Film niezły, trzyma od pewnego momentu w napięciu, fabuła z fajnym "twistem", dobra gra aktorów, słowem - jest dobrze. 7/10 zasłużone, zwłaszcza po bryndzy jakiej doświadczyłem podczas seansu "Lucy" - "Zanim zasnę" chyba zwiastuje koniec sezonu ogórkowego w kinach.
Uwaga - lekki spojler:
mam zastrzeżenia do ostatniej sceny (w szpitalu) - może była niezbędna dla podsumowania obrazu, ale jak dla mnie przesadnie cukierkowa i nie do końca (chyba) jednak potrzebna.
dokladnie to samo, przesadzili. ale sie balam na tym seansie, nie pamietam kiedy widzialam film tak trzymajacy w napieciu
myślę że scenarzyści nie chcieli powiedzieć że Christine poznała Adama i bedzie go pamiętać, tylko że potrafiła skojarzyć tego chłopca z uczuciem macierzyństwa jakie miała, z wierszykiem, który siedział jej w głowie.
w książce scena była trochę inna. Christine dowiedziała się o wszystkim, poznała swojego syna i zobaczyła byłego męża zanim zasnęła w szpitalu.
Fabuła wymagała jakiegoś zakończenia napawającego optymizmem, ale nie aż tak cukierkowego. Niestety adaptacje książek mają to do siebie, że czasami są aż nadto wierne. Gorsza scena "łóżkowa" była tylko w końcówce Powrotu Króla.
Zgadzam się co do ostatniej sceny, cukierkowo i naiwnie. Skoro eks-mąż twierdził że ją kocha, to czemu przez te 4 lata się nią nie interesował? Żeby przez taki kawał czasu nawet nie sprawdzić czy w ogóle żyje? Coś jest nie tak. Ale ogólnie film fajny :)
-wicie reżyser: wszystko dobrze, ale tu hepiendu brak.... no jakoś smętnie...
-bo film nie jest wesoły
-ale wicie: ludzie to tak nie lubią... zmienimy ten koniec i bedzie dobrze
-nie można zmienić
-no ale trza. zróbta coś żeby się skończyło jakoś... fajnie. wiemy że potraficie a i prodjuser nie ma nic naprzeciw
-no to może.... coś zmienimy...
no i wszystko popsuli tym głupkowatym zakończeniem :-(
dla mnie zakonczenie ok, pokazauje ze Christine wraca pamiec- bez kamery kojarzy Claire i wierszyk
Szkoda tylko, że nie pokazali tego co jest w książce, czyli całkowitego powrotu pamięci. Skoro nie mieli pomysłu to nawet odegranie słowo w słowo sceny z książki byłoby lepsze niż ta rzewno-cukierkowa scena z tekstami z Kubusia Puchatka.