Sądzę, że zabawa polega na tym, że zdajemy sobie sprawę z tego, że mamy do czynienia z czymś artystycznie złym. Przymykamy oko na wszelkie niedoskonałości i zamiast bólu zębów odczuwamy przyjemność płynącą z obcowania z czymś tego typu. Wyłączamy nastawienie krytyczne i śmiejemy się z konwencji. Dlatego film można odczuwać ambiwalentnie, w zależności od tego, z jakim nastawieniem się do niego przysiądzie.
Szerzej piszę o tym tutaj: http://mlotnakulture.blogspot.com/2014/08/zabojcze-ryjowki-kampowa-przyjemnosc.h tml