ten temat.
Jeżeli film ten miałby przedstawiać fakty to w rubryce gatunek, zamiast thriller, kryminał powinno być napisane historyczny.
Jednakże, 80% tego filmu było wyssaną z palca bzdurą. Prawdziwym jest tylko Charles, nazwiska mordowanych kobiet oraz sam Rozpruwacz. I (nie zaczyna się zdania od "I") wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że scenarzyście poszli na łatwiznę i ukazali Kubę Rozpruwacza w najprostszy możliwy sposób (O ile pamiętam podejrzanych o zabójstwo było kilkunastu panów).
Jesteś fanem twórczości Doyla, jak wnioskuje z profilu. Ja też. A czytałeś opowiadanie Doyle'a dotyczące Kuby Rozpruwacza? On też przedstawił tam fakty, ale rozwiązanie było frapujące, niespodziewane - po prostu świetne (jak to zwykle u Doyle'a). Czy nie można było tego przedstawić w taki lub podobnie zaskakujący sposób?
Co więcej, jak już wspomniałem, ten film jest z gatunku thriller, kryminał, a widz nie ma obowiązku zapoznawać się z przedstawianą historią przed obejrzeniem filmu. TO ZADANIE NALEŻY DO REŻYSERA.
A od filmu z gatunku thriller, kryminał oczekuje zaskakujących zwrotów akcji, nieszablonowości i wielowątkowości oraz niepowtarzalnego klimatu (Siedem oglądałeś?). W tym filmie nie było żadnego z w/w.
Oprócz przewidywalności ten film miał inne wady (o których wspomniałem, a Ty po prostu nie masz argumentów by je podważyć). Scenariusz był pisany na kolanie, a za reżyserie zabrali się amatorzy - ot, co.
I skończ z tym napastliwym tonem...
Pozdrawiam.
Teraz posłuchaj mnie. Zacznijmy od tego, że nie jestem niczyim synem, a jeśli już to córką. Jeżeli nie rozróżniasz celowo wprowadzonych przez Filmweb symboli oznaczających płeć to trudno. 'I' nie pouczaj mnie od jakich liter zaczyna się zdanie. Szczególnie zaś, że mam pod ręką siostrę polonistkę (w pewnych bowiem przypadkach można rozpocząć nawet od spójników).
Nie jest to film historyczny, a ja nigdzie nie pisałam, że tak się fakty mają. Czytałam biografię Kuby, czytałam też na temat filmów, które powstały w oparciu o jego historię. Jasno i wyraźnie podkreśla się, że 'Z piekła rodem' jest obrazem który łączy w sobie komiksową fikcję i wiele istotnych faktów. Nie jest jedynie wymysłem.
Powierzchniowo muszę przyznać - wszystko się zgadza. Jeżeli ktoś przeczyta krótki artykuł o Rozpruwaczu, po czym obejrzy 'From Hell' nie będzie mieć wielu wątpliwości. Moim zdaniem zanim idzie się do kina na film o realnej postaci należałoby wiedzieć o niej cokolwiek. Inaczej pewne wątki mogą pozostać niezrozumiałe.
Generalnie chodzi o to, że 80% wypowiadających się ma nikłe pojęcie o Kubie i chyba nie zdają sobie sprawy z tego jak trudno jest dopasować te wszystkie niejasności. Myślę, że udało się to nieźle zrealizować. Nie zaprzeczam, że rozwiązanie jest banalne, ale lepsze takie niż wyjęte żywcem z domysłów o morderczych przesłankach 'Alicji w Krainie Czarów'. Nie dziwię się, że nie jesteś w pełni usatysfakcjonowany, bo masz świadomość niedopasowań wynikających z posiadania odpowiedniej wiedzy na temat Rozpruwacza. Osobiście sama czekam na dzień, w którym ktoś poda wersję nie do obalenia. Pomyśl sam jakim geniuszem musiałby być reżyser, żeby objawić prawdę. Tymczasem zrobił przyjemny film z klimatem.
'Siedem' to film dobry, ale nie wybitny.
Ps. Doyle to geniusz. Nie możesz porównywać tych dwóch wizji. Nie pozwalam :D Pozdrawiam.
