Po 'Prometeuszu' byłem pewien, że nie dam się już wydymać w kinie, lecz oto nadszedł 'To Rome With Love' Allena, którego uwielbiam i po którym aż takiej szmiry się nie spodziewałem..
Nie polecam zwłaszcza na randki.. wszechstronne puszczalstwo bohaterów może
spowodować ciężką niestrawność.. nawet sam Allen swą obecnością na planie już nie czaruje błyskotliwością, zdaje się być własną parodią, a swym wyśmianiem wielkiej opery stracił mocno w swych oczach..
Czyżby obraz przerysowanych bohaterów lecących w przypadkowe ramiona na pstryknięcie palców był celowym posunięciem okazującym współczesne społeczeństwo (bądź tylko rzymskie) czy zagraniem pod publiczkę filmem opartym na puszczalstwie, by publiczność na sali miała zabawę?
Oglądało się strasznie, widzowie wychodzili sporo przed końcem filmu i żałowałem dziś, że nie mam takiego zwyczaju.. doczepię się też do zdjęć - miała być to piękna wizytówka Rzymu, zobaczyłem jakąś brzydszą wersję Krakowa.. amen.