PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8813}
7,3 6,0 tys. ocen
7,3 10 1 6006
5,6 5 krytyków
Zagadka Powdera
powrót do forum filmu Zagadka Powdera

Szczerze powiedziawszy trafiłem na ten film oglądając Buntownika z wyboru, gdzie
zasugerowano w komentarzach, że film tyczy się podobnych problemów mentalnych. Po
spojrzeniu na notę, doszedłem do wniosku że warto ściągnąć i obejrzeć. Niestety, nie było
warto!!!. Film przeciętny, a wręcz słaby.. Aktorzy poza Jeffem Goldblumem słabi. Muzyka nie
pasująca, sprawia wrażenie schematycznej, wysilanej melancholii. Jedynie co spodobało
mi się w tym filmie to postać głównego bohatera. Niestety wątek nie został dobrze
wykorzystany, a końcówka była straszna wręcz. Film może się podobać, bo mówi o śmierci,
o tym że człowiek jest skupiskiem atomów, które posiadają masę a co za tym idzie energię,
która jest w łączności z naturą. Po naszej śmierci jakoby osiągamy stan entropii, a energia
ucieka do otoczenia. Takie jest tez główne przesłanie filmu. Niestety wszystko jest sztuczne,
słabe i przeciętne. Nie polecam. 5/10

lukaasz471

Szkoda, że w sumie nic nie zrozumiałeś z filmu (śmierć i skupisko atomów to główne przesłanie filmu??? którego???)... Jednak pozostań np. przy American Pie :D

singiel72

Po pieciu latach ujrzec odpowiedz na swoj komentarz. Rzecz ciekawa. Piec lat temu bylem jeszcze daleko od swojego aktualnego stanu psychoduchowego, ale i tak dobrze ocenilem ten film. Jest to film o duchowosci i stad mowilem o wspomnianych przez ciebie atomach i smierci. Pewnie jednak tego nie zrozumiales. Moze wg. ciebie jest to film o tolerancji? Jesl9 tak myslisz, to masz racje, tylko ze to zauwazylby nawet przedszkolak, wiec dlatego rzeczy dobitnie oczywiste pomija sie. Zastanawia mnie tylko jak taki leszcz jak Ty, ktory ma ocenione 25 filmow śmie kierowac do mnie aluzje na temat American Pie i probowac mnie obrazac. Obejrz chociaz 600 filmow, i to uwaznie, to bedziez mial moralne prawo wejsc ze mna w dyskusje. Ten film moze nie byl klasy 2, ale do klasy 1 brakowalo mu jeszcze bardzo, bardzo duzo.

lukaasz471

A co w tym dziwnego, że po kilku latach odnoszę się do komentarza, który istnieje w sieci? Na niektóre filmy, zwłaszcza te mniej popularne, trafiam przypadkowo, bo nie mam presji, by wszystko oglądać na bieżąco (mam własną hierarchię ważności i m.in. nigdy przed obejrzeniem filmu nie czytam komentarzy ani recenzji, by wyrobić sobie własne zdanie i nie sugerować się niczyimi opiniami)...
Początek Twojej wypowiedzi o swoim obecnym stanie psychoduchowym (sugerujące rozwój) ucieszył mnie, bo zawsze imponują mi ludzie, którzy stawiają na rozwój osobisty. Ale już dalsza treść wskazuje, że jednak się myliłem, bo styl - w porównaniu do poprzedniej wypowiedzi - niewiele się różni; a właściwie to jest jeszcze gorzej, bo wprost obrażając kogoś kto ma inne zdanie, sam o sobie dałeś świadectwo (jednak żadnymi inwektywami Cię nie obrzuciłem i tym razem też tego nie zrobię, choć bardzo starałeś się mnie do tego sprowokować). No, ale nie mnie Cię oceniać, choć sam to zrobiłeś w stosunku do mnie (trochę się uśmiechnąłem Twoim dziwnym kryterium oceny innych na podstawie ilości ocenionych filmów na Filmweb'ie; podobnie jak niektórzy czują się bardziej dowartościowani, gdy nawrzucają setki bezużytecznych napisów ze sztucznego translatora-google w Napisy.pl, czy z ilości "znajomych" na Fb, gdzie 3/4 z nich nawet na oczy nie widział - to raczej mało dojrzały argument). Ale nie ważne...
Żeby wyprowadzić Cię z błędu, to napiszę tylko, że oglądając codziennie 1-2 filmy od ponad 20 lat to - jak łatwo policzyć - obejrzałem nie 600, a kilka tysięcy filmów. Po prostu na Filmweb'ie nie "udzielam się" i raczej rzadko tu oceniam filmy i komentuję, ponieważ robię to na innej specjalistycznej stronie (poniekąd również ze względów zawodowych, chociaż filmy są przede wszystkim moją pasją). Ostatnio na czyjąś prywatną prośbę zacząłem również tutaj oceniać niektóre filmy, choć nie robię zbyt chętnie, ponieważ - moim zdaniem - skala oceny jest zbyt prymitywny (tylko "ogólne" wrażenie, bez możliwości oceny poszczególnych aspektów filmu, np. fabuła, muzyka, scenografia itd.). Tyle i tylko tyle...
Trzeba było zaznaczyć w komentarzu, że moralne prawo, aby wejść z Tobą w dyskusję, mają tylko ci, którzy zgadzają się z Twoim zdaniem (ale wtedy to już nie jest dyskusja), to wtedy nic bym nie pisał. A po drugie nie zamierzałem wchodzić z Tobą w dyskusję, spodziewając się właśnie takiego poziomu reakcji. Ale dzięki za "oświecenie" ;) W takim razie będę ignorował Twoje wypowiedzi, bo nie jestem godzien :D