Słowem wstępu - za moją omyłkę, jak najserdeczniej przepraszam, licząc po cichu na wybaczenie. Córko.;-) Co do znaczków - cóż, ślepota nie boli.;-)
Moje pouczenie w gruncie rzeczy pouczeniem nie było. To tylko nutka autoironii.
Z piekła rodem jest na podstawie komiksu? Już wiem, dlaczego tak wybitnie mi się nie podobał. Filmy komiksowe to w porażającej większości gnioty.
Nawet, gdybym nie posiadał żadnej wiedzy na temat wydarzeń w Whitechapel, u schyłku XIX wieku i tak z łatwością przewidziałbym, kto jest zabójcą. Przyczyny wyjaśniłem w rozmowie z kolegą powyżej.
Moim zdaniem jednak, przedstawienie sylwetki bohatera leży w gestii reżysera. Widzowi powinna wystarczyć wiedza powierzchowna (reżyser powinien tak naświetlić sytuacje, że o Rozpruwaczu widz mógłby wiedzieć tylko tyle, że był zabójcą)
Właśnie owe niejasności dają scenarzyście duże pole do popisu. Ja bynajmniej na dzień rozwikłania tajemnicy Rozpruwacza nie czekam - ta historia, owiana nutką tajemnicy ma dużo więcej do zaoferowania.
Jak dla mnie, film ten był bez duszy.
Siedem to film genialny. I love this film, I love Kevin Spacey (bez skojarzeń;-)).
Doyle to geniusz. Potwierdzam - niestety, jego powieści nigdy nie doczekały się dobrej ekranizacji.
Pozdrawiam.
Teraz posłuchaj mnie. Zacznijmy od tego, że nie jestem niczyim synem, a jeśli już to córką. Jeżeli nie rozróżniasz celowo wprowadzonych przez Filmweb symboli oznaczających płeć to trudno. 'I' nie pouczaj mnie od jakich liter zaczyna się zdanie. Szczególnie zaś, że mam pod ręką siostrę polonistkę (w pewnych bowiem przypadkach można rozpocząć nawet od spójników).
Nie jest to film historyczny, a ja nigdzie nie pisałam, że tak się fakty mają. Czytałam biografię Kuby, czytałam też na temat filmów, które powstały w oparciu o jego historię. Jasno i wyraźnie podkreśla się, że 'Z piekła rodem' jest obrazem który łączy w sobie komiksową fikcję i wiele istotnych faktów. Nie jest jedynie wymysłem.
Powierzchniowo muszę przyznać - wszystko się zgadza. Jeżeli ktoś przeczyta krótki artykuł o Rozpruwaczu, po czym obejrzy 'From Hell' nie będzie mieć wielu wątpliwości. Moim zdaniem zanim idzie się do kina na film o realnej postaci należałoby wiedzieć o niej cokolwiek. Inaczej pewne wątki mogą pozostać niezrozumiałe.
Generalnie chodzi o to, że 80% wypowiadających się ma nikłe pojęcie o Kubie i chyba nie zdają sobie sprawy z tego jak trudno jest dopasować te wszystkie niejasności. Myślę, że udało się to nieźle zrealizować. Nie zaprzeczam, że rozwiązanie jest banalne, ale lepsze takie niż wyjęte żywcem z domysłów o morderczych przesłankach 'Alicji w Krainie Czarów'. Nie dziwię się, że nie jesteś w pełni usatysfakcjonowany, bo masz świadomość niedopasowań wynikających z posiadania odpowiedniej wiedzy na temat Rozpruwacza. Osobiście sama czekam na dzień, w którym ktoś poda wersję nie do obalenia. Pomyśl sam jakim geniuszem musiałby być reżyser, żeby objawić prawdę. Tymczasem zrobił przyjemny film z klimatem.
'Siedem' to film dobry, ale nie wybitny.
Ps. Doyle to geniusz. Nie możesz porównywać tych dwóch wizji. Nie pozwalam :D Pozdrawiam.
Ależ ja tutaj naśmieciłam! Rozczytać się nie można :) Nic się nie stało, choć umieszczenie piłkarza w opcji ze zdjęciem sprawia, że machinalnie jestem brana za faceta i rozdrażniona przy okazji.
