Film przez godzinę ciągnął się jak flaki z olejem, potem się nieco rozkręcił, nawet raz się
zaśmiałam...takie nie wiadomo co. "Chcę, ale nie chcę", "Nie chcę, ale chcę". Odnoszę wrażenie, że
filmy Allena kręcone są "na jedno kopyto": Vicky Cristina Barcelona, O północy w Paryżu, Blue
Jasmine, no i ten - niby jest jakaś fabuła, muzyczka umpaumpapapa, ale takie jakby "rozwalone" te
filmy, chaotyczne.
Film miał bawić? Umoralnić? Czy tylko wypełnić czas? Podczas oglądania czułam znudzenie,
irytację, a na końcu niedosyt.
podzielam twoje zdanie, na poczatku dobrze sie zapowiadal,ale potem nudzil i nie smieszyl. Pojedyncze momenty sa fajne- np watek Leopoldo i wspaniala gra Benigniego. O czy to film o zdradach? Dziwnie przedstawione kobiety. Spiewanie pod prysznicem- niesmieszne,ale chyba zaczne sluchac opery.
Też czułam niedosyt. Historie nie powiązane ze sobą i każda z nich wręcz nudnawa. Nie do końca rozumiałam co autor miał na mysli oprócz - w Rzymie wszystko jest możliwe. Najwieksza zalta filmu była mozliwośc popatrzenia na Rzym:)