Potwierdzam - Allen już od kilku ładnych lat "odcina kupony", ale niestety snobizm wśród kinomanów jest duży, więc i ocena tego obrazu dużo wyższa. Wszystko w tym filmie widzieliśmy już u Allena wiele razy - te same postacie, wydarzenia, motywy, miejsca, a do tego, jak zwykle u niego, skrajne uproszczenie ludzkich zachowań oraz psychiki, dużo banałów i naiwności, płytkie analizy psychologiczne oraz infantylne morały.
Widziałem już wiele produkcji tego twórcy i większość z nich była przeciętna, dlatego zupełnie nie wiem skąd ta fascynacja, zwłaszcza, że te ostatnie pozycje są już po prostu słabe...
Tylko dla zaślepionych fanów Allena - słabe 4/10

Jakie to przedziwne uczucie znaleźć wypowiedź, która odzwierciedla Twój własny stan ducha na dany temat. To jest właśnie ta sytuacja. Pięknie ujęty temat - krótko, treściwie, dosadnie hehe :> Dodam tylko, że cenię Allena jedynie za jeden film. Jest nim "Match Point".

Muszę przyznać, że ze wszystkich filmów Allena mnie również najbardziej podobał się obraz "Wszystko gra" :-). Podejrzewam, że to przez to, że jest najmniej "Allenowski" (na szczęście)...

zgadzam sie jak dla mnie również jeden z lepszych obraz jakie zrobił.

Mnie film by się się tak nie "podobał" gdyby nie to, że w zeszłym roku byłem w Rzymie (wrzesień) i po prostu chwyciły mnie wspomnienia. ;) Film zupełnie podobny do wcześniejszych jego filmów.

Najwyraźniej nikt z Was nie widział jego wcześniejszych filmów, w tym genialnego Annie Hall, skoro klepiecie klawiaturą takie herezje.

"jak zwykle u niego, skrajne uproszczenie ludzkich zachowań oraz psychiki, dużo banałów i naiwności, płytkie analizy psychologiczne oraz infantylne morały."

Na tym polega cała sztuka? W tym właśnie tkwi cała ironia? Nie rozumiem, skąd się bierze taka ignorancja. Zgadzam się, że jego współczesne filmy nie trzymają tej samej klasy, ale odnosić się w takich słowach do całej jego twórczości to już najzwyklejszy brak dobrego smaku.

Ok może źle się wyraziłem. Powiedzmy, że filmy z ostatnich 10 lat są bardzo podobne. Ten skojarzył mi się z Anything Else, który w sumie wpadł mi w oko i ucho. Wcześniejsze filmy też widziałem (nie wszystkie) jednak to było sporo czasu temu więc nie pamiętam ich już. Dlatego nie będę się wypowiadać. Te z ostatnich 10-12 lat zachowały się po części (mniejszej) w mojej pamięci stąd taki komentarz z mojej strony.

Ja widziałem.Nic szczególnego.

Jeśli chodzi o mnie to widziałem dokładnie 27 filmów Allena i mogę z całą stanowczością stwierdzić, że to jeden z najbardziej przereklamowanych twórców, w historii kina. Nie żeby był zły, ale w 10 - stopniowej skali, jego filmy prawie zawsze oscylują w granicach od 4 do 6. Jak dla mnie jest to typowy przeciętniak, który bardzo sili się na intelektualne kino, ale nie bardzo mu wychodzi. Być może cały problem polega na tym, że Allen uważa widzów za idiotów, którzy zachwycają się takim banałami, albo być może jeśli dotychczas był doceniany, to po co miałby coś zmieniać...

Live Long and Prosper. :> Aż miło wiedzieć, że jest ktoś drugi, który uważa tak samo jak ja hehe bo myślałem, że jestem sam debilem, który nie docenia inteligencji Allena ;)))) Snobizm na tego Pana jest ogromny(!) Według mnie jarają się nim zwykłe bezguścia, filmowe chorągiewki, które nie wiedzą do jakiego portu przypłynąć i dryfują non stop nie mogąc znaleźć swojego filmowego ja... :>

W jednym z wywiadów z Allenem czytałem, że to właśnie ta rutyna utrzymuje go przy życiu.

bo jak się okazuje , masy lubią rutynę.

On robi filmy głównie dla siebie.

i nigdy ich nie ogląda -_- (Tak mówił w jednym z wywiadów)

Być może, ale one napędzają go do działania, do życia i, jak widać, nieźle się trzyma mimo prawie 80 lat na karku.