W takich filmach efekty powinny być robione w ostateczności. Mniej a dokładniej. Wciskanie tego tyle, bo komuś się wydaje, że potrafi to duży błąd. To samo się tyczy filmu "Czarny młyn". Grubasek i mały okularnik bardzo, bardzo słabo. P.S. Fajnie, że coś ruszyło w polskim dziecięcym kinie!