PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8813}
7,3 6,0 tys. ocen
7,3 10 1 6005
5,6 5 krytyków
Zagadka Powdera
powrót do forum filmu Zagadka Powdera

Zważywszy na osobę reżysera jakoś niespecjalnie to dziwi.
Niemniej jednak jest wyjątkowo niesmaczne.

ocenił(a) film na 8

twój nick mówi wszystko o Tobie, Baranie.

użytkownik usunięty
kamilegia1

Za to Twój sposób prowadzenia dyskusji zaiste skrywa Cię za zasłoną tajemnicy niemożliwą do spenetrowania i nie pozwala na wyciągnięcie żadnych wniosków o Twojej osobie :)

Mógłbyś rozwinąć? Ja nic pedofilskiego tam nie znalazłem.

użytkownik usunięty
baryluk

Film oglądałem co prawda dość dawno, więc i szczegółów wszystkich nie pamiętam, ale spróbuję jakość to odtworzyć.

Najbardziej oczywistą kwestią jest scena prysznicowa z długowłosym wychowankiem domu dziecka. Jej obecność można niby tłumaczyć konstrukcją fabularną filmu, ale jej homoerotycznego charakteru już nie bardzo. Salva ma zresztą do siebie to, że w filmach lubi umieszczać sporo nagich torsów młodych mężczyzn, którzy prężą się przed kamerami jak w gejowskich erotykach. Znając biografię tego pana, trudno dostrzec mi w tym coś innego niż mechanizmy sublimacyjne - nagich trzynastolatków pokazać nie może, ale roznegliżowanych siedemnastolatków już bardziej.

Dalej, rzecz już mniej dosadna, ale widoczna mianowicie relacje na linii Powder - Ripley (Goldblum). Zwłaszcza ta scena, w której Goldblum ze smutkiem odkrywa, że Powdera "nikt nigdy nie dotykał", była totalnie niesmaczna (ten mit "dobrego pedofila" lansowany przez część tych degeneratów). Moment zaś, w których po dotknięciu Powdera przez Ripleya przebiega po nich wyładowanie elektryczne (dreszcz - jeśli wolisz), było już naprawdę żenujące. Pomijam oczywiście już kwestię tego uczniowsko-mistrzowskiego modelu relacji, który da się jakoby wywieźć z greckiej efebofilii.

Jest też i rzecz nieco bardziej subtelna, mianowicie taka, że całą fabułę filmu można odczytać jako autobiografię reżysera. Oto "inny" chłopak, jest odrzucany przez całe środowisko (jak Salva po tym, kiedy wyszły na jaw jego preferencje), umieszczany w zamkniętej instytucji (jak to Salva, kiedy to, całkiem zresztą słusznie, posadzili go za kratami), kiedy on jest przecież niewinny, nieszkodliwy i po prostu ciut dziwny... Ale czy to zbrodnia?
Tymczasem wszyscy urządzają na niego nagonkę, źle odczytując pewne jego zachowania - po scenie prysznicowej jest bity przez pozostałych wychowanków domu dziecka, ponieważ ci uważają go za homoseksualistę. Kiedy tam chodziło o coś zupełnie innego, nie seks, ale fascynację pięknym ciałem, tęsknotę za czymś, czego się nie posiada itp. Odniesienie tego do biografii Salvy jest nietrudne - on również chociaż na prywatny użytek nakręcił sceny seksu oralnego z dwunastolatkiem (!), który występował w jego filmie fabularnym, to przecież wszystko to było pomyłką, nie miało to w ogóle podtekstu seksualnego itp. Poza tym - przeprosił.
Sam "Powder the Wonder" Boy przez długi czas siedział w ukryciu w piwnicy dziadków, będąc wstydliwą rodzinną tajemnicą, aż w końcu został odkryty przez przypadek. Tak jak i preferencje Salvy, które - gdyby nie odkryto kasety na której wykorzystuje on seksualnie dwunastolatka - nadal pozostałyby nieodkryte.

Ufff... Wątki te można jeszcze rozwinąć, ale myślę, że wszystko jest jasne. Filmu dokładnie nie pamiętam, ale jestem pewien, że aspektów pedofilskich i aluzji do życia reżysera było w nim więcej.

