Nie zawiodłam się. Było naprawdę śmiesznie a absurdalność niektórych scen i sytuacji godna Monthy Pythona. Film jest fantastycznie prześmiewczy względem świata szołbiznesu, celebrytów i władzy współczesnych mediów. Co przypomina czasy kiedy Allen zgrabnie wyśmiewał inne tematy jak np. dyktaturę (Bananas), rosyjskie romanse (Miłość i Śmierć) czy nawet świat nauki (Śpioch, Zelig). No i bardzo się cieszę, że znów na ekran wrócił sam Allen jak zwykle fantastycznie neurotyczny ;)