Banalność tego filmu jest przerażająca. Nie oczekiwałam jakiegoś mega hitu, ale miałam
ochotę zająć sobie czymś ciekawym wieczór, może nawet trochę się przestraszyć, albo
posiedzieć w napięciu. Spodziewałam się kolejnego thrilleru, który będzie
przewidywalny(pogodziłam się z tym, że teraz nie ma czegoś takiego jak dobry thriller), ale
chciałam tylko odrobinę rozerwać się przed snem, słowem nie miałam praktycznie żadnych
wymagań, co do tego filmu. Jednak TO przeszło wszelkie granice. Koniec właściwie mnie
zaskoczył, zaskoczył tym że nagle pojawił się w miejscu, w którym w każdym innym (nawet
słabym) kryminale pojawiłaby się dopiero akcja. Raczej rzadko zdarza mi się dawać tak
niską ocenę, przeważnie dają ją już takim totalnym, jak ja to nazywam "mózgojebom". Ale
coś po prostu zdenerwowało mnie w tej płytkości. Za każdym razem, jak widzę taki
"mózgojeb" zastanawiam się, jak to się stało, że coś takiego w ogóle istnieje i wtedy
odpowiadam sobie, że reżyser musiał być na haju, a tutaj nie umiałam znaleźć odpowiedzi
dlaczego tak bardzo komuś nie chciało się robić tego filmu. Naprawdę nie jestem taka
surowa, bo oczekiwałam cudu, nie. Dla mnie po prostu to już było przegięcie, a raczej chyba
lenistwo, bo nie wiem jak mam sobie to wytłumaczyć. Już pomijam tragiczną grę matki.
Jedna gwiazdka chyba tylko za chłopaka, który wzbudził moją sympatię.