Rise of the Footsoldier nie różni się niczym od większości filmów o tematyce gangsterskiej.
Pierwsze co rzuca się w oczy to wtórny klimat, który na myśl przywodzi inne tytuły o angielskich prymitywach, których w świecie kinematografii jest już sporo. Akcja filmu toczy się powoli, a przy każdej scenie zadawałem sobie pytanie- gdzie ja już to k**wa widziałem, generalnie wtórność po raz drugi. A przecież tak naprawdę historia życia Carltona Leacha jest naprawdę bardzo dobrym materiałem, a tutaj została po prostu zrąbana. To tak jakby włożyć ch**owe, przejedzone ciasto do dobrej formy. Niestety realizacja kiepska. Warto wspomnieć o grze aktorskiej... która jest... tandetna, zerżnięta z innych gangsterkich filmów, których to autorzy zerznęli z jeszcze innych. Ostatni zauważyłem, że od jakiegoś czasu we wszystkich filmach gangsterskich aktorzy grają podobnie, cały czas ten sam schemat mimiki itp. Prawda jest taka, że autorzy tego typu filmów gówno wiedzą o prawdziwej gangsterce. Generalnie, film jest kiepski, polecam go tylko i wyłącznie maniakom tego typu kina oraz dzieciom do lat 13. Reszta niech sobie odpuści.