Pozdrawiam

Z homoerotycznym charakterem tej sceny przy boisku to się zgadzam. Przecież on na niego się patrzył,
bo poprostu w sumie nie widział jeszcze innych ciał. Napewno nie był homoseksualistą (całował się z
dziewczyną), był poprostu zafascynowany, jak również fakt że poniekąd "kochał wszystkich i wszstko".
Oczywiście automatyczne ubranie go w schemad pedała przez rówieśników jest kolejnym elementem
tematu inności. To wyszło bardzo fajnie. Ja osobiście nie widzę tutaj żadnej próby usprawiedliwiania
homoseksualizmu.

Co do sceny z Ripley, i tekstu "nikt nigdy nie dotykał", to się chyba muszę zgodzić. Rzecztwiście trochę
sztucznie brzmiał mi ten tekst jeśli go interpretować normalnie. Ripley był zaangażowanym i mądrym
nauczycielem, muszę oglądnąć jeszcze raz ten fragment.

Dzięki wielkie za wspomnienie o biografii Salvy.

Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
baryluk

Hej.

Właśnie o to moim zdaniem w całej konstrukcji filmu chodzi, że próbuje się odciąć bohatera od każdego przejawu seksualizmu, zarówno homoseksualizmu jak i heteroseksualizmu. Powiedziałbym nawet, że bohater jest tu totalnie aseksualny (bo zauważ, że nawet kiedy całuje się z dziewczyną robi to niejako "z ciekawości", bez jakiejś tam pasji, czy tym bardziej pożądania). Konsekwencja tego jest taka - tutaj powtarzam: moim zdaniem - że wizję bohatera przenosi się na reżysera, na zasadzie: może i coś tam ma do chłopców młodych, może nawet nakręcił scenę seksu oralnego z jednym z nich, ale to przecież nie miało podtekstu seksualnego, on tak kocha wszystkich miłością niemal platoniczną, a my go nie rozumiemy. A że rówieśnicy przypięli Powderowi łatkę "pedała", to już taka sama - w myśl schematu filmu - sytuacja, jak z reżyserem, któremu przypięli łatkę pedofila.

Na marginesie - bo chciałbym, żebyśmy mieli pełna jasność naszych stanowisk - dodam: to czy Salva jest homoseksualistą, mnie osobiście lata, problem mam do tego, że gość ma (bo czas przeszły jest tu nieuzasadniony) ciągoty do dzieci.

Z homoerotyzmem sceny chodziło mi zaś o to, że pod względem jakichś tam kategorii estetycznych - moim znowu zdaniem - została nakręcona jak w tandetnym erotyku (już mniejsza z tym, że gejowskim). Wiesz: zwolnione tempo, powolne przesuwanie kamery, woda muskająca ciało. Gdyby zamiast młodzieńca znalazła się na nim jakaś zdrowa dziewoja, to scena mogłaby wylądować w jakimś programie na Playboy Channel. Paradoksalne więc: choć scena miała niby być aseksualna, była bardzo seksualna.

Zgadam się, że Ripley miał być takim nauczycielem w stylu "do rany przyłóż", niosącym nie tylko kaganek oświaty, ale troszczącym się o dobro swoich uczniów. Gdyby to nakręcił jakiś inny reżyser, to pewnie nie zwróciłbym na to uwagi (a jeśli tak to pomyślał tylko, jak cukierkowa ta scena jest). Niemniej jednak kiedy spogląda się na nią przez pryzmat twórcy (a nieprawdą jest, że możemy tak na film patrzyć tylko w kinie autorskim, czy tzw. "kinie ambyntnym"), nabiera ona od razu innego znaczenia.

