Woody Allen kiedyś miał swoją klasę, charyzmę i właściwie można powiedzieć, że był mistrzem. Teraz produkuje swoje filmy jedynie po to, by zapełnić puste miejsce w banku kolejnymi milionami. Ja osobiście, nie obrażając jego miłośników, uważam, że ten film był bardzo słaby! Zwykle nie wystawiam tak niskich ocen, ponieważ uważam, że większość filmów ma w sobie to COŚ. Ale tutaj ocena wyżej byłaby niezgodna z moim sumieniem. Właściwie to nie wiem o czym on był.. Czy o wielkiej miłości, czy o zagubieniu, czy o strachu, czy o samotności, czy też o życiu na łasce innych. Woody chyba chce bardzo skomplikować swoje filmy by wydały się jeszcze bardziej ambitne. Kocham Penelope w tej produkcji, ale to jest całkiem w jej stylu, bo dzięki niej wszystko błyszczy. Zawsze i wszędzie. Po wyjściu z kina widziałam, wiele markotnych min, także sądzę, że to nie tylko moja opinia. Zapewne zostanę obrzucona nieeleganckimi zwrotami i obrazami w moją stronę, także od razu za nie dziękuję, ale raczej nie odpowiem. Jeśli ktoś chce wybrać się na Zakochanych w Rzymie, to niech ma przynajmniej satysfakcje, że za bilet nie musi płacić 15 mln. Odradzam, ale każdy i tak nie przekona się, dopóki nie spróbuje.