'Z piekła rodem' to komiks o Kubie na podstawie, którego powstał film. Komiks raczej niezwykły, bo nie opowiadający o jakiś superbohaterze. Zapewne zupełnie inny niż sam film (nie wierze że dałoby się wszystko ująć), ale oparty na tej samej teorii. Uważam, że sama intryga jest w porządku. Jeśli można się czepiać patrząc na film z perspektywy nieuświadomionego widza - należałoby czepiać się realizacji. Należało po prostu odsunąć podejrzenia od Rozpruwacza. A klimat wiadomo - zawsze kwestia gustu. Oczywiście niczym głupiutka małolata dodaję od siebie punkty za kreację Deppa.
Niestety nikt nie docenia Doyla, podobnie jak Poe czy Christie, a można by wyczarować w oparciu o ich twórczość interesujące obrazy :( A Kevina też bardzo lubię przede wszystkim jednak za rolę w 'American Beauty'.
Dzięki za dyskuję na poziomie. Jeszcze raz pozdrawiam :D
Jakże miła dyskusja. Aż przyjemnie się czyta (bez ironii to mówię).
Hm... Dla mnie było zagadką kto zabija... Podejrzewałam tego młodego chirurga, bo wydawało mi się, że to niemożliwe, ze sir William podpowiada inspektorowi, zawężają kręg podejrzanych, a sam jest mordercą.
Później w końcu pojęłam, że to mógł być on...
Więc dla mnie nie był przewidywalny. Dałam się nabrać ;)
Zagłosowłam 10/10 chyba z powodu ostatniej sceny. Spodziewałam się miłego happy endu... Inspektora mieszkającego z Mary i gromadką dzieci ;)
Pozdrawiam
ps: ostatnio czytałam gdzieś, że Kuba Rozpruwacz mógł byc kobietą... :D
No, "Ja" widział juz na poczatku jak to sie potoczy...;) Co za facet...
10 bym nie dał, ale film miał kilka naprawdę dobrych momentów. Walorem podstawowym tego filmu jest jego strona plastyczna. Scena, w której Depp przygotowuje sobie absynt jest świetna. No, i brak happy endu jest równiez dla mnie(wiem, dziwnie to brzmi nieco) miłym zaskoczeniem.
Co do Kuby... niedawno czytalem o teorii, ktorą przedstawił pewien badacz zagadnienia z Brytanii: otóz K.R. mial urodzić sie w... Sanoku. Byl to żydowski alfons, ponoc podly charakter i wielki gwaltownik. Oczywiscie, znane tez jest jego nazwisko, ale przytoczyc go nie potrafie. Ciekawe, prawda?
To oczywiscie hipoteza, bo czy ktos jeszcze po tylu latach bedzie w stanie udowodnić , kto byl na pewno sprawca tych mordów?
Do martuśki:
Opcje Rozpruwacz - kobieta przedstawił w swojej powieści Arthur Conan Doyle.
Do Hausera:
"No, "Ja" widział juz na poczatku jak to sie potoczy...;) Co za facet... " - Przyznaje jestem genialny. Do tego niebywale przystojny, szarmancki, no i skromny.;-)
Też zazwyczaj nie lubię Happy Endów. Jednak to zakończenie było jakieś ... śmieszne?;-)
A ja słyszałem, że Kubek urodził się w Kielcach.
Scena, w której Depp przygotowuje absynt jest jedną z lepszych w tym filmie - rzeczywiście. Absyntu nie polecam, chyba że ktoś chcę zobaczyć diabła, albo porozmawiać ze swoimi kapciami.;-)
"Opcje Rozpruwacz - kobieta przedstawił w swojej powieści Arthur Conan Doyle" - nie czytałam :]
hmm... to co ja czytałam, to był artykuł w jakiejś gazecie (nazwy nie pamiętam) na podstawie jakiś badań
"Absyntu nie polecam, chyba że ktoś chcę zobaczyć diabła, albo porozmawiać ze swoimi kapciami.;-)" - próbowałeś? :D
1. "Opcje Rozpruwacz - kobieta przedstawił w swojej powieści Arthur Conan Doyle. " nie czytałam, więc nie wiem.
