Film trwa prawie dwie godziny, co nie jest typowe dla produkcji z tamtego okresu, więc może się wydawać, że jeśli będziemy mieli do czynienia z przeciętniakiem z Hong Kongu nasz okres nudy się przedłuży, jednak było całkiem odwrotnie. Film był tak skonstruowany, że przez cały czas siedziałem i śledziłem historię bez chwili znużenia. Jest to zasługa świetnego scenariusza, dla którego to tradycyjne półtorej godziny nie wystarczyłoby. Film opowiada historię Lunga, który trafia do więzienia na 10 lat za zabójstwo człowieka, który miał mieć powiązania z Włoską mafią. Sam Lung miał wcześniej z nimi kontakty i to spowodowało taki niefortunny bieg wydarzeń. Dodatkowo musiał rozstać się z żoną i nie miał możliwości patrzeć jak jego córka dorasta. Po wyjściu z więzienia postanawia ją odnaleźć. Po pewnym czasie znajduje pewną osobę, która bardzo jest do niej podobna. Nie chcę więcej zdradzać, ale muszę przyznać, że ciekawie się to oglądało. Film przechodzi przez różne fazy, od tej części lekko komediowej, po dramat, aż na efektownej końcówce kończąc. Nawet w momentach gdzie nie ma akcji, nie ma nudy, są ciekawe dialogi, jakoś tak wszystko trzyma poziom. Trzeba też wspomnieć o doborowej obsadzie:Simon Yam, w swoim żywiole, Andy Lau, którego tutaj akurat było bardzo mało. Jednak główną rolę mieli Alan Tang i Mei-Lo Mei Mei. Alan wypadł bez zarzutu, za to Mei-Lo zrobiła na mnie duże wrażenie. Nigdy za nią nie przepadałem, a tutaj rewelacyjnie zagrała. Zakładam, że dla żeńskiej widowni także plusem będzie mała rola Davida Wu. Podsumowując, film bardzo mi się podobał, dobre efekty, klimatyczna muzyka, spokojnie można go polecić fanom kina z HK.