Moim zdaniem ten film jest baaaardzo autotematyczny. Niby historia o jakimś cudownym albinosie, ale bliska biografii reżysera i - jak podejrzewam - jego sposobowi postrzegania samego siebie. Niewielu degeneratów przyzna przed sobą otwarcie, że są degeneratami. Niemal zawsze będą to jakoś racjonalizować i tworzyć jakieś smętne historyjki pokroju: "ale ja przecież nie jestem zainteresowany seksem, to po prostu miłość do dzieci" czy coś w ten deseń. I tak samo seryjni mordercy kobiet, zwykle mają jakąś racjonalizację w stylu "to były dziwki krzywdzące mężczyzn, a ja jestem tylko Bożą ręką niosącą na nie karę", gwałciciele (i broniący ich prawnicy) powołują się na pojęcia "prowokacji" i "predestynacji", a rodzice katujący swoje dzieci trują jakieś sofizmaty pokroju "ja go tylko wychowuję, zresztą mnie też bili, a na ludzi wyrosłem).

W całym tym wywodzie, jak i wcześniejszym, chodziło mi o to, że film zawiera pewne treści, które można wyczytać między wierszami. Nikt tu rzecz jasna niczego wprost nie mówi, dlatego też w pierwszym poście napisałem o podtekstach. Bo te moim zdaniem są obecne.

Najwyraźniej zresztą nie tylko moim, bo film pierwotnie produkować miała wytwórnia Disneya, klepnęła chyba nawet scenariusz, ale kiedy doszło do nich, kto to chce kręcić wycofali się z projektu. Podejrzewam, że nie tylko ze względu na zła reputację samego reżysera, ale i na to, że dostrzegli w scenariuszu te elementy, o których tutaj napisałem.


Mam nadzieję, że teraz wyraziłem się bardziej precyzyjnie niż za pierwszym razem.

Ponownie pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

dzięki za informacje, filmu nie widziałam i nie zamierzam, choć temat wydawał się interesujący. Naprawdę fajnie, że ktoś przedstawia swoje stanowisko, poparte motywami z filmu, i to w taki sposób, że potrafi przekonać do swoich racji. Chociaż może powinnam obejrzeć film, ale po Twoich wywodach ( mam ciężką alergię na pedofili) nie sądzę, żebym była w stanie go strawić

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7

Dokladnie tak mysle, wlasciwie napisalea(as)wszystko, no coz, , mi tez nie pasowalo w tym filmie wiele rzeczy, razil mnie zbedna wylewnoscia mesko-meska, co nie znyczy, ze nie toleruje takich kontaktow, jednak w filmie to bylo jakby zbyt NAPUSZONE, naladowane zbedna iloscia energii, nieprawdziwe, wydumane, sztuczne

ocenił(a) film na 8

OMG!!!... Powiem Ci tak. Jeżeli ktoś koniecznie chce dopatrzyć się wątku homoseksualnego to go sobie znajdzie. Jestem pewny że czytając np "Potop" ze zgrozą stwierdziłeś że jest to historia o grupie polskich gejów którzy jak tylko się widza padają sobie w ramiona (nie oszukujmy się... hetero by nigdy tak nie robili), dają sobie całusy i wyznają pieszczotliwie "kocham waść". A wracając do meritum to zauważ sobie na czym tak naprawdę skupia się kamera w scenie pod prysznicem. Podpowiem Ci że odpowiedź masz we własnym poście:
"Najbardziej oczywistą kwestią jest scena prysznicowa z DŁUGOWŁOSYM wychowankiem domu dziecka"
Tak, tak właśnie WŁOSY... najpierw na głowie rzeczonego nieletniego, a potem pod pachą... (przypominam że Powder jest bardziej łysy niż przysłowiowe kolano :))

PS. Jeżeli ciekawi Cię demaskowanie zakonspirowanych wątków homo w filmach to radzę Ci byś przyjrzał się wątkowi Batmana i Robina... starszy facet w rajtuzach biega po nocach w towarzystwie równie schludnie ubranego małoletniego... toż to nawet nie jest konspiracja... to aż gejowskim romansem obcieka. Pozdrawiam :)

użytkownik usunięty
HaVoC_87

Czytajże waść ze zrozumieniem. Czytaj też całe posty nie tylko pojedyncze zdania.

Pisałem wyraźnie o sposobie realizacji sceny prysznicowej, ale widzę, że tę kwestię postanowiłeś zrezygnować. Stwierdziłem również - nie mniej wyraźnie - że homoseksualne podteksty w tym filmie interesują mnie średnio, w przeciwieństwie do podtekstów pedofilstycznych.

