Film telewizyjny, który w założeniu miał być thrillerem z elementami dramatu rodzinnego, ale w praktyce okazał się dość przewidywalną i niezbyt angażującą historią. Fabuła skupia się na losach dwóch rodzin, które na pierwszy rzut oka wydają się przyjazne i życzliwe, lecz stopniowo wychodzą na jaw konflikty, zazdrości i tajemnice. Niestety, rozwój akcji szybko wpada w schematy, a zamiast napięcia otrzymujemy powtarzalne sytuacje i dialogi, które bardziej męczą niż wciągają.

Film sprawia wrażenie, jakby powstał według prostego telewizyjnego szablonu, ma trochę intrygi, trochę dramatyzmu, ale wszystko jest bardzo powierzchowne. Bohaterowie nie mają wystarczającej głębi, by widz mógł się z nimi utożsamić, a kolejne zwroty akcji łatwo przewidzieć. Zamiast trzymać w napięciu, całość po prostu płynie do przodu, pozostawiając obojętność.

Aktorstwo również nie wybija się ponad przeciętność. Obsada gra poprawnie, ale bez większego zaangażowania, akby sama wiedziała, że scenariusz nie daje zbyt wiele możliwości.

„My Neighbor’s Keeper” nie jest filmem tragicznie złym, ale też trudno go polecić, to typowa telewizyjna produkcja, która szybko ulatuje z pamięci. Film przeciętny, przewidywalny i pozbawiony wyraźniejszego charakteru.