praktycznie już na samym początku dostajemy przemoc, znęcanie się, tortury itp.
Skutkiem tego jest to, że w połowie filmu zwyczajnie zaczynało mnie trochę to nudzić. Na koniec zaczyna się coś dziać, pojawia się zainteresowanie, czuć pewne napięcie.
Uważam, że gdyby zacząć od początku od losów bohaterki sprzed dotarcia do klasztoru, a potem powoli i stopniowo budować napięcie i powoli dawkować przemoc byłoby o wiele lepiej. Tu już po 5minutach dostajemy w pysk sceną z jedzeniem wymiocin np, więc po 30minutach takich scenek, nastepne tortury nie robia wrazenia.