Czy ktoś jest w stanie wyjaśnić mi istotę tego 800 milionowego przekrętu? Szef firmy pakuje 800 mln dolców do torby i ucieka z nią do Afryki i dokładnie tyle samo tracą akcjonariusze? Rozumiem gdyby "upłynnił" kilka baniek z kont firmowych - ale sama firma nigdy by się do tego nie przyznała no i wewnętrzne śledztwo dość szybko pozwoliło by zlokalizować winnego. Z kolei gdyby akcje firmy (z jakiegoś powodu) spadły (jak nie przymierzając ostatnio Minister Skarbu ze stołka) to ok - akcjonariusze tracą, może nawet to magiczne 800 mln baksów ale ta kasa wyparowuje z giełdy i żaden Tajemniczy Don Pedro nie może uratować nimi tonącej gospodarki choćby najbiedniejszego afrykańskiego państwa... Nie znam tajników ekonomii ale chciałbym wiedzieć jaka mogła być geneza problemu.