brwi głównej bohaterki (w moich oczach atut) czy porównywanie z książką w sensie a w książce to, a w filmie tamto. Aktorzy cudownie weszli w swoje role. Przeurocza Clark i mocno przystojny Cliffin. Zdjęcia i muzyka przyjemne. Śmiech i łzy i oczywiście żal, żal, żal. No cóż, przy takiej tragedii trudno dalej żyć nawet jeśli zawitało tak wspaniałe słońce jak panna Clark. Smutna historia, ale podana z energią, optymizmem i fajnymi oraz mądrymi uwagami, ripostami ze strony głównego bohatera. Jestem pod wrażeniem i filmu jak i książki. Ciarki, dreszcze, ucisk w serduchu oraz tęsknota, że nie mogło potoczyć sie inaczej, że w niektórych przypadkach nawet siła miłości nie da rady i wtedy pozostaje tylko bezsilność. Hm...