W analizie filmowej na tym właśnie rzecz polega - żeby dzielić film na składowe, omawiać je w kontekście osoby twórcy i różnych rzeczy się doszukiwać.

Inną zupełnie sprawą jest to, że gdyby zignorować wiadomy aspekt tego filmu, to o "Zagadce Podera" nie byłoby sensu w ogóle rozmawiać. Byłby to tylko jeszcze jeden kiepski film.

Relacjami Batmana i Robina interesować się nie muszę, bo to już jest dawno passe. Dr. Wertham swoją absurdalną teorię na ten temat przedstawił już ponad pół wieku temu. Zresztą, o ile mi wiadomo, to ani Kane'a ani Fingera nie przyłapano z penisem w ustach dwunastolatka, czego o reżyserze tego knota powiedzieć nie można. Radzę więc, byś następnym razem coś na temat napisał, bo żeby red herringi do czegoś prowadziły, to jednak trzeba mieć wprawę.

CHŁOPIE JAK TY WŚCIEKŁY JESTEŚ TYLE AGRESJI w Tobie, tak atakujesz ten film jakby nie wiem co ci zrobił, gryziesz każdego kto napisze pozytyw no nie wiem co mam myśleć z jednej strony te twoje teksty zdumiewają a z drugiej strony ta agresja no nie wiem sam. Może poradę ci dać??? w godz od 9-00 do 17 stej

proximacentaurii

jeja ale z was tlumoki, ja tu nie widze agresji ani tematu o homoseksualizmie tylko o pedofilii, w kazdym razie warto bylo poczytac ta interpretacje i wzmianke o rezyserze, dzieki!

HaVoC_87

W tej scenie Powder patrzy się na włosy a nie na ciało. Kamera obejmuje owłosione przedramiona, pachy, długie włosy i ogolony zarost. Dziwnym trafem łysa klata nie zmieściła się w tym ujęciu. Przypadek?

ocenił(a) film na 9

Nie widziałem niczego niesmacznego w tym filmie oprócz zachowania tzw. normalnych ludzi.
Chore skojarzenia, a jak ktoś chce to wszędzie się doszuka pedofilii i wątków homoseksualnych zależnie od własnych interpretacji.

użytkownik usunięty
pimi6

dokładnie. stado zakompleksionych ogórków. jak chcesz to pedofila znajdziesz w pocahontas albo i shreku. jeśli dobrze poszukać...

ocenił(a) film na 4

Oj bardzo słaby przykład, bo akurat Pocahontas jak spotkała Smitha to miała 12 lat, więc pedofilia jak się patrzy.

ocenił(a) film na 8

Powiem Ci, że gdybyś nie rozłożył tutaj na czynniki pierwsze i nie porównał ze sobą historii reżysera i fabuły filmu, to nigdy bym się nie domyślił, że ten film mógłby z takimi wątkami, o których wspominasz w jakikolwiek sposób korespondować. Wiadomo, że każdy twórca wkłada w dzieło swoich rąk część siebie. Więc i pewnie reżyser tego filmu natchnął go własnymi doświadczeniami i refleksjami dotyczącymi życia. Niemniej nie mając pojęcia o przeszłości Victora Salvy nic takiego się nie rzuca w oczy. Na pewno trudno tutaj mówić o pedofilii w "Zagadce Powdera", prędzej jakieś homoseksualne zajawki są widoczne, ale jestem tolerancyjny więc przymykam oko. Zresztą w kontekście i z punktu widzenia fabuły to nawet ich nie ma, bo w scenie przy boisku Powder podziwia tylko włosy i kolor skóry rówieśnika. A to, że nauczyciel okazuje mu współczucie i podaje dłoń to jeszcze nie pedofilia. Poza tym film ma dobry przekaz i jest w nim sporo prawdy o ludziach podanej w bardzo przystępny i oczywisty sposób. Nie trzeba się doszukiwać na siłę czegoś czego nie widać. Dodam tylko, że w napisach wieńczących film dopatrzyłem się nazwy wytwórni Buena Vista, więc chyba jednak film został zrealizowany pod szyldem Disneya. Caravan pictures odpowiedzialne za produkcję to część wytwórni Buena Vista właśnie. Dopiero po wyprodukowaniu tego filmu zrezygnowano z dalszej współpracy z reżyserem na skutek kontrowersji związanych z jego osobą.

