Początek filmu naprawdę mnie wciągnął, bowiem wyglądał jak skrzyżowanie tematyki "Opowieści z Narnii. Lew, Czarownica i Stara Szafa" oraz "Koralina i Tajemnicze Drzwi". Poziom wygenerowanego komputerowo Świata za Niebieskimi Drzwiami dało się znieść, mimo że moja matka uznała że jest "lichy w porównaniu z Avatarem Camerona".
Wszystko jednak zaczyna się psuć kiedy poznajemy Krwawca. Jego wygląd jest świetny, ale całą postać potraktowano po macoszemu, tak samo jak świat, w którym mieszka.
Reżyser nie wyjaśnia nam kim tak naprawdę jest Krwawiec, czym jest Świat za Niebieskimi Drzwiami albo znajdujące się w nim miasto-widmo, zaś relacje Krwawca z ojcem głównego bohatera są zbyt zawiłe i niejasne.
Całości szkodzi również stanowczo zbyt szybkie tempo akcji i wiele niedomówień przez co widz nie jest w stanie zrozumieć tego co się dzieje na ekranie.
Końcowy zwrot akcji poddaje w wątpliwość wszystko to, co się wydarzyło - że tak naprawdę to Łukasz był cały czas w śpiączce, wszystkie informacje jakie posiadał były tylko opowiadaniami jego matki podczas pobytu w klinice, a bardzo ciekawa postać ciotki Łukasza nie żyje od lat.
Jeśli zafascynowały Was filmy o tematyce zbliżonej do "Koraliny" czy "Opowieści z Narnii" szczerze nie polecam.