2. "Jednak to zakończenie było jakieś ... śmieszne?;-)" czemu śmieszne?
3. "Absyntu nie polecam, chyba że ktoś chcę zobaczyć diabła, albo porozmawiać ze swoimi kapciami.;-)" - próbowałeś?
O, znalałzam. Czytałam to:
http://przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2793&Itemid=61
o, dwa razy się dodało. Bo za pierwszym razem nie było widać. Przynajmniej w międzyczasie znalazłam ten artykuł :)
O tym, że Kubuś urodził się w Kielcach, także słyszałam, a jakże...
O tym, że to podobno kobieta, też...
I jeszcze innych tysiaca rozdmuchanych, do granic możliwości teorii, obrazujacych, a jakże fascynującą egzystencję naszego mordercy, jego cele i motywy którymi kierował się przyz zbrodniach...
Jednak wiecie co- ja wcale nie chcę aby odkryli kto jest tym Kubą Rozpruwaczem. I tak (wiem, wiem- źle zaczynam zdanie) nie przywrócą życia tamtym prostytutkom, ani jego nie skażą na więzienie...Mnie się podoba ta historia taka jaka jest teraz- owiana (jeszcze) resztkami tajemnicy.
Sama postać Kuby Zjadacza-Rozpruwacza, urosła juz do rangi legendarnego mordercy naszych czasów.
Pozdrawiam serdecznie-Melody_Jodie
"Jednak wiecie co- ja wcale nie chcę aby odkryli kto jest tym Kubą Rozpruwaczem. I tak (wiem, wiem- źle zaczynam zdanie) nie przywrócą życia tamtym prostytutkom, ani jego nie skażą na więzienie...Mnie się podoba ta historia taka jaka jest teraz- owiana (jeszcze) resztkami tajemnicy."
Amen.;-)
Nie przypominam sobie żebym rozmawiała ze swoimi kapciami, ale widocznie każdy inaczej toleruje mocne trunki!:) Pozdrawiam:)
Co za kobieta ze mnie... Bo też wiedziałam...
Plastycznie tak, od tej strony film mi się podobał, ale logika z fabuły uciekła gromko krzycząc.
Ależ można sie czepiać, można. Bo autor komiksu (i twórcy filmu), podążając za Stephenem Knightem, autorem teorii o Rozpruwaczu-masonie, potraktował fakty nader swobodnie, młotkiem wbijając te kawałki mozaiki które do układanego przezeń obrazka pasować nie chciały. Ale tego bym się nie czepiała, literatura i kino rządzą się swoimi prawami, gdyby nie to że momentami siada w tym filmie elementarna logika.
Sprytnie... Ta już, ta joj. Każdy kto ma jakieś pojęcie o zbrodniach w Whitechapel w 1888 oglądając "From hell" kwiczał ze śmiechu. Nie mówiąc o tym, że fabuła filmu z faktami miała mało wspólnego, bo na przykład Kate Eddowes została zamordowana na Mitre Square, nie zaś, jak zasugerowano w filmie, wyrzucona tam po śmierci. Marcie Tabram (pierwsza ofiara pokazana w filmie) nie wycięto żadnych narządów wewnętrznych, a w filmie mowa o tym ze wycięto jej "warsztat pracy". Liz Stride, o czym zaświadczył dr George Bagster Philips który był na miejscu zbrodni, jak i dokonal później sekcji zwłok, nie jadła bezpośrednio przed śmiercią winogron ani nie piła alkoholu. Nie ma cienia dowodu że ofiary z tak zwanej "kanonicznej piątki" (Nichols, Chapman, Stride, Eddowes i Kelly) wzajemnie się znały. I tak dalej, i tak dalej, takie przykłady można mnożyć.
A biografię Rozpruwacza trudno byłoby przeczytać, a nawet napisać, zaważywszy na to że wciąż nie wiemy kim on był.
Tylko... to nie miało wcale być wiernopoddańcze przedstawienie znanych "kubistycznych" faktów, ale przeciwnie - swobodna impresja na temat.
