Kim był w końcu główny bohater: Robertsonem czy Locke? Żona Locke znalazła
zamieniony paszport, ale później nie poznała męża...
Może ktoś szarpnie się na jakąś szerszą interpretację filmu, poza
zachwycaniem się ostatnią 7-minutową sceną? Albo chociaż jakiś link... ;)
Nicholson udawał Locke'a - ktoś tu musiał b. nieuważnie oglądać.. :P Nawet w recenzji jest to napisane.. i gwoli ścisłości: nie paszport był zamieniony tylko zdj.. a męża nie poznała bo.. tu zgaduje.. został postrzelony w twarz?
Ja szczerze mówiąc nie rozumiem jeszcze dokładnie tego filmu. Na pewno jest wielowymiarowy i głęboki (chociażby motyw z dzieckiem na początku i zdawkowa z nim rozmowa oraz w końcu odejście bez słowa)
Póki co wydaje mi się, że ten film traktuje o ucieczce. Ten motyw jest kilkakrotnie pokazany - ucieczka przez przeszłością, chęć jej zmiany. W rzeczywistości przenosimy przecież w swoje życie to, co każdy otrzymał od rodziców; zmieniają się zdjęcia twarzy natomiast paszporty pozostają te same. Robertson i Locke są trochę jak ojciec i syn.
Dlaczego żona nie poznała Locka? Faktycznie mógł dostać postrzał w twarz, ale mogła to być również metafora. Ona go już nie poznała, ponieważ zmienił swoją tożsamość, stał się dla niej obcym, innym człowiekiem (znała Locka a nie Robertsona którym się stał)
No i de facto na końcu Locke ze zmienioną tożsamością podzielił los Robertsona. Nawet scenografia w jakiej się to odegrało była bardzo zbliżona - otwarte drzwi na podwórze, hotel, łóżko itd co właśnie nawiązuje do powielania historii o czym w filmie również była mowa.
mysle, ze to bylaby wyjatkowo glupia i nie pasujaca do tego filmu (bardzo troszczacego sie o szczegoly) scena, gdyby rzeczywiscie mial byc postrzelony w twarz ; ]
chociaz sens moze byc wlasnie taki jak mowicie, bo przeciez jego nowa przyjaciolka, przyznala, ze go zna, a przemiana wewnetrzna nastapila niewatpliwie.
zona mysle, ze po prostu nie widziala juz sensu w odkopywaniu calej tej historii, skoro widzac CIAŁO ona poznala juz prawde, to na co komu mialo by sie to jeszcze zdac... klopoty.
dałeś 8/10 za film, którego nie rozumiesz? niezle
Główny bohater nie ginie. Na końcu widać przez ułamek sekundy jak odchodzi w fioletowej koszuli i spodniach. Zginął prawdopodobnie biały człowiek, który przyjechał z murzynem na chwię przed policjantami.
ginie. biały człowiek nie wchodził do hotelu, był cały czas przy/w samochodzie.
istnieje książka "AntyFaust. Próba analizy filmu "Zawód reporter", niestety nie przypominam sobie w tej chwili autora. Polecam, opisuje głęboką, rozbudowaną symbolikę zastosowaną w filmie i dość zaskakująco analizuje głównych bohaterów.
'Anty-Faust. Próba analizy filmu Michelangelo Antonioniego "Zawód reporter" ' - Książka pana Grzegorza Królikiewicza. Specyficzna forma, to raczej luźne impresje niż jakiś rzeczowy, akademicki wywód. Ale taka forma chyba bardziej do mnie trafia, jeśli chodzi o obcowanie z różnego rodzaju interpretacjami etc. - to w sumie zapisy ze spotkań i rozmów po projekcji filmu, dlatego też nikt nam nachalnie niczego nie tłucze do głowy, ale też autor pozwala sobie na naprawdę bardzo swobodne i różnorakie skojarzenia - nie mnie dociekać, czy mają one faktycznie jakaś rację bytu, czy czasem nie są po prostu nadinterpretacją - mam wrażenie, że to bardzo subiektywna analiza (w której prym wiodą archetypy, mity i intuicyjne tropy), ale przy tym wyjątkowo bystra.