użytkownik usunięty
joe_kaktus

Dzięki za konkretną odpowiedź. Swojej opinii nie zmienię, Ciebie też nie przekonam, ale miło wiedzieć, że są ludzie, którzy argumenty mają i potrafią je przedstawia, zamiast wypisywać jakieś dyrdymały o zakompleksionych ogórkach.
Co do Twojej wypowiedzi. Nie było to przypadkiem tak, że Buena Vista mu ten film jedynie dystrybuowała (na podstawie wcześniejszej umowy o dystrybucję), natomiast produkcją zajmowała się inna firma? Pamiętam, że palce w tym maczał Caravan i chyba jeszcze Hollywood Pictures, czyli rzeczy Disneya, ale - jeśli dobrze kojarzę rzecz, które kiedyś tam wyczytałem - główny ciężar produkcji spoczął na innej firmie nie związanej z Disneyem, kiedy szefostwo Disneya ogarnęło temat. Nie będę się jednak upierał, bo nie mam tu żadnej pewności.
Niezależnie od tego, czy Disney spławił Salvę przed realizacją filmu, czy dopiero po, ja nie mogę tego filmu widzieć inaczej, niż widzę ;)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9

Wielki szacunek za dogłębne przedstawienie tematu. Ja aż tak się nie zagłębiam. Film był piękny. Oglądałem go dobrych kilka lat temu i po latach pamiętałem go i postanowiłem znów obejrzeć. Oceniam film, a nie prywatne życie reżysera czy scenarzysty.

pimi6

Ja tam tylko spojrzalem na filmy Damiano82, ujrzalem 10/10 Efekt Motyla i stwierdzilem, ze nie ma sensu tu nic pisac.

joe_kaktus

Na szczęście jeden z nielicznych głosów zdrowego rozsądku!

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
impaler1

Kij może i reżyser chciał takie smaczki umieścić myśląc że nikt nie zauważy.Które można dwuznacznie tłumaczyć.Ale też mi się co nieco kojarzyło mimo tego że film dobry.Nie wiem może chodziło o to żeby pokazać że nie wszystko jest takie jak się wydaje i musi mieć podtekst seksualny.

ocenił(a) film na 9
jezi86

a w sumie... o co chodziło w tej 'dyskusji'? ;)

pimi6

o pedofilistwo i gejostwo ukryte w filmie

Gdybym nie trafił na poniższą "dyskusję" to mi też po obejrzeniu tego filmu do głowy nie przyszło, by doszukiwać się w nim jakichś pedofilskich wątków! Wielu chyba w ogóle rozumie pojęcia "pedofil"... Przecież w tym filmie nie było żadnych dzieci (poza noworodkiem na początku filmu i przez kilka sekund np. w tym "wesołym miasteczku"). Poza tym głodnemu zawsze chleb na myśli :D Jeżeli już temat został poruszony to umownie (zgodnie z prawem) ci bohaterzy filmowi mieli ukończone 15 lat :D Jakiś czas temu miałem nieszczęście oglądać film (tak mnie odrzuciło, że nawet nie pamiętam jego tytułu), gdzie wykorzystano sceny seksu oralnego wśród dzieci (tych rzeczywistych, bo miały - o ile pamiętam - poniżej 10 lat), bo niby film mówił o patologii wśród nieletnich. I zastanawiałem się jak można legalnie wykorzystywać dzieci do tego typu scen (no raczej trudno znaleźć dorosłych dublerów lub naściemniać dzieciakom, że teraz zagrają "taką zabawę"). I zdziwiło mnie, że tam w komentarzach nikt się nie oburzał, a tu doszukuje się dziury w całym, bo coś kiedyś podobno było nie tak z reżyserem! O ironio, a film dotyczy głównie m.in. nietolerancji do inności, a w samej dyskusji jeden drugiego utopiłby w łyżce wody za inne poglądy czy homo-orientację! Szkoda, że niektórym tego typu filmy nie pobudzają do ludzkich odruchów, a przynajmniej chwili autorefleksji...