Ale Madlen podkreśla że fabuła "From hell" to logiczne połączenie faktów o Rozpruwaczu, że aby obejrzeć ten film trzeba coś o mr Ripperze wiedzieć, i tak dalej. Więc prostuję: nie, "From hel" nie przedstawia faktów, tych jest tam niewiele, nijak ma się do faktycznych wydarzeń roku 1888, za to powiela stare mity o Rozpruwaczu.
Hmm... Właśnie wpdałam na to, że oglądałam ten film z przyjemnością chyba tylko dlatego, ze o Rozpruwaczu nic nie wiem. To nie jest jego hm... biografia ani film historyczny tylko thiller (czytaj: można sobie zmyślać, co się chce ;) )
Pozdrawiam.
4/10?!?!? Czyś Ty człowieku oc###ał?!?!?!? Minimum 8/10. Za sam klimat należy się kilka punktów...
Klimat- spoko. Zdjęcia-świetne. Niestety, inne braki skłaniają mnie do niskiej oceny dla tego filmu. Nie czepiam się już braku zgodności z faktami, w końcu to film a nie rozprawa ripperologiczna, ale niektóre chwyty twórców tego dzieła mnie dobijają.
Przykład pierwszy: postać Mary Jane Kelly. Zawsze trzeźwa, do czysta domyta i nigdy nie pokazana przy pracy. Bo przecież skoro Abberline ma z nią romansować to panienka musi być jak ten anioł, prawdaż nieprawdaż, i co z tego że jaskrawo odbija od koleżanek.
Przykład drugi, eksponujący kompletny brak logiki w scenariuszu. Oto Kate Eddowes idzie przez miasto, a Gull całkiem tajemniczo rozpoznaje że to Kate, której nigdy nie widział. Za to potem, na Miller's Court morduje zupełnie nie tę laskę co trzeba, choć Mary ma włosy w kolorze jadowicie czerwonym, będace świetnym znakiem rozpoznawczym. Coś tu się nie trzyma kupy.
Film mi się dobrze oglądało, naprawdę dobrze. I oceniam wysoko. Na plus:
- Świetne aktorsko role Heather Graham i Iana Holma.
- Postać Mary Kelly bardzo mi się podobała, była taka... autentyczna, dumna, mądra, jakąś taką życiową mądrością, silna, a przy tym kobieca... Sposób podejścia do własnego losu, smutek i zmęczenie, ale i namiętność i marzenia... Jakoś właśnie takich kobiet moim zdaniem brakuje. Podobało mi się, że mimo, iż życie zmusiło ją do prostytucji, zachowała taki charakter, ciekawa postać i jej uczuciowość też do mnie przemawiała... Chociaż przyznaję, mi również zabrakło scen ukazujących ją w zawodzie, które nadałyby jej wiarygodność.
- Klimat. Po prostu. Był i mi odpowiadał.
- Scenografia po prostu ładna, nie chodzi już nawet o to, że oddawała tamte czasy, ale była dobrze skomponowana i pasowała do filmu.
- Przedstawienie przeżyć, bardzo subtelnych zmian zachodzących w inspektorze...
- Zdjęcia. Sposób ujęcia niektórych scen...
Na minus:
- Yyy, no tak, to miał być kryminał? Ups. Hmm, no to niestety coś nie wyszło. Tutaj niestety można mieć wiele do życzenia. Nie była zajmująca, brakowało miejsca na głowienie się, analizowanie tropów, zachowań, zaskoczeń... Nie było dobrze pokazanego śledztwa, tylko takie... skoki, a większość prawie sama się wyjaśniała, cóż...
- Pewien brak spójności, chociaż jak się wciągnęłam już było ok.
Co do odniesienia do Kuby Rozpruwacza i historii - to był film, fikcja zainspirowana i znanymi wydarzeniami, nie musiała być im wierna. Fabuła miała sens - chociaż trochę naciągana.
Jeśli chodzi zaś o to, skąd inspektor wiedział, gdzie biec - a to nie było w jego wizji?
Koniec końców film jednak, jak już zauważono, robił wrażenie (pozytywne) i to jest dla mnie bardzo ważne, moja ocena: 7/10.