Moim zdaniem film jest ciekawy, dowodzi tego fakt iż oglądałem go bez potrzeby ziewnięcia, albo zajęcia się myśleniem o wszystkim tylko nie o filmie.
Zaryzykuje nawet stwierdzenia, że chronologiczne 90% filmu, oceniłbym dziewięcioma punktami w dziesięciostopniowej skali, a jedyne czego brakowało by mi do dziesiątki, to
Di Caprio w roli Kyle’a (nie umniejszając umiejętności Jacka O’Conella, który kolejny raz udowadnia że ma talent i swój nie powtarzalny styl) i trochę lepszych zdjęć, a dokładniej lepszej gry świateł.
Jedyne co psuje mi całość, to bardzo bezpłciowa końcówka. Mam na myśli ostatnią scenę, kiedy George i Julia (których uwielbiam za serię Ocean’s), siedzą przez telewizorem. Ta scena pasuje do filmów które powinny mieć drugą część (bo kompletnie nic nie wnosi), a ten film raczej drugiej części mieć nie będzie...
Apeluje do ludzi którzy ocenili film na poziomie 5/10, przez jego nie prawdopodobność, że jeżeli mamy w taki sposób oceniać filmy, to musimy zmienić historie kina, oraz pozabierać parę Oskarów.
Pozdrawiam!