Ten film powinien mieć średnią 8 coś i być pod koniec top 100, ale trudno, widać to kolejny film o samych cyckach, dupach i pipkach!!! 9
to w takim razie o które kryminały ci chodziło dla których to 9 wrota składają hołd?
Naprawdę niewiele mnie to obchodzi. Ja oceniam filmy, a nie ich przynależność do nurtów. W sumie nie ma praktycznie nic wspólnego (szczególnie pod względem narracji). To ty jesteś ekspertem od oryginalnego kina. Szkoda tylko że praktycznie tylko oryginalnych hamburgerowych produkcji :).
A, co do Bonda to jesteś fanem filmów z Craigiem, a poleciałeś z tłumem i zaniżyłeś ocenę pierwszego filmu który pokazuje Bonda jako człowiek czyli w "Tajnej służbie jej królewskiej mości". Gratuluję braku samodzielnego myślenia.
he, "Tajnej służbie jej królewskiej mości" to gniot któremu z początku miałem wystawić 1/10 ale za szokujące zakończenie dałem 4/10. Film jest beznadziejny na całej linii, kiepska fabyła, brak trzymających w napięci momentów, amatorsko wykonane sceny walki i akcji a do tego najgorszy w historii tej serii aktor Lazenby - lalusiowaty, drętwy, bez charyzmy, bez iskry i do tego jego wielka, misiowata gęba, która w ogóle nie pasuje do wizerunku Bonda
Aktor może i najsłabszy, ale to pierwszy nieprzerysowany Bond. Taki człowiek z krwi i kości. Po prostu przyznaj się że poleciałeś za opinią krytyków. Najsłabszy jest zdecydowanie "Śmierć nadejdzie jutro". Tylu głupot fabularnych w filmie jeszcze nie widziałem.
he he he Ja i lecenie za opinią krytyków? A to że ten film nie był przerysowany to nie jest jego żadną zaletą. "Śmierć nadejdzie jutro" oglądałem dawno i już go nie pamiętam ale wątpię aby to był najgorszy Bond.
Ja lubię filmy przerysowane (scott pilgrim, kick-ass), ale ten Bond był po prostu głupi. Akcja na końcu to jeden z najdurniejszych na siłę zrobionych zwrotów akcji. Shyamalan by się nie powstydził.
Nie wiem, oglądałam go bardzo dawni i jedynie co pamiętam to to że jakiś chińczyk miał diamenty wrośnięte w twarz.
Na IMDb ma numer 66 czyli jest w top 100 najlepszych filmów. Myślę, że tytuł zrobił krzywdę temu filmowi, bo kojarzy się z kolejną głupkowatą komedią romantyczną (a których nie trawię i omijam szerokim łukiem), dopiero gdy kolega z klasy polecił mi ten film, to się przekonałam jak fantastyczny on jest. I jak istotne i często pomijane problemy dotyka, których inni tworząc filmy - zwłaszcza o parach- omijają.