Dobra rola kidman to chyba jedyny plus tego filmu. Oprócz tego przewidywalny scenariusz,
realizacja jakaś bez polotu. Mimo, że dominują w tym filmie odcienie szarzyzny, to nie czuć ani
atmosfery grozy, ani melancholii. A najgorsze jest to, że gdy już się wydaje, że film się rozkręca, nicol
idzie spać i wszystko wraca do punktu wyjścia, co jest niezwykle irytujące. Oprócz tego nie wiadomo
po grzyba chronologia jest zaburzona, bo nic to nie wnosi. Colin firth o aparycji kolorowego misia,
powinien zrozumieć raz na zawsze, że bad guy z niego żaden i niech lepiej gra dalej kolorowego
misia... I o co chodzi z tym fdtyszem na przekrwione oczy?