błądzenie (w tym przypadku błędna interpretacja zakończenia filmu) jest rzeczą ludzką, ale przekonywanie do swoich niesłusznych racji dyskryminując wulgarnie przy tym racje innych, jest wręcz prymitywnym zabiegiem podporządkowania sobie mądrzejszych, acz słabszych od siebie...
Co po niektóre osoby ganią pomysł odczytywania zakończenia jako biblijnego Raju, a wszystkie znaki w filmie odczytują jako ingerencję obcych, a nie boskich posłańców (aniołów). Taka ignorancja zmusza do wysunięcia tezy, że albo oglądały samą końcówkę, albo nie potrafią wiązać ze sobą faktów. A o to kilka z nich:
1. Kobieta (prorok), która była autorką zapisanej kartki, zgodnie z tym, co mówiła jej córka, wpatrywała się godzinami w obrazek z Biblii przedstawiający proroka Ezechiela, któremu objawia się Bóg:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/eb/Ezekiel-Vision-Merkaba. jpg/250px-Ezekiel-Vision-Merkaba.jpg
2. John Koestler po śmierci żony głęboko wierzył w przypadkowość rzeczy na tym świecie i dopiero wydarzenia przedstawione w filmie zmieniły jego podejście. Sprawiły one, że uwierzył w niebo oraz Boski Plan, a to z koleji pomogło mu pojednać się przed śmiercią z ojcem pastorem.
3. Gdy przybysze 'obdarli' się ze swoich ziemskich ciał trzeba było by naprawdę mieć wadę wzroku, by nie zauważyć skrzydeł.
Co do końcówki:
pierwsze na myśl przyszło mi drzewo poznania dobra i zła, które jak wszyscy wiemy usytuowane jest w Raju. Takie wyjaśnienie byłoby zgodne z symboliką tego filmu, ale nie z wiarą chrześcijańską, ponieważ zgodnie z nią dopiero po naszym zmartwychwstaniu mamy szansę się tam dostać.
Jak dla mnie jedyną w miarę logiczną alternatywą jest podejście do tego na zasadzie arki Noego, czyli ocalenia niewinnych by mogli oni na nowo w bezgrzechu tworzyć sobie 'ziemię' poddaną. Reżyser pokazując nam te drzewo, być może celowo chciał wzbudzić w widzu wątpliwości, ale bardziej skłaniam się ku temu, że nie był w stanie do końca przekazać nam wizji jaka zrodziła się w jego głowie.
więcej spostrzeżeń płynących z obrazka:
'statek' waszych kosmitów jest tworem biblijnym, wystarczy spojrzeć w prwy dolny róg.
Tu pojawia się kolejna nielogiczność w podejściu reżysera do tematu. Od kiedy wszechmocny Bóg chrześcijan musi posługiwać sie technologią, by czynić swoje cuda?
Bez sensu jest narzucanie innym sposobu interpretacji filmu! każdy niech sobie widzi w nim to, co chce a udowadnianie komuś, że nie zrozumiał przekazu i jest inaczej niż sam sobie to w głowie poukładał do niczego nie prowadzi. Pomyśl, kolego, nad tym bo reżyser z całą pewnością pozostawił nam w jakimś stopniu dowolność interpretacji. Pozdrawiam
PS gdzie widziałeś śrubki i trybiki, że sądzisz, że to "technologia boga chrześcijan"?
"Bez sensu jest narzucanie innym sposobu interpretacji filmu!"
Jeśli dokładniej przeczytał byś to co napisałem powyżej, zrozumiałbyś że moje stanowisko wobec nachalnego narzucania interpretacji jest bardzo podobne :) Co innego żywa, kulturalna dyskusja, w końcu po to istnieje to forum.
"gdzie widziałeś śrubki i trybiki, że sądzisz, że to "technologia boga chrześcijan"?"
A skąd przekonanie, że technologia musi zawierać jakiekolwiek śrubki i trybiki? Uważając przybyszów za kosmitów, których technologia wyprzedza naszą o miliony lat świetlnych wszelkie te mechanizmy byłyby zbędne. Przyjmując, że byliby to aniołowie, zgodnie z tradycją po Maryję podczas wniebowstąpienia nie przyleciała żadna kosmiczna kula. Pozdrawiam.