oglądając ten film przeżyłem szok jak bieda i nie chciałbym urazić ludzi wierzących (ale wg. mnie ma to za dużego znaczenia z wiarą) i ciemnota doprowadziły do śmierci dziewczyny. Ciemota gdyż te dziwne zachowanie Aliny pop i te zakonnice jednoznacznie zinterpretowali jako opętanie i zamiast wezwać lekarza aby upewnić się że nie jest to choroba odczyniali nad nią kilka dni cały czas obrzędy. Nie wiem jak to jest w prawosławiu, ale w Kościele katolickim od czasów sprawy Annelise Michel jest procedura że aby mozna było przeprowadzić egzorcyzm musi być w 100 % wykluczone że opętany nie cierpi właśnie np. na epilepsję. Druga sprawa bieda też jestem w szoku że w Rumunii kraju który już 6 lat jest w UE (akcja chyba toczyła się w czasach współczesnych czyli 2012) jest aż takie zacofanie i przy ich służbie zdrowia która zatrzymała się gdzieś z 30 lat temu nasze mocno kulejące (nawet bardzo) szpitalnictwo i ratownictwo medyczne to przy tym niebo a ziemia (no może poza chamstwem lekarzy i zimnej biurokracji na izbie przyjęć) np. płacenie za miejsce w szpitalu (nie za lepsze traktowanie jak u nas !), lekarz który sam ciężko chorą Alinę wypisuje do klasztoru,czy ekipa pogotowia która nie wie że pacjentka już jakiś czas nie zyje. Naprawdę przeżyłem szok że w drugim dziesięcioleciu XXI w. w państwie członkowskim UE dochodzi do takich rzeczy
W Polsce była kiedyś przetrzymywana zakonnica 21 lat w izolatce. Takie rzeczy się zdarzaja.
Ty to napisałeś na poważnie człowieku?
Współczuję, że nie potrafisz wyjść poza fikcyjny obraz.
Byłem w Rumunii kilka lat temu, ludzie żyją tam całkiem dobrze, pod niektórymi względami lepiej jak my i wiele rzeczy chętnie bym zastosował w naszym kraju. Zacofanie to ostatnia rzecz jakiej bym się tam doszukał.
Jednak to jest bardzo prawdziwy i aktualny obraz społeczeństwa tzw. chrześcijańskiego - żródła wszelkich nieszczęść. Człowiek pełen szczerych, prawdziwych uczuć ugrzęźnie w tym bagnisku stęchlizny i martwoty, które reprezentują ludzie stawiający wymyślonego, do bólu sztucznego boga ponad naturę, której się panicznie boją.
"Zaprzeczając istnieniu śmierci, zaprzeczasz tym samym życiu "- ten cytat świetnie wyraża ideę pojmowania świata przez chrześcijan.
>od czasów sprawy Annelise Michel jest procedura że aby mozna było przeprowadzić egzorcyzm musi być w 100 %
>wykluczone że opętany nie cierpi właśnie np. na epilepsję
W normalnych krajach np. w Francji ośrodki medyczne współpracują z mądrymi, doświadczonymi kapłanami. System działa w dwie strony;
- jeśli po przeprowadzeniu kompleksowych badań psycholog i psychiatra wykluczają chorobowe podłoże odsyła się taką osobę do księdza, nie po to żeby od razu walił egzorcyzmem w twarz, ale żeby przebadał sprawę ze swojej strony,
- jeśli to takiego księdza trafia nawiedzona osoba, która od progu stwierdza że jest opętana, a ksiądz w czasie rozmowy nie znajduje podstaw do podtrzymania takiej tezy to odsyła taką osobę do lekarza specjalisty.
Dzięki temu liczba większość liczba zdrowych ludzi rośnie.
Niestety dotyczy to ludzi mądrych, którzy mają doświadczenie i nie noszą klapek na oczach. W naszej "oświeconej" Polsce jak zawsze mamy do czynienia ze skrajnościami. Egzorcystów z prawdziwego zdarzenia z dużym doświadczeniem za wielu nie ma, a potencjalny pan doktor wyznający światopogląd ateistyczny pracujący w klinice psychiatrycznej w takie "zabobony" nie wierzy. Efekt opętanego człowieka szprycuje się cała tablicą Mendelejewa mimo że nic to nie daje. Krótko mówiąc nie tyle wieś, co chata poza wsią. ;)
nie ma czegoś takiego jak opętanie człowieku. Niby XXI wiek, a niektórzy dalej tkwią w średniowieczu. Ciekawi mnie niezmiernie w jaki sposób ksiądz będzie rozpoznać objawy psychozy i jak zamierza odróżnić je od objawów "opętania".
