Dobry, klimatyczny, film, choć jak dla mnie zbyt dużo akcji osadzono w brytyjskich salonach, a za mało w drodze. Końcówka filmu jest nieco zawiła, ale symboliczna. Rozumiem, ze to autorska wizja reżysera, bo przecież losy obu odkrywców pozostają nieznane.

Wspomniany Brazylijczyk dostarcza małżonce kompas i informację, że jej mąż wraz z synem żyją w tamtym plemieniu. W scenach z dżungli wyglądało na to, że owo plemię ich czymś odurzyło. Na koniec Pani Fawcett w symblicznej scenie "wychodzi do dżungli". Dżungla ich wszystkich pochłonęła... Tak jak roślinność wchłania opuszczone przez człowieka miasta, budynki...

Co do samego miasta Z - niewykluczone, że istniało. Wiele rzeczy, które uważano za bajki, udało się odnaleźć, dzięki ciężkiej pracy archeologów i różnych zapaleńców. Więc czemu nie Miasto Z? Ray Mears w siódmym odcinku serialu Bushcraft pokazał kanadyjską rzekę, która dziś jest dzika, niezamieszkana, ale jeszcze 300 lat temu tętniła życiem, bo stanowiła ważny szlak handlowy. Kto wie, co więc skrywa i Amazonia? Przecież nic nie wiemy o tym, co działo się na jej terenach 500 – 1000 lat temu. Może ten las skrywa tajemnice, o jakich nawet nam się nie sni?

Podobnie jest z imperium Persów - dziś tamta kraina to zniszczona pustynia. Żadnych śladów ich świetności. A przecież...