Trochę jest w tym smutku, że jakaś era konkretnego krajowego stylu filmowego, przechodzi do historii. 
 
Jak dla mnie, to film jest "stop klatką" lat 90. Miło było wrócić do tego ten kolejny i ostatni raz. Paradoksalnie zabrakło mi więcej akcji i kąśliwych tekstów Bogusia... facet jest w tym nieprzerwanie mistrzem, a w jego ustach "spierd..." brzmi jak poetyckie zaproszenie do podróży. 
 
Kłaniam się: nie było idealnie ale dziękuję Panowie.