Nie ma. Pewnie, wszak jesteś autorytetem w tej dziedzinie.
Każdy przypadek jest wcześniej badany przez doświadczonych psychiatrów, żeby wykluczyć podłoże psycho-somatyczne. W ośrodkach na Zachodzie (Italia, Francja) lekarzy posiadających długoletnią praktykę takie stany nie dziwią.
Jak rozpoznanie jest negatywne (brak podstaw do stwierdzenia podłoża chorobowego) klient trafia do kapłana. Jak sprawdzają? Wbrew pozorom sposoby są proste. Rzeczywiście opętany człowiek nigdy nie spożyje pożywienia skropionego wcześniej wodą święconą. Jaka będzie Twoja reakcja? Rechot.
Co do jednego się zgodzę. Mamy XXI w. a w Polsce dzięki odmóżdżonym wyznawcom "rozómu" Twojego pokroju wielu ludzi cierpi przez całe lata. Obchodzi Cię to? Nie, ważniejszy jest przecież Twój światopogląd. A ci biedni ludzie? Masz ich po prostu z tyłu.
Odpowiedziałem na Twoje pytanie, a teraz bądź tak miły i odczep się ode mnie. Nie chce mi się z Tobą gadać.
Jak widzę twój nick świetnie odzwierciedla stan twojego umysłu panie Mrok.
Jeśli uważasz, że ktoś, kto nie chce jeść poświęconego jedzenia jest opętany, to faktycznie, zostaje mi tylko zarechotać. Ludzie chorzy psychicznie potrafią robić znacznie dziwniejsze rzeczy.
Warto na przykład abyś sięgnął po książkę Arnhild Lauveng "Byłam po drugiej stronie lustra" gdzie autorka opisuje swoje stadia schizofrenii z punktu widzenia lekarza i pacjenta, jako że przeżyła to na własnej skórze.
Jednym z objawów jej choroby była między innymi rozmowa z wyimaginowanym bytem który wydawał jej rozkazy absolutne. Oczywiście dla ciebie zapewne to sam Szatan kusił ją do złego... ;) Już sobie wyobrażam co ksiądz egzorcysta zrobiłby z taką kobietą, która rozmawia sama ze sobą i wykonuje polecenia nieistniejących istot. ;)
Z jednym mogę się zgodzić - nie mamy o czym rozmawiać. Idź, pomódl się. Poklep zdrowaśki, to może się rozjaśnisz.
Dziecko od 25 lat pracuję w służbie zdrowia, ale... Ty wiesz wszystko lepiej.
Skończyłeś medycynę. Wyspecjalizowałeś się w psychiatrii. Ludzki umysłu nie ma dla Ciebie tajemnic. Przenikasz wszechświat na wskroś. Znasz doskonale każdy detal. Poruszasz się między wymiarami. Jesteś bogiem.
Powtarzaj to sobie często przed snem i daj mi święty spokój. hihi ;)
A kim jesteś w tej służbie zdrowia? Woźnym? Salowym? Czy jedną z tych "przemiłych" pań w recepcji? ;) A może jesteś jednym z tych fachowców, co odmawiają sprzedaży tabletek antykoncepcyjnych, bo wiara im na to nie pozwala?
Naprawdę, kimkolwiek byś nie był i tak szczerze współczuje wszystkim twoim pacjentom, który mieliby do czynienia z takim specjalistą, który odsyła ludzi chorych do księdza, bo nie ma kompetencji aby sam poradzić sobie z problemem.
"Co do jednego się zgodzę. Mamy XXI w. a w Polsce dzięki odmóżdżonym wyznawcom "rozómu" Twojego pokroju wielu ludzi cierpi przez całe lata"
I nawiązując do tego wcześniejszego komentarza, z przykrością stwierdzam że w Polsce dzięki odmóżdżonym wyznawcom zaboboniarstwa twojego pokroju wielu ludzi cierpi nie tyle przez lata, co przez całe swoje życie.
> A kim jesteś w tej służbie zdrowia? Woźnym? Salowym?
Typowe. Byłem pewny, że od tego zaczniesz. ;)
Podsumuję Twoje wywody tak:
- Mózg Ci sformatowano profesjonalnie na racjonalista.pl, ateista.pl lub w innej podobnej tym kuźni talentów. W tym względzie złudzeń nie mam najmniejszych.
- Niektóre Wasze zarzuty są słuszne, reszta opiera się na swoistej "logice", której założenia są zabawne. W tym względzie przerastacie wszystkie kościele dewotki o lata świetlne.
