Niestety adaptacją spartolono powieść. Mnóstwo niepotrzebnych skrótów, karygodnych zmian (nie przytoczę wszystkich, bo szkoda czasu), wygląd postaci Krwawca to jakiś żart. Gra aktorów beznadziejna. Względem pierwowzoru literackiego odarty całkowicie z magii. A w jakim celu w polskim filmie znalazło się mnóstwo zupełnie niepotrzebnych anglojęzycznych piosenek - tego chyba nie wie nikt, prócz twórców. Nie zdziwię się, jeśli autor powieści, Marcin Szczygielski, nie zostawi na filmie i jego twórcach suchej nitki. Ja nie zostawiam.