film Once tego reżysera był naprawdę udany, głównie ze względu na aktorów naturszczyków i świetną
ścieżkę dźwiękową - był prawdziwy i naprawdę wzruszający. tutaj natomiast jedzie się po najbardziej
eksploatowanych schematach. Ruffalo dwoi się i troi żeby wpompować trochę autentyzmu w tę
lukrowaną bajeczkę, aż przykro patrzeć, bo to świetny aktor. to co powinno być atutem filmu - muzyka -
pogrąża go jeszcze bardziej. Jest wyjątkowo tandetna i nudna, jak głos Keiry Knightley. Do tego jeszcze
– to już bardziej osobiste wrażenie – wyjątkowo nie lubię brytyjskiego akcentu – a gdy słychać go obok
normalnie mówiących po angielsku ludzi, tortura jest spotęgowana.
akcent brytyjski jest ok, ale rzeczywiście wokal w tych piosenkach jest marny, nie niesie ze sobą nic prawdziwego. jestem zaskoczona,że to ten sam reżyser...Once jest arcydziełem- historia, muzyka, aktorzy-wszystko.