- Kurczowo trzymacie się zasady, że wszystko czego nie jesteście w stanie wytłumaczyć i udowodnić naukowymi metodami (takich zjawisk są miliardy) automatycznie *nie* istnieje.
- Jednocześnie wszystkie ww. zjawiska, przejawy i sytuacje stają się *faktem* w momencie, kiedy nauce uda się w końcu uchylić rąbek zasłony i coś tam ustalić. W tym momencie to zjawisko zostaje *nagle* wykreowane(sic!) przez naukę. Nie było i nagle jest! Krótko mówiąc, mamy do czynienia z cudem. Przykładem takiego naukowego kołtuństwa były reakcje ówczesnego środowiska naukowego na hipotezy ojca antyseptyki Ignaza Semmelweisa. Przez pychą i ignorancję dochodziło do masowych zakażeń, to jednak nikogo poza Semmelweisem nie obchodziło.
- W ww. doniosłym fakcie kreacji(sic!) spuszczacie jednocześnie zasłonę milczenia na tysiące maksymalnie nawiedzonych, nonsensownych i nieprawdopodobnych teorii, które wcześniej w tym temacie ludzie nauki ex cathedra wygłaszali.
- W swojej ocenie trudnych do zdefiniowania zjawisk nie kierujecie się rozumem, który dopuszcza wątpliwość. Wy wątpliwości nie macie żadnych.
To nie są przejawy logicznego pragmatycznego myślenia i naukowej analizy, tylko przejaw skrajnego sekciarstwa graniczącego z patologią.
Co do owego przykładu prostego eksperymentu z wodą święconą, którym się tak Cię podnieciłeś. Na Zachodzie inteligentni ludzie, psychiatrzy z wieloletnim stażem i tytułami profesorskimi, których mózgów nie uciska opaska sekciarskich poglądów, badają takie zjawiska i wyciągają logiczne wnioski.
W Francji, Italii nikogo nie dziwi współpraca profesora psychiatrii z doświadczonym egzorcystą. Każdy przypadek jest *zawsze* poprzedzony badaniami lekarskimi, które przeprowadza ekipa doświadczonych lekarzy (co do Twojego tępego łba w ogóle nie dociera). Dopiero *po* wykluczeniu podłoża chorobowego, człowiek taki odsyłany jest do kapłana.
Kapłan nie rzuca się na niego z krzyżem, tylko na początku stosuje proste techniki sprawdzające. Jednym z takich prostych testów, jest te kilka kropel wody święconej zmieszanych z dowolną potrawą. Osoba badana nie zdaje sobie z tego sprawy, bo *nie* wie że w szpitalu jest w ogóle jakiś ksiądz. Człowiek opętany nie tknie takiego pożywienia, czego z racji profesjonalnie sformatowanego mózgu nie jesteś w stanie przyjąć.
To wszystko *nie* jest jednak dramatem.
Pod opieką takich zespołów współpracujących ze sobą światłych ludzi, chorzy odzyskują zdrowie i cieszą się później życiem(!), natomiast w krajach takich jak nasza otumaniona Polska, praktyki takie przyjmowane są przez środowiska naukowe z niedowierzaniem. To jest *dramat*.
Podsumowując, dla ludzi Twojego pokroju fakt że ktoś cierpi *NIE* ma znaczenia. Ważny jest tylko jeden aspekt sprawy, to czy jest to zgodne z Twoim ograniczonym światopoglądem.
Koniec tematu z mojej strony.
wiesz co jest śmieszne? Pod każdym komentarzem piszesz, żebym dał ci spokój, po czym wyjeżdżasz z następnym tekstem. I jak tu traktować cię poważnie panie Mrok, kiedy ty sam nie wiesz czego chcesz? Jesteś masochistą czy co? Mam nadzieję że nie, ponieważ obrzydza mnie myśl, że pisanie ze mną może cię podniecać.
Stron podanych nie znam, także przykro mi że muszę cię rozczarować w tej kwestii, ale mojego wolnego czasu nie wypełnia walczenie z religią, ani wykłócanie się po forach nad sensem wiary. Mam ciekawsze zajęcia, a to akurat byłoby kompletną stratą czasu.
A co do formatowania mózgu... cóż, to ty wierzysz w ludzi wstających z grobu i chodzących po wodzie, nie ja. Tym bardziej śmieszne jest argumentowanie, że, cytuję:
> "W swojej ocenie trudnych do zdefiniowania zjawisk nie kierujecie się rozumem, który dopuszcza wątpliwość. Wy wątpliwości nie macie żadnych."
Wiesz jaka jest między nami różnica? Ja, jak większość ludzi w tym kraju, przeszedłem przez 12 lat przymusowej indoktrynacji na lekcjach religii i chociaż w moim przypadku proces ten poniósł całkowitą porażkę, to trochę o chrześcijaństwie wiem, ty natomiast o Ateizmie nie wiesz zupełnie nic, jak na katolika przystało. Piszesz jakieś bzdury, które są twoim mglistym wyobrażeniem nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością i na tym mglistym wyobrażeniu opierasz swoje argumenty.
na przykład to jest gównoprawdą:
>"- Kurczowo trzymacie się zasady, że wszystko czego nie jesteście w stanie wytłumaczyć i udowodnić naukowymi metodami (takich zjawisk są miliardy) automatycznie *nie* istnieje."
kolejna gównoprawda:
>"- Jednocześnie wszystkie ww. zjawiska, przejawy i sytuacje stają się *faktem* w momencie, kiedy nauce uda się w końcu uchylić rąbek zasłony i coś tam ustalić. W tym momencie to zjawisko zostaje *nagle* wykreowane(sic!) przez naukę. Nie było i nagle jest!"
W gwoli ścisłości nauka niczego nie "wykreowuje". Jeśli nie jesteśmy wstanie wytłumaczyć jakiegoś zjawiska, nie znaczy to, że ono nie istnieje jak piszesz w swoich bzdurach, a jedynie tyle, że na obecnym poziomie rozwoju technologii brak nam środków do zbadania i poznania owego zjawiska. Przykładem może być ciemna materia - zakładamy, że istnieje, ale nie wiemy czym jest, gdyż nie mamy możliwości ani środków aby zbadać to zjawisko.
To zdecydowanie zdrowsze i rozsądniejsze podejście, niż zakładanie zgodnie z duchem wiary, że coś istnieje, bo Bóg tak chciał. Cóż, kiedyś pioruny oznaczały gniew Boga, teraz wiemy że to wyładowania elektrostatyczne, no chyba że ty dalej usilnie upierasz się przy wersji pierwszej... ;). Gdyby pozostawić rozwój świata religii, to pewnie teraz nie siedziałbyś przy komputerze i nie stukał w klawiaturę, ba, wątpliwym jest czy w ogóle umiałbyś pisać i czytać, gdybyś nie był kapłanem. ;) W związku z tym, każdy lekarz który odwołuje się do wiary, jest przykładem porażki w swoim zawodzie.
ps.
>> A kim jesteś w tej służbie zdrowia? Woźnym? Salowym?
>Typowe. Byłem pewny, że od tego zaczniesz. ;)
no i? Zacząłem od tego, ponieważ chłopak, który nosi kable, też może przechwalać się, że pracuje w telewizji, tak samo jak ty, biegając z nocnikiem możesz przechwalać się, że pracujesz w służbie zdrowia. ;) Nie robi to na mnie wrażenia, a że nie ustosunkowałeś się, to pewnie trafiłem w 10 i naprawdę jesteś salowym, czy kimś na podobnym stanowisku. ;)
ps2:
>Koniec tematu z mojej strony.
Mam nadzieję, że tym razem dotrzymasz słowa. I tak nie masz żadnych sensownych argumentów poza pisaniem w kółko, że: "we Francji i "Italii" to....".
Najwyżej zwyzywasz mnie jeszcze kilka razy od zakutych łbów, bo nie wierzę w czary i na tym twój przekaz się skończy. Także strata czasu zarówno dla mnie jak i (chyba) dla ciebie.
ps3:
I skończ z tym spuszczaniem się nad zachodem, bo Francja i "Italia" nie są wyznacznikiem niczego.
>wiesz co jest śmieszne?
Ty, a w zasadzie nie Ty sam, tylko Twoje wywody w których teraz się zaplątałeś na dobre. Pisz dalej, pisz. :)
Ja właśnie przymierzam się do tej książki ("Byłam po drugiej stronie lustra"). Ogólnie to co piszesz, to niestety smutna prawda ;p
Wszelkie opętania są wynikiem konfliktu prawdziwej natury człowieka z obłędem semi-chrześcijan.
Abstrahując od chrześcijaństwa i innych religii, póki co o naturze człowieka nauka nadal zbyt mało wie wie. Wydaje nam się, że już wiemy jak funkcjonuje mózg (od strony fizjologii). Tyle można powiedzieć o obecnym stanie wiedzy. Jeśli chodzi o sferę psychiczną, to nauka mimo sensownych odkryć np. Freuda, ledwo zeszła z drzewa człowieku. ;) Ze względu na powyższe, Twoje stwierdzenie jest funta kłaków warte niestety.