Jak dobrze, że ktoś to wreszcie zauważył. Przez cały seans wkurzała mnie tą swoją porcelanową nijaką minką, żadna z niej aktorka skoro nie potrafi zagrać twarzą. Przez większość filmu kobieta jednej miny, jednego wyrazu twarzy.

Plus jej głos. Na początku myślałem że to kreacja aktorska - taka niby teatralna, dykcja jakby deklamowała wiersz. A potem się połapałem, że ona tak po prostu ma..

Oboje z Affleckiem zagrali słabo. Wyuczone teksty, bardzo teatralne. Uważam, że to też wina scenariusza autorstwa Gillian Flynn, która nie jest chyba profesjonalną scenarzystką. Jednak idealnie pasują do roli Amy i Nicka jeśli chodzi o wygląd. Olivia Wilde też byłaby niezła...

omg, chciałabym zobaczyć charlize w tej roli, albo blunt, byłoby bardzo ciekawie :)

Jak dla mnie była najlepsza z całej obsady, Affleck solidny.

Kto wie czy nie będzie nominacji do Oscara.

Mnie Rosamund przypominała blondynki Hitchocka - chłodne, wyniosłe, tajemnicze. Też mnie momentami irytowała, ale to chyba przez postać, jaką grała.