Woody to geniusz. zachodzę w głowę skąd tyle krytycznych uwag na temat filmu, skoro jest po prostu świetny. Błyskotliwy, z humorem i jakże trafny i prawdziwy. Woody obnażył w prześmiewczej formie światek celebrytów, wysokopostawionych oficjeli, gwiazdek, ale także wybebeszył na wierzch słabostki "zwykłych" ludzi. Pokazał ludzką głupotę, zachwyty nad byle czym (któż z nas chociaż raz nie skusił się na czytanie głupich artykułów na temat osób znanych z tego, że są znane, przeglądaniu w necie fotek, bo napisali, że "gwiazda" zaliczyła wpadkę wkładając dwa razy tę samą sukienkę, albo kolor butów był nie taki jak powinien albo wręcz przeciwnie gwiazdka jest cool bo kolor butów był zgodny z obowiązującą modą, napędzając tym samym machinę popularności tych osób), podczas gdy "pod prysznicem" ukrywają się prawdziwe talenty i najczęściej świat nigdy ich nie pozna, a uczciwa, pożyteczna praca jest zazwyczaj słabo wynagradzana i cieszy się małym uznaniem społeczeństwa. Woody Allen pokazał także, że człowiek nie zna do końca samego siebie i nie powinien być pewny swoich zachowań, bo jest tylko człowiekiem i ulega pokusom. Poza tym trafny dobór aktorów i przecudny klimat Rzymu są dopełnieniem tego genialnego dzieła. Dla mnie film na 10.
Bardzo trafne spostrzeżenia. Odniosłam to samo wrażenie. Doszukałam się jeszcze "głębszego dna" - często pragniemy tego, co teoretycznie niemożliwe, jak nam się uda to osiągnąć, to chcemy wrócić do starej...rutyny (jednak to "nieosiągalne coś" okazało się sprzeczne z naszymi wyobrażeniami), a jak wrócimy do tego co na początku, znowu tęsknimy za zdobytym w przeszłości "nieosiągalnym czymś". Podsumowując, zawsze jest nam niedobrze, chcemy więcej niż mamy i przede wszystkim nie doceniamy tego, co już mamy. Allen bardzo sprytnie przedstawił mentalność większości śmiertelników.
tak, tylko, że większość filmów Woodiego jest identyczna. Każda postać ma coś z Woodiego, jakaś inna fobie, jest stłamszona. Obejrzałam na prawdę sporo jego filmów, ale pomimo sympatii sądzę, że są to już filmy za bardziej dla kasy i nic nowego, odkrywczego nie pokaże. Jednak film oglądało się przyjemnie.
Wróciłem właśnie z kina i po raz kolejny stwierdzam, że Allen to ten typ humoru, który mi wyjątkowo odpowiada. I błyskotliwe dialogi i naśmiewanie się ludzkiej głupoty.
Szczególnie ubawiło mnie jego stanowisko wobec tego co miłośnicy opery określają mianem "regietheater" i co przez wielu krytyków i melomanów jest mocno krytykowane.
Czego to już reżyserzy operowi nie wymyślili, prześcigając się w oryginalności za wszelką cenę? Nawet wówczas gdy jest to po prostu głupie?
W ostatniej, warszawskiej premierze "Halki" górale w III akcie jeździli na deskorolkach. W berlińskim przedstawieniu "Holendra tułacza" (Deutsche Oper) zamiast burzy na morzu mieliśmy krach na giełdzie. W "Walkirii" (Weimar przed 3 czy 4 laty) zamiast cór Wotana cwałujących na rumakach (fragment znany z "Czasu apokalipsy") widzowie oglądali dziewczynki walczące na poduszki. Tak jest każdego roku w teatrach operowych na całym świecie i Allen zrobił sobie z tego (przepraszam za wyrażenie) jaja.
"Pajace" z głównym bohaterem biorącym kąpiel i zadającym ciosy nożem z kabiny prysznicowej - ten numer ubawił mnie serdecznie.
I ten cudowny Rzym - miasto nie mające sobie równych!!! Siedząc na sali czułem zapach pinii.